Kpt. Władysław Raginis, oddelegowany na odcinek obrony Wizny, od początku zdawał sobie sprawę z niewykonalności tego zadania. Ale, razem z dowódcą artylerii porucznikiem Stanisławem Brykalskim, przysięgli swym żołnierzom, że pozostaną na swoich pozycjach do końca i żywi ich nie opuszczą. Od początku walk Raginis powtarzał:
Myśmy tu nie przyszli po cudze, walczymy o swoje, musimy wytrwać.
Niemcy przeprowadzali nieustanne ataki, a wobec niespodziewanego oporu Polaków byli coraz bardziej wściekli i zdeterminowani. Gen. Heinz Guderian wspominał: „Przybywszy do Wizny, stwierdziłem ku memu rozczarowaniu, że złożone mi rano meldunki o sukcesach piechoty 10. Dywizji Pancernej polegały na jakimś nieporozumieniu”. Widząc chaos w niemieckich szeregach Guderian natychmiast wprowadził nowe porządki i plan dalszej walki. Nakazał zmasowany atak artyleryjski, a następnie czołgami okrążano kolejne bunkry, likwidując je po kolei.
Rankiem 10 września bronił się już jedynie schron kpt. Raginisa na Górze Strękowej. Gdy bunkier został okrążony, Niemcy wysłali parlamentariusza, który w imieniu dowództwa zażądał poddania się, a w razie niewykonania polecenia zagroził rozstrzelaniem polskich jeńców. Kapitan widząc, że nie ma jakichkolwiek szans podziękował towarzyszom broni i rozkazał im opuścić bunkier.
„Kapitan spojrzał na mnie ciepło i łagodnie ponaglił. Gdy byłem już w wyjściu, uderzył mnie w plecy silny podmuch i usłyszałem wybuch” – tak ostatnie chwile życia bohaterskiego dowódcy spod Wizny opisywał jego podwładny Seweryn Biegański.
Niemcy nakazali spalenie ciał kapitana Raginisa i porucznika Brykalskiego, ich szczątki pochowano tuż obok bunkra. Po wejściu na te tereny Sowietów ciała zostały przeniesione do mogiły w pobliżu drogi. W sierpniu 2011 r. członkowie Stowarzyszenia „Wizna” doprowadzili do ekshumacji szczątków kapitana Raginisa. Przeprowadzone badania potwierdziły jego tożsamość i fakt, że zginął rozerwany granatem. 10 września 2011 r. kapitan Raginis i porucznik Brykalski spoczęli w bunkrze na Strękowej Górze.