Właściciel wrocławskiego baru postanowił wrzucić post "na czasie" i oznajmił, że "powaliła nas cena cukru", a w związku z tym kuchnia musi zostać zamknięta. Okazało się jednak, że w lokalu serwuje się głównie burgery, tortille i generalnie rzeczy niesłodkie. W dodatku, jedyna słodka pozycja w menu - ciasta - są przygotowywane przez cukiernię. I gdzie tu logika?
Jeden z wrocławskich barów udostępnił na swoim profilu na Facebooku wiadomość w dramatycznym tonie.
- Przetrwaliśmy jeden lookdown, przetrwaliśmy i drugi, ale... obecna cena cukru nas powaliła. Dlatego z przykrością informujemy, że od poniedziałku jesteśmy zmuszeni ZAMKNĄĆ KUCHNIĘ Bistro Narożnik (do odwołania)
- napisano, jako ilustrację załączając zdjęcie cukru.
Internauci, być może także bywalcy Bistro Narożnik, zaczęli jednak łączyć fakty i... zaraz, zaraz - coś tu się nie zgadza. Bar ma bowiem w swojej ofercie tylko jedną słodką pozycję: brownie/sernik. Poza tym: burgery, tortille, sałatki, słone przekąski czy pierogi ruskie.
Prowadzący biznes w końcu odpowiedział, przyznając, że "to jest sarkazm dotyczący ogólnie obecnej gospodarki i sytuacji w kraju". - Nie możemy znaleźć kucharzy - dodał, wyjawiając prawdziwy powód zamknięcia kuchni. Właściciel pisze też o "gospodarczym bajzlu" - który nie przeszkadzał jednak w uzyskaniu przez niego rządowej pomocy w wysokości ponad 335 tysięcy złotych w latach 2020-2021.
Idealnym podsumowaniem całej akcji, jest odpowiedź dotycząca ciast, do których przecież cukier jest potrzebny. - A ciasta nadal będą, bo robi je dla nas cukiernia a nie my sami.
W ostatnim czasie na półkach sklepowych w dużych sieciach handlowych można zauważyć, że cukru zaczyna brakować, rośnie też jego cena. Wicepremier Henryk Kowalczyk mówił ostatnio:
Powiem uczciwie: to co się dzieje z cukrem, to czyste szaleństwo. Na pewno handlowcy i sprzedawcy zacierają ręce, bo cukier kupowany po 7-8 złotych jest absolutnie przepłacany. Żadnych podstaw nie ma do robienia zapasów za taką cenę, bo po stabilizacji cen on stanieje (...) Nie jest to dobra inwestycja na pewno, bo jeśli ktoś kupi teraz po 7-8 zł, to się okaże, że w nowym sezonie zobaczy, że nie wzrosła cena i trzeba będzie skonsumować ten droższy
Zastępca Dyrektora Generalnego Krajowego Ośrodka Wsparcia Rolnictwa Marcin Wroński odnosząc się do tego zjawiska ocenił, że braki w dostępności cukru w sklepach mogą być spowodowane nienaturalnym wzrostem popytu wywołanym paniką wśród klientów.
- W ciągu roku cukier przechowywany jest u producentów w silosach cukrowych i systematycznie konfekcjonowany w kilogramowe opakowania, które później trafiają do centrów logistycznych sieci handlowych lub hurtowni, skąd trafiają na sklepowe półki. Jakiekolwiek ponadnormatywny popyt, może zachwiać systemem logistyki i konfekcjonowania cukru, nie oznacza to jednak, że cukru brakuje w skali kraju
- wyjaśnił.