Pod koniec lata Franciszek Sterczewski dość aktywnie relacjonował w mediach społecznościowych swoją wizytę przy granicy polsko-białoruskiej, gdzie koczowali i koczują przywożeni tam przez służby prezydenta Łukaszenki, imigranci z Iraku, Syrii, Afganistanu. Jednak najgłośniej o polityku zrobiło się wówczas, gdy w sieci pojawiło się nagranie, na którym widać jak pewien człowiek biega tam z plastikowym workiem (zapewne z pomocą dla koczujących), próbując ominąć funkcjonariuszy Straży Granicznej. Film opublikował na Twitterze reporter Wiadomości TVP Jakub Wojtanowski informując, że osobą próbującą przedrzeć się przez funkcjonariuszy SG był właśnie… poseł Koalicji Obywatelskiej Franciszek Sterczewski.
Od tej pory próżno było szukać jakiś większych doniesień o aktywności polityka. Aż do dziś.
Steczewski bowiem powiadomił na Instagramie o tym, że znalazł się na liście stu najbardziej wpływowych Polek i Polaków 2021 według „Newsweeka”.
Jednak przy okazji chwalenia się nominacją, poseł zaliczył wpadkę. Choć może właśnie odkrył w sobie nowe umiejętności? Bowiem pisząc o „kilku smutnych panach z okładki, którzy tonąc brzytwy się chwytają”, opublikował zdjęcie siebie z tym tygodnikiem. Miało to sugerować, że właśnie go czyta. Jednak czy aby na pewno robił to, skoro widać że trzyma go do góry nogami?
Już dobrze. pic.twitter.com/rq0khTooyw
— Hermann Boring #TeamSzułbice (@duchpl) December 3, 2021
— Michał Majewski (@MajewskiMichal) December 3, 2021
Sterczewski w sumie dobrze kombinuje - wszystko, co piszą w Newsweeku, trzeba czytać na odwrót.
— Krzysztof Karnkowski (@karnkowski) December 3, 2021
Sam tego nie wymyślił... pic.twitter.com/xZzLqdxC25
— J23 nadaje (@j23_nadaje) December 3, 2021