Leżysz wygodnie w kanapie. Jesteś po ciężkim dniu pracy, spoglądasz na zegarek, dochodzi 18:00. Powoli dopada cię głód. Z przyjemnością myślisz o kolacji, ale już z niechęcią o konieczności zrobienia zakupów. Zamawiasz pizzę na dowóz. Tak będzie trochę drożej, ale za to łatwiej. Znasz to uczucie, prawda? Codziennie ulegamy pokusom i wydajemy na zachcianki. A co, gdyby tak samemu nałożyć na siebie… podatek od zachcianek?
Ceny szybują, inflacja rośnie, w wielu portfelach Polaków dno widać na długo przed wypłatą. Jak zaoszczędzić trochę grosza? Wydawać by się mogło, że o oszczędzaniu pieniędzy powiedziano i napisano już wszystko. Nic bardziej mylnego! Okazuje się, że wciąż istnieje wiele sekretnych trików w podejściu do domowego budżetu, które pomagają odłożyć co nieco na kupkę. W tym artykule znajdziecie informacje o dwóch nietypowych sposobach na oszczędzanie, które choć zdają się dziwne, to naprawdę działają. Szczególnie mogą być przydatne właśnie teraz, w grudniu, kiedy ogarnia nas zakupowe szaleństwo związane ze świątecznymi prezentami.
Pomyśl, czy to, co właśnie „wpadło ci w oko” i zamierzasz kupić naprawdę jest ci potrzebne. Jeśli stanowczo odpowiesz sobie: tak! – nie kupuj od razu. Weź kartkę i długopis. Zanotuj ten przedmiot na… liście marzeń. Nieważne czy chodzi o nową parę butów, telewizor, książkę czy odkurzacz. Zapisz i odczekaj 30 dni. Niech to będzie dla ciebie wyzwanie. Nie wyciągaj od razu portfela, daj sobie czas do namysłu. Miesiąc to z pewnością będzie wystarczający czas, żeby właściwie ocenić potrzebę zakupu tej rzeczy.
Eksperci nie mają bowiem wątpliwości – większość decyzji zakupowych podejmujemy pod wpływem emocji. I to nieważne czy jesteśmy akurat szczęśliwi czy nieszczęśliwi. Kupujemy pod wpływem euforii, ale także żeby się pocieszyć w trudnych chwilach. Dlatego odczekaj! Po miesiącu okaże się, czy w ogóle pamiętasz o zakupie. Jeśli nie, albo uznasz, że przedmiot nie jest ci tak naprawdę potrzebny, zaoszczędzisz pieniądze. W ten sposób w pewien sposób oszukasz samego siebie. Dlaczego ten sposób działa? Mechanizm psychologiczny jest bardzo prosty – „kupujesz” czas na właściwą ocenę potrzeb. Weryfikujesz, czy przypadkiem chęć zakupu nie była podyktowana tylko chęcią poprawy nastroju czy inną mało istotną sprawą. Jeśli po miesiącu weźmiesz do ręki swoją listę marzeń i okaże się, że o zapisanej pozycji wciąż śnisz po nocach, wtedy ją kup. Będziesz miał pewność, że jest tego warta.
Leżysz wygodnie w kanapie. Jesteś po ciężkim dniu pracy, spoglądasz na zegarek, dochodzi 18:00. Powoli dopada cię głód. Z przyjemnością myślisz o kolacji, ale już z niechęcią o konieczności zrobienia zakupów. Decydujesz się zamówić pizzę na dowóz. Co prawda tak będzie trochę drożej, ale za to łatwiej. Znasz to, prawda? Codziennie ulegamy pokusom i wydajemy na zachcianki. Z nudów, lenistwa czy zmęczenia i chęci oszczędzenia, ale nie pieniędzy, lecz czasu. Drugi sposób walczy z naszymi słabościami. Za każdym razem, kiedy wydasz pieniądze na zachciankę, na coś, czego nie planowałeś, odłóż równowartość kwoty na specjalne konto oszczędnościowe.
Przykład? Kupujesz kawę na mieście za 12 zł, tyle samo odłóż na konto „z zachcianek”. Z początku może ci się to wydać dziwne, ale po pewnym czasie osiągniesz dwa cele. Po pierwsze – najpierw się zastanowisz, czy w ogóle wydawać te pieniądze. Bo przecież podwójna strata boli mocniej. Po drugie - jeśli już ulegniesz pokusie, to przynajmniej odłożysz coś na koncie „oszczędnościowym”. Podobnie jak przy pierwszym sposobie – także tutaj oddziałujemy na swoją psychikę. „Karzemy” się za zbędne wydatki, ale przy okazji odkładamy coś w innym miejscu.
Te dwa sposoby mogą się wydawać dziwne, bo odbiegają od klasycznych metod oszczędzania, ale warto spróbować. Łamią standardy i działają na mentalne podejście do wydawania pieniędzy.