Ta kamienica jest wyjątkowa z wielu względów. Wiemy na pewno, że została wzniesiona w 1880-1881 r. i że urodził się tam ks. Ignacy Skorupko, co potwierdziłem w aktach parafii. To ważne w kontekście dziejów miasta i historii bitwy warszawskiej. To także właściwie jedyna kamienica czynszowa przedwojennej ul. Ciepłej, która przetrwała. Była później rozbudowywana, jeżeli chodzi o oficyny, ale dom frontowy razem z ukształtowanym podwórzem pochodzi z XIX w. Więc jest to wyjątkowy budynek dla tożsamości kulturowej miejsca, także ze względu na wartości naukowe, bo daje możliwość realnego zbadania jak wyglądała zabudowa w tym rejonie.
– opowiada Janusz Sujecki ze Stowarzyszenia „Obrońcy Zabytków Warszawy”.
Jak przypomniał kamienica ta ma również związek z historią getta warszawskiego, ponieważ została uwieczniona na jednym z okupacyjnych zdjęć, które ukazuje ul. Ciepłą, w tym czasie w granicach getta.
Widzimy na nim zatłoczone ulice, riksze, tłum z opaskami. I ta kamienica jest widoczna na zdjęciu, a jest niewiele przypadków, by obiekty sfotografowane w tamtym okresie istniały do dziś.
– mówi Sujecki.
Na zdjęciach z okresu okupacji elewacja kamienicy jest uproszczona, ale bardzo możliwe, że miała dość bogaty wystrój, który w latach 20. lub na początku 30. mógł być zmieniony. Pojawił się wówczas tzw. trend modernizacyjny i zaczęto usuwać dekoracje z XIX-wiecznych budynków. Kamienica na pewno miała balkony, bo zostały one utrwalone na zdjęciach. Budynek przetrwał obie wojny światowe, ale w czasach PRL-u bardzo mocno został zdewastowany. Podobnie zresztą jak inne kamienice Warszawy. Pewne środowiska urbanistyczne przy wsparciu władz miasta zmierzały w do usunięcia XIX-wiecznej zabudowy. Oszpecano budynki celowo, aby wyglądały jak rudery i żeby nikt nie bronił potem ich rozbiórki. Wtedy zerwano balkony i pokryto szarym tynkiem dom ks. Skorupki. „Z pięknego budynku zrobiło się szare pudło” – ubolewa Janusz Sujecki.
Jak wyjaśnił zainteresował się losem tej kamienicy w 2010 r.
Zadzwoniła wtedy do mnie znajoma, której rodzina tam mieszkała i zapytała czy wiem, że są jakieś dziwne przymiarki do usunięcia stamtąd najpierw ludzi, a później wyburzenia tej kamienicy. Pojechałem tam i rzeczywiście okazało się, że są prowadzone jakieś dziwne działania. Bo w kamienicy zrobiono centralne ogrzewanie, ocieplono stropy, wykonano wiele prac remontowych i nagle okazało się, że budynek nie spełnia wymogów technicznych i trzeba go wykwaterować. A później okazało się też, że sąsiedni budynek wybudowany w latach 90. również wymaga wykwaterowania. W związku z tym ludzie podejrzewali, że chodzi po prostu o przygotowanie terenu do inwestycji. Postanowiliśmy więc, że zawalczymy, by budynek uratować. Skierowany został wniosek do Wojewódzkiego Konserwatora Zabytków o wpisanie go do rejestru zabytków. Ówczesny konserwator Rafał Nadolny odmówił nam wszczęcia postępowania w tej sprawie. Jednak ówczesny generalny konserwator zabytków Piotr Żuchowski nie uznał tego rozstrzygnięcia i sprawa została skierowana do ponownego rozpatrzenia. Trwało to na tyle długo, że zmieniła się ekipa, przyszła kolejna konserwator Barbara Jezierska i wpisała budynek do rejestru zabytków w 2016 r. Miasto się nie odwoływało od decyzji, w związku z czym stała się prawomocna i budynek jest objęty wpisem do rejestru zabytków łącznie z oficynami, terenem podwórza i kapliczką z okresu okupacji.
– wyjaśnił Sujecki.
W jego ocenie to jednak dopiero początek drogi. Obecnie budynek jest praktycznie niezamieszkały, pozostała tam już chyba tylko jedna rodzina, która się procesuje z miastem. Niemal opuszczona kamienica niszczeje.
Dlatego Stowarzyszenie „Obrońcy Zabytków Warszawy” planuje wystąpienie do wojewódzkiego konserwatora zabytków z wnioskiem o nakaz wykonania remontu. Chce też, by dzielnica się wreszcie zdecydowała, co tam chcą zrobić. Warto przeznaczyć jakieś pomieszczenie w budynku frontowym dla upamiętnienia ks. Skorupki i samej Bitwy Warszawskiej.