To przywilej renowacyjny dla miasta Łodzi, który odnawia i rozszerza jej prawa miejskie wydane dziesięć lat wcześniej, w 1423 roku. Krzysztof Laszkiewicz odnalazł znalazł go w swoim domu, w szufladzie komody, wśród innych rodzinnych pamiątek. „Kiedy zorientowałem się, co to jest, emocje były niesamowite. Wiedziałem też, że czeka mnie długa droga, by potwierdzić autentyczność znaleziska” – powiedział.
Skomplikowane perypetie związane z odnalezieniem średniowiecznego dokumentu opisał w książce. Wiadomo, że cenny pergamin przez 500 lat znajdował się w archiwach diecezjalnych we Włocławku, a sto lat temu zaginął.
Przez ostatnie 70 lat był przechowywany przez łódzką rodzinę, nieświadomą, jak cenny to dokument. Pismo było jednym z wielu papierów, jakie pozostały po nieżyjącym członku rodziny, który był księdzem.
– dodał historyk.
Przez pierwsze 8 miesięcy po odkryciu Laszkiewicz na własną rękę prowadził badania dotyczące autentyczności i historii dokumentu. O swoich ustaleniach poinformował władze Łodzi oraz Archiwum Państwowe w Łodzi. Wreszcie pismo trafiło w ręce mediewistki prof. Alicji Szymczak, która jako pierwsza potwierdziła jego oryginalność. Jak wyjaśniła, dokument napisany jest bastardą – ten typ pisma znany był w kancelarii królewskiej od 1420 roku. Sprawdzeniu podlegał również sposób zapisu, m.in. czy rodzaj skrótów występujących w piśmie, jest typowy dla danego okresu historycznego.
Z cech zewnętrznych ważna jest ocena losów dokumentu, które są zwykle zapisane na jego odwrocie. To pismo było przeznaczone dla archiwum kapituły włocławskiej i – podobnie jak inne dokumenty – było rewizowane, tzn. co jakiś czas kontrolowano jego stan. Przywilej renowacyjny ma takie adnotacje pochodzące z różnych epok, m.in. z 1597 r. – a wiemy, że w tym czasie robiono kopiarz wszystkich dokumentów w archiwum włocławskim, potem są zapisy z 1728 r. i 1760 roku. W 1728 r. pisarz kapituły Franciszek Siennicki dokonywał nie tylko spisu tych dokumentów, ale także ich naprawy i prawdopodobnie z tego okresu pochodzi czerwona otoczka na pieczęci.
– powiedziała prof. Szymczak.
Wątpliwości ekspertki nie budziły również sznury, którymi wiązano pismo – ich kolor i surowiec, czyli czerwono-zielony jedwab, także świadczy o autentyczności zabytku.
Można jeszcze zrobić analizę materiału i atramentu, jednak według mojej wiedzy, jest to dokument, który powstał w kancelarii króla Władysława Jagiełły.
– podkreśliła.
Zdaniem dyrektora Archiwum Państwowego w Łodzi Piotra Zawilskiego pokazany w piątek dokument jest bezcenny i to w sensie dosłownym, ponieważ gdyby zaginął, żadna suma ubezpieczenia nie byłaby w stanie zrekompensować jego wartości.
Do końca sierpnia w Muzeum Fabryki w łódzkiej Manufakturze prezentowana jest wystawa poświęcona dokumentom dotyczącym początków Łodzi, jest wśród nich kopia fotograficzna przywileju lokacyjnego z 1433 roku.
Historycznie były cztery dokumenty dotyczące powstania Łodzi, sporządzone w latach 1414-33. Do czasów współczesnych zachował się jedynie ów odnaleziony niedawno akt. Na razie nie wiadomo, jakie będą jego dalsze losy – jak twierdzi Laszkiewicz, jego rodzina chciałaby, by dokument pozostał w Łodzi