Na łamach najnowszego wydania „The Lancet Public Health” opublikowano wyniki pierwszej globalnej analizy niepełnosprawności i umieralności osób w wieku 10-24 lat związanej z transportem oraz urazami komunikacyjnymi. Jak wynika z raportu urazy związane z ruchem drogowym są największymi zabójcami młodych ludzi na całym. Obrażenia na drogach powodują więcej zgonów w tej grupie niż choroby zakaźne i niezakaźne oraz samookaleczenia.
Naukowcy z University of New South Wales w Sydney badali zgony i lata życia w niepełnosprawności, do których doprowadziły wypadki drogowe w ciągu ostatnich trzech dekad, wśród nastolatków z 204 krajów świata. Odkryli, że pomimo spadku ogólnej liczby zgonów o jedną trzecią od 1990 r. w niektórych państwach ich liczba nadal rośnie.
Szczególnie w krajach o niskim i średnim dochodzie zaobserwowaliśmy wysoki wzrost bezwzględnej liczby zgonów i niepełnosprawności związanej z urazami drogowymi. Wskazuje to na zaniedbania związane z tym zjawiskiem, skoro coraz większa populacja jest na nie narażona.
- mówi dr Amy Peden, główna autorka publikacji.
Jak wynika z badania, w krajach o wysokim dochodzie w ciągu ostatniej dekady zmniejszyła się liczba wypadków związanych z transportem oraz powodowanych przez nich zgonów. Jednak spadek ten w latach 2010-2019 wynosił zaledwie 1,7 proc. rocznie, podczas gdy nieco wcześniej - w latach 1990-2010 - było to 2,4 proc. rocznie.
W krajach bogatych, takich jak np. Australia, nastąpiło wręcz całkowite zahamowanie spadku pozytywnej tendencji, jaką było stopniowe zmniejszanie śmiertelności wywołanej ruchem drogowym. W ciągu ostatnich 10 lat ten pozytywny trend w zasadzie się zatrzymał, co pokazuje, że nie poświęciliśmy temu problemowi wystarczająco dużo uwagi.
- uważa dr Peden.
Jak dodaje, młodzież jest szczególnie narażona na ryzyko urazów komunikacyjnych, ponieważ wykazuje większą niż dorośli skłonność do podejmowania ryzyka. Jednak do tej pory przeprowadzono niewiele badań, które analizowały wzorce urazów w tej wysoko narażonej grupie wiekowej.
Tymczasem wypadki drogowe są główną przyczyną umieralności nastolatków na całym świecie. Jest to coraz bardziej widoczne, a mimo tego nadal lekceważone jako problem społeczny i zdrowotny.
- mówi autorka badania.
Jeśli chodzi o kraje biedniejsze, to problem nie tylko nie zahamował, ale wręcz stale rośnie. Odsetek zgonów spowodowanych wypadkami komunikacyjnymi w ciągu ostatnich 30 lat prawie się podwoił: z 28 proc. w 1990 r. wzrósł do 47 proc. w 2019 r.
Dr Peden podkreśla, że aktualna sytuacja wymaga pilnego zaangażowania całej społeczności globalnej.
Kraje o niskim wskaźniku społeczno-demograficznym borykają się z wyzwaniami związanymi z szybką urbanizacją, przez co młodzi ludzie są bardziej narażeni na ruch drogowy i obrażenia, które może on powodować.
- mówi.
Jej zdaniem czynienie dróg bezpieczniejszymi wcale nie musi wiązać się z bardzo radykalnymi rozwiązaniami. Potrzebne jest tylko silniejsze globalne zaangażowanie w promowanie bezpiecznych zachowań.
Badaczka uważa, że należy też pilnie zmienić prawo o ruchu drogowym: więcej uwagi poświęcić egzaminom na prawo jazdy, doprecyzować zapisy dotyczące minimalnego wieku spożywania alkoholu, obniżyć dopuszczalne stężenie alkoholu we krwi dla początkujących kierowców, doprecyzować i lepiej egzekwować przepisy dotyczące używania pasów bezpieczeństwa i kasków. Wszystkie te czynniki mają bowiem udowodnione działanie zmniejszające szkody związane z obrażeniami komunikacyjnymi.
Także promowanie alternatywnych opcji podróżowania oraz projektowanie ulic z uważnością na potrzeby bezpieczeństwa drogowego dzieci i młodzieży może przynieść pozytywne rezultaty.
Zgromadzenie Ogólne Narodów Zjednoczonych na początku lipca zwołało spotkanie wysokiego szczebla w sprawie poprawy globalnego bezpieczeństwa na drogach. Określono na nim ambitny, ale niezbędny, cel: do 2030 r. zapobiec co najmniej 50 proc. zgonów i obrażeń związanych z ruchem ulicznym.