Na Ogólnopolski Salon Architektury Wnętrz w Pałacu Sztuki w Krakowie w 1958 r., Jan Szczurek zaprojektował słoneczny zestaw dla inteligenta. – Komplet mebli-drutoplastików w kolorze żółtym – jak pisał recenzent wystawy – „nowoczesny garnitur złożony z fotela, stolika, gazetnika i lampy”. Meble powstały w zorganizowanej przez absolwentów krakowskiej ASP Meblarskiej Pracowni Doświadczalnej.
Lekkie mebelki wyplatane igelitem stały się wówczas niezwykle modne w Polsce. Nazywano je „drutoplastikami”, gdyż miały kolorowe ażurowe siedziska i metalowy szkielet. Nazwa „spaghetti”, przyszła później, na wspomnienie szwajcarskich pierwowzorów, ogrodowych mebli wyplatanych igelitem, z lat 40. i 50. XX w.
To, co wyróżniało je z meblarskiej produkcji czasu „odwilży”, to lekkość, ergonomiczne kształty, ale trzeba przyznać, że nie zawsze były wygodne. Katalog mebli wyplatanych, których szkieletem była metalowa rama, najczęściej z drutu zbrojeniowego, był długi i pełen fantazji: fotele, taborety, krzesła, gazetniki, lampy stojące albo łączone z gazetnikami; wieszaki, biurka, a nawet półki na książki. Projektowali je nie tylko meblarze, ale i artyści innych specjalności, członkowie ZPAP. Dostęp do nich, jak się domyślamy, był bardzo ograniczony. Sprzedażą zajmowały się Cepelia i Desa. Jednym z producentów mebli korzystających z tych samych kanałów dystrybucji był także warszawski „Zespół” – malarze Andrzej i Jerzy Mierzejewscy w poodwilżowej Warszawie, na poddaszu, w pracowni nad cukiernią „Bliklego”, zatrudniali spawaczy wyrabiających na niemal masową skalę najmodniejsze meble „spaghetti”: metalowej konstrukcji fotele, krzesła i biurka, wyplatane kolorowym sznurkiem. Często także żyłką, czy najłatwiej dostępnym wówczas materiałem – rurką z igelitu, tworzywa sztucznego podbijającego rynek meblarski.
W okresie Odwilży szaleństwo mebli „spaghetti” ogarnęło niemal wszystkich. Nierzadko wyroby były sygnowane przez wielkie nazwiska, takie jak Kruszewska, Popławski i Szczurek. Albo niesygnowane wcale.
W 1957 r., w recenzji z II Ogólnopolskiej Wystawy Architektury Wnętrz w warszawskiej Zachęcie – gdzie pokazano m.in. wzorcowe „spaghetti” – pisano, że wystawa „była szkołą gustu, szkołą wychowania estetycznego” i mówiła o „ważności przeciętnego obywatela”. Recenzent podkreslił jednak odważnie, iż
„…niczego takiego nie ma [...] ani w sklepach, ani u znajomych, ani nawet – zapewne – u projektodawców w ich własnych mieszkaniach”. Po prostu „nie ma takich mieszkań”, w których mogłyby zamieszkać „mebelki jak z kolorowej bajki”.
Na wystawie w warszawskiej Galerii Narodowego Centrum Kultury Kordegarda zostały zgromadzone wyplatane meble „spaghetti”, które nadal są w obiegu, w prywatnych kolekcjach. Być może dzięki niej, uda się dotrzeć do wielu innych tego typu obiektów zapomnianych, pochowanych na poddaszach czy działkach lub ich ikonograficznej dokumentacji – zdjęć mieszkań urządzonych „drutoplastikami”.
Pełne inwencji kształty mebli, które oglądamy na wystawie, pokazują marzenia ówczesnych twórców o nowoczesności. Mówią o rozbudzonych potrzebach konsumpcyjnych, o luksusie trochę na pokaz, nawet kosztem wygody. Ten aspekt zachwytu igelitowymi plecionkami w okresie Odwilży, „podglądanie” Zachodu, wart jest namysłu w kontekście polskiej transformacji lat 90.
„Spaghetti dla każdego albo aneks do nowoczesności” potrwa do 9 listopada.
Źródło: nck.pl
#wzornictwo
#drutoplastiki
#meble
#odwilż
MŁ