Tadeusz Kościuszko odpłynął z Ameryki 5 maja 1798 roku. W wyjeździe pomógł jego serdeczny przyjaciel Tomasz Jefferson, załatwiając mu fałszywy paszport. Przed wyjazdem Naczelnik napisał list do Jeffersona, który do dziś jest przechowywany na Uniwersytecie w Wirginii. Pismo to było swoistym testamentem, prośbą o przeznaczenie pieniędzy od Kongresu amerykańskiego należnych Kościuszce na wyzwolenie tylu Murzynów, ilu tylko będzie można, a potem łożenie na ich edukację.
Upraszam pana Jeffersona, aby w razie, gdybym zmarł bez testamentu, wykupił z mych pieniędzy i wyzwolił tylu Murzynów, by pozostała suma wystarczyła na ich edukację i utrzymanie. To jest, aby każdy z nich poznał z góry obowiązki obywatela w wolnym państwie i wiedział, że musi bronić swej ojczyzny przed wrogami zarówno obcymi, jak i wewnętrznymi, którzy chcieliby zmienić Konstytucję na gorsze, żeby ich potem stopniowo zakuć w niewolę, aby miał dobre i ludzkie serce, wrażliwe na cierpienia drugich.
Wcześniej, jeszcze w Polsce, do której już nie mógł wrócić, Kościuszko zmniejszył poddanym w swoich dobrach wymiar pańszczyzny z 4 do 2 dni w tygodniu i zwolnił z niej kobiety.
Przebywając na emigracji w Szwajcarii sporządził w 1817 roku ostatni testament, w którym napisał:
Czując głęboko, że poddaństwo przeciwne jest prawu natury i pomyślności narodów, oświadczam niniejszem, iż znoszę je zupełnie i na wieczne czasy w majątku moim Siechnowicze, w województwie Brzesko-Litewskim położonem, tak w imieniu własnem, jak i jego przyszłych posiadaczy. Uznaję więc mieszkańców wsi, do majątku tego należącej, za wolnych obywateli i nieograniczonych niczem właścicieli posiadanych gruntów. Uwalniam ich od wszelkich bez wyjątku danin, pańszczyzny i powinności osobistych, do których dotąd względem właścicieli majątku tego byli obowiązani. Wzywam ich tylko, aby dla dobra własnego i kraju starali się o zakładanie szkół i szerzenie oświaty.
Oba testamenty nie zostały zrealizowane.