Cztery niespełna 70-letnie przyjaciółki spotykają się w stworzonym przez siebie klubie czytelniczym. Ich życie zmienia się, gdy sięgają po lekturę „Pięćdziesięciu twarzy Greya”. Co prawda oryginalny tytuł filmu „Book Club” różni się od zaproponowanego przez polskiego dystrybutora „Pozycja obowiązkowa”, ale zdecydowanie odpowiada sytuacji – tę produkcję po prostu trzeba zobaczyć.
Wybitne aktorki: Diane Keaton, Jane Fonda, Candice Bergen i Mary Steenburgen oraz partnerujący im Craig T. Nelson, Andy Garcia i Don Johnson – to nie mogło się nie udać. Jeśli do tego dodamy ciekawą fabułę, kilka pikantniejszych scen i potężną dawkę humoru – wychodzi perełka. Tę komedię polecam szczególnie dojrzałym paniom, bo właśnie o nich historia jest pokazana w filmie, ale panowie również nie będą się nudzili. Jedne z najlepszych aktorek swojego pokolenia w przezabawny sposób przekonują nas bowiem, że pragnienie miłości (również tej cielesnej) nie mija z wiekiem.
Cztery przyjaciółki raz w miesiącu spotykają się w stworzonym na własny użytek klubie czytelniczym. Podczas jednego ze spotkań Vivian proponuje lekturę „Pięćdziesięciu twarzy Greya”. Nie trzeba wiele, by książka pobudziła w czytelniczkach zmysły i przypomniała, że nie przestały być kobietami. Każda ma inną historię życia i inny charakter, ale wszystkie odnajdują w sobie pragnienie miłości. Władcza singielka, właścicielka hotelu Vivian (Jane Fonda) spotyka przyjaciela z dawnych lat Arthura (Don Johnson). Płochliwa wdowa poświęcająca się dla dwóch dorosłych córek Diane (Diane Keaton) ulega czarowi bogatego pilota Mitchella (Andy Garcia). Kucharka Carol (Mary Steenburgen) próbuje desperacko pobudzić swojego małomównego męża (Craig T. Nelson), a rozwódka, poważna sędzia federalna Sharon (Candice Bergen) zaczyna szukać miłości swojego życia na portalu randkowym (spotyka się z adoratorami granymi przez Richarda Dreyfussa i Wallace’a Shawna). Wszystko jest jak szaleństwo, a im bardziej bohaterki w nie brną, tym więcej powodów do śmiechu mają widzowie.
Scenarzyści Bill Holderman (zarazem reżyser filmu) i Erin Simms stworzyli coś w rodzaju bajki, bo przecież w realnym świecie nie każdego otaczają luksusy, a miłość nie czyha na wszystkich ot tak, za rogiem. Ta komedia romantyczna o lekkim zabarwieniu erotycznym dodaje jednak nadziei, a po seansie wychodzi się z kina w wyśmienitym nastroju. Warto zobaczyć film choćby ze względu na doskonały popis gry aktorskiej wielkich dam Hollywoodu.