To był Holocaust. Występował ten sam mechanizm, w jaki Hitler mordował Żydów – tymi słowami prof. Nikołaj Iwanow, autor albumu \"Zginęli, bo byli Polakami. Koszmar „operacji polskiej” NKWD 1937 – 1938\" ocenił podczas piątkowego spotkania w Centrum Edukacyjnym IPN zbrodnie bolszewików.
Skala eksterminacji była szokująca. Choć nie ma precyzyjnych danych odnośnie ilości ofiar – cała ziemia byłego Związku Sowieckiego usiana jest anonimowymi grobami Polaków. W „operacji polskiej” zginęło dziesięć razy więcej ludzi niż w zbrodni katyńskiej. Egzekucje poprzedzały tortury, mające na celu zmuszenie pojmanych, aby przyznali się do fikcyjnych win. Następnie strzelano w tył głowy, topiono, lub zakopywano żywcem. Przed wykonaniem wyroku NKWD fotografowała swoje ofiary.
W Centrum Edukacyjnym IPN, przy ul. Marszałkowskiej 21/25 w Warszawie, można obejrzeć wstrząsające portrety ludzi, którzy wiedzą, że niebawem zostaną zamordowani. Wielu z nich nie wiedziało nawet za co umiera. Ludobójstwo dokonane na naszych rodakach zostało praktycznie zapomniane.
Debatę, towarzyszącą promocji albumu rosyjskiego historyka Nikołaja Iwanowa rozpoczęła minuta ciszy. Dwujęzyczny album ma ukazać sowiecką zbrodnię szerokiemu gronu odbiorców, dlatego też zawarty w nim tekst został jednocześnie przetłumaczony na język angielski. Publikacja powstała pod jedynym, wyłącznym mecenatem Państwowej Wytwórni Papierów Wartościowych.
W imieniu prezesa instytucji, głos zabrał Robert Malicki:
Funkcjonujemy po to, aby drukować, to co jest wyrazem suwerenności państwa polskiego. Produkujemy banknoty, paszporty, dowody osobiste, czyli te atrybuty, bez których trudno wyobrazić sobie istnienie normalnego niepodległego państwa. Nasz zarząd doszedł do wniosku, że skoro sens istnienia wytwórni jest tak ściśle związany z niepodległością, to nie wystarczy zajmowanie się bieżącą produkcją. Mamy też pewne zobowiązania, wobec tych, którzy walnie przyczynili się do odzyskania niepodległości przez Polskę, a w szczególności wobec osób, o których pamięć zanika, próbowano ją wymazać, lub zwykły upływ czasu spowodował, że mało kto wie o pewnych ludziach i wydarzeniach.
Robert Malicki, podzielił się też osobistym doświadczeniem ukazującym, w jak znikomy sposób zbrodnia NKWD funkcjonowała w społecznej świadomości:
Kiedy w zeszłym roku pan prezes Piotr Wojciechowski przyszedł na posiedzenie zarządu z propozycją, żebyśmy zasponsorowali wydanie albumu, to po raz pierwszy usłyszałem o tym wydarzeniu, jakim była eksterminacja Polaków na Wschodzie w latach 1937-1938, pomimo, że wcześniej interesowałem się historią Polski.
Prof. Nikołaj Iwanow nakreślił kontekst historyczny i społeczny tragicznych wydarzeń. Przypomniał, że pierwsze morderstwa Polaków wydarzyły się już w 1932 r. na Ukrainie. Represje na Polakach to praktycznie cały okres międzywojnia. W 1937 r. mężczyzna, który w dokumentach figurował jako przedstawiciel narodowości polskiej, praktycznie nie miał szans przeżycia. Co najwyżej mógł uciec do lasu i próbować przekroczyć tzw. ”zieloną granicę”.
W dyskusji udział wziął także dr Jarosław Szarek, prezes IPN, który tak ocenił misję Instytutu:
IPN robi to, co do niego należy. Wypełnia tę powinność, jaką nakłada na niego państwo polskie. Przypomniał też, że po raz pierwszy odbyły się oficjalne obchody 80. rocznicy rozpoczęcia „operacji polskiej” przy pomniku Poległym i Pomordowany na Wschodzie.
Nikołaj Iwanow, ocenił państwo Stalina jako jeden wielki obłęd i niesamowitą psychozę.
Jestem niezadowolony, że nie ma tego albumu w wersji rosyjskiej. W Rosji nastąpiła paranoja, dotycząca decyzji IPN w związku z ustawą dekomunizacyjną. Zwykli obywatele nie odróżniają pomników od grobów. Reagują impulsywnie: to w takim razie trzeba zniszczyć Katyń.
– mówił.
Odniósł się też do aktualnego kontekstu politycznego i stwierdził, że sankcje Donalda Trumpa skonsolidowały Rosjan wokół Putina, który odnotowuje już 90-procentowe poparcie swoich rodaków. Przyznał, że w takiej atmosferze bardzo trudno prowadzi się archiwalne badania nad zbrodniami popełnionymi przez NKWD.
Debatę prowadził Piotr Zychowicz.