Zamach antydemokratyczny. Ryszard Kalisz i postkomunistyczna hydra » CZYTAJ TERAZ »

Z dobrej historii powstanie dobry film

O swojej filmowej drodze, współpracy z Coppolą i dlaczego pokazywanie historii na dużym ekranie jest takie ważne – opowiada Martha Coolidge, przewodnicząca jury w konkursie na najlepszy międzynarodowy film XIV Festiwalu NNW. Martha to amerykańska reżyser filmowa, producent, była prezydent Gildii Reżyserów Ameryki (Directors Guild of America). Jako pierwsza kobieta w historii pełniła to stanowisko. Laureatka nagrody Independent Spirit (1992), nominowana do Emmy (2000). Studiowała w Rhode Island School of Design, School of Visual Arts, Columbia University i na wydziale filmowym New York University. Poza bogatą filmografią na dużym ekranie, pracowała przy takich serialach jak „Seks w wielkim mieście”, „CSI: Kryminalne zagadki Las Vegas” czy „Trawka”. Jej ostatni film „I’ll find You”, opowiadający o historii dziejącej się m.in. w Polsce przed i w czasie II wojny światowej, otwierał XII Festiwal NNW, a w tym roku ma szansę powalczyć o Oscara.

fot. Lorey Sebastian/arch. Martha Coolidge

Zaczynałaś karierę w Nowym Jorku. Dlaczego zdecydowałaś się przenieść do Hollywood?

Pochodzę z północnego-wschodu, który był kolebką amerykańskiego kina. Pierwsze studia filmowe i największe nazwiska były związane z Nowym Jorkiem. Osobiście nigdy nie czułam się specjalnie zaproszona, żeby przyjechać do Los Angeles. Kobiety w tamtym czasie nie były tam zbyt mile widziane, a ja wiedziałam, że chcę zostać reżyserem. W Nowym Jorku chodziłam do szkoły filmowej, zrobiłam kilka krótkich i pełnych metraży, brałam udział w festiwalach. Po jakimś czasie zdecydowałam jednak, że nie dam rady robić takich filmów jakie chciałam z ekipami nowojorskimi. Stwierdziłam, że muszę pojechać na Zachodnie Wybrzeże, jeśli chcę robić poważne kino. Spakowałam się i ruszyłam w stronę Hollywood i… mniej więcej w tym samym czasie skontaktował się ze mną Francis Ford Coppola. Spotkałam się z nim w San Francisco, a później dotarłam do LA. Nie było łatwo. Było nas tylko kilkoro kobiet, ale wszystkie wiedziałyśmy czego chcemy – a chciałyśmy być reżyserami. Współpracowałyśmy ze sobą już wcześniej. Udało nam się dostać do środowiska filmowego, robiłyśmy razem filmy, i to było wspaniałe! Ale początek drogi każdej z nas zaczął się w Nowym Jorku.

Podobno radzono ci, żebyś nie jechała do Hollywood, bo to nie jest miejsce dla kobiet…

Tak było, mówiono „nie ma pracy dla kobiet reżyserów, nie mów nikomu, że chcesz być reżyserem kobietą”. Ale to Coppola do mnie zadzwonił (jeszcze zanim zrobił „Czas Apokalipsy”) i powiedział, że szuka kobiet do pracy w swojej wytwórni Zoetrope. Bardzo mi pomógł. To był czas buntowników w Hollywood, więc zaczęliśmy się wybijać. Wielką gwiazdą stał się niepokorny Jack Nicholson… W modzie byli hippisi, choć to nie do końca moje klimaty. Chciałam robić filmy, a w dodatku miałam dysfunkcyjną rodzinę, więc wiedziałam, że mogę o niej nakręcić coś ciekawego (śmiech).

Jaki jest Francis Ford Coppola?

Coppola był świetnym gościem. Powiedział, że chce się ze mną spotkać, poszliśmy obejrzeć razem film w kilka osób. Szliśmy ulicami Nowego Jorku i zza rogu wyszedł nagle… Colonel Sanders. A raczej ktoś przebrany za niego. Francis biegał dokoła mówiąc „Colonel Sanders tu jest, Colonel Sanders!”. Szalony czas. W Los Angeles uczyłam się wszystkiego od podstaw. Jest o całe mnóstwo książek, jak funkcjonować w Hollywood. Później wielokrotnie na wykładach mówiłam, że najważniejsze to poznać podstawy. Kto jest kim, poznać wielu ludzi. Więc pierwsze co zrobiłam to znalazłam sobie agenta. Potem przyszły niekończące się spotkania, lunche i poznawanie osób z przemysłu filmowego. Zawsze jest potem szansa, że któryś z tych ludzi prędzej czy później cię zatrudni.

Powiedziałaś kiedyś, że twórcy filmowi powinni mieć cechy męskie i kobiece jednocześnie…

Myślałam o tym wielokrotnie i opowiadałam o tym swoim studentom. Wszyscy reżyserzy, szczególnie ci dobrzy, posiadają cechy obu płci. Jest strona opiekuńcza, matczyna, która dba o aktorów i chce z nich wyciągnąć to, co najlepsze. Ta strona stara się zaprzyjaźnić z aktorami i być blisko nich. Jest też strona przywódcy ekipy. Ekipy filmowe mogą być bardzo duże, a ty jesteś ich generałem, musisz przyjąć na siebie rolę przywódcy. Trzeba się do tego przyzwyczaić. Jeśli ekipa czuje, że na samej górze coś nie działa, reszta też nie będzie dobrze funkcjonować i film się nie uda.

Wyreżyserowałaś ostatnio film „Znajdę Cię” („I’ll find you”) we współpracy z polską ekipą. Jak ci się pracowało z naszymi twórcami?

Ten projekt wyszedł od jednej osoby, pewnego biznesmena, więc kiedy ja uczyłam się o polskiej kulturze, on uczył się ode mnie o procesie tworzenia filmów. Jeśli zaś chodzi o polską ekipę… Była niesamowita! Od razu wiedziałam, że będę potrzebować dobrego operatora z Polski, więc rozpoczęłam poszukiwania i znalazłam Aleksa Gruszynskiego, choć nadal nie jestem w stanie wymówić jego nazwiska (śmiech) oraz Marka Dobrowolskiego, scenografa. Co ciekawe, oni jeszcze nigdy nie kręcili w swoim kraju, dla nich to też był pierwszy raz. Praca z polską ekipą to była prawdziwa przyjemność. 

Czemu Hollywood tak rzadko robi filmy o polskiej historii?

Hollywood to nie Polska. Nie jest zainteresowane robieniem filmów, które czegoś uczą. Nikt nie przychodzi na spotkanie i mówi „Bardzo chciałbym zrobić film, który nauczy nas, że to i tamto jest złe, że naziści byli źli”. W taki sposób nie sprzeda się filmu. Dla mnie, w przypadku mojego filmu, chciałam opowiedzieć historię o przeżyciu drugiej wojny światowej. Udało się przeżyć, a teraz przed tobą nowe życie, mimo że trudne i w jakimś stopniu zrujnowane. Widzę, że do dzisiaj Polska zmaga się z budowaniem nowych struktur, rodzin, społeczności. Jednocześnie, jest to bardzo żywy i zmieniający się kraj.

Co zrobić, żeby namówić Amerykę do sięgania do polskiej historii?

W pewnym sensie, filmy, które teraz powstają już trochę zachęcają Hollywood do podjęcia tych tematów. Dobra historia to dobra historia i na pewno wzbudzi zainteresowanie. Zasadniczym pytaniem jest, czy jest w niej coś, co akurat w tym momencie, zaciekawi ludzi na całym świecie. Najważniejsza jest fabuła, w której wszyscy znajdą coś pasjonującego, więc jeśli będzie dobra historia to powstanie z niej dobry film.

Jesteś podekscytowana perspektywą obejrzenia tylu międzynarodowych filmów na festiwalu NNW?

Tak, nie mogę się doczekać! To wspaniała sprawa. Musimy się dzielić wiedzą i doświadczeniami z naszych historii. Dzięki poznawaniu innych punktów widzenia na  ważne wydarzenia w dziejach – np. dlaczego wybuchła taka wojna, kim był ten dyktator, co zrobiła ta kobieta – uczymy się najwięcej.

Twoja rodzina miała swój wkład w historię Stanów Zjednoczonych. Dziadek, Arthur W. Coolidge, zastępca gubernatora Massachusetts, był czwartym kuzynem 30. prezydenta USA, Calvina Coolidge’a…

Musimy znać swoją własną historię, bo historia lubi się powtarzać. Wpadamy w te same pułapki. Bardzo dobrze jest wiedzieć dlaczego doszło do pewnych wydarzeń, czemu niektórzy ludzie nie potrafili się porozumieć. To niesamowicie ważne dla nas wszystkich, szczególnie w dzisiejszych czasach, kiedy rządzą ogromne korporacje i wielkie, bogate kraje. Człowiek jest bardzo mały w obliczu takich gigantów, do tego dochodzą inne problemy jak zmiana klimatu, która jest wynikiem podjętych złych decyzji w przeszłości. Historia jest bardzo ważną częścią naszej edukacji. Mam nadzieję, że robienie o niej filmów pomoże coś zmienić.

Patronat Narodowy w Stulecie Odzyskania Niepodległości nad XIV Festiwalem Filmowym NNW objął

Prezydent Rzeczpospolitej Polskiej Pan Andrzej Duda

Organizatorami Festiwalu są STOWARZYSZENIE SCENA KULTURY I MIASTO GDYNIA

Festiwal został dofinansowany ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego pochodzących

z Funduszy Promocji Kultury

Festiwal współfinansowany jest przez Polski Instytut Sztuki Filmowej

PARTNEREM GENERALNYM XIV Festiwalu NNW jest PKN ORLEN

PARTNEREM STRATEGICZNYM Festiwalu jest Fundacja PKO Banku Polskiego

 



Źródło: festiwalNNW.pl; Stowarzyszenie Scena Kultury

#filmy polskie w Hollywood #jury festiwalu NNW #Martha Coolidge #Festiwal Filmowy NNW

Kazimierz Łysiak