Sprawdź gdzie kupisz Gazetę Polską oraz Gazetę Polską Codziennie Lista miejsc »

Pożegnanie ppłk Józefa Bandzo, ulubionego żołnierza „Łupaszki”

W Warszawie trwają dzisiaj uroczystości pogrzebowe Józefa Bandzo, ps. "Jastrzęb”, pośmiertnie awansowanego do stopnia podpułkownika.

festiwalnnw.pl
festiwalnnw.pl
W Warszawie trwają dzisiaj uroczystości pogrzebowe Józefa Bandzo, ps. "Jastrzęb”, pośmiertnie awansowanego do stopnia podpułkownika. Opowiada o Nim Arkadiusz Gołębiewski, twórca Festiwalu Niepokorni Niezłomni Wyklęci.

Józef Bandzo, jak co roku, miał przyjechać na Festiwal Niepokorni Niezłomni Wyklęci…
Bardzo zawsze na to czekał, to było dla niego coś ważnego. Miał tu dużo przyjaciół, szczególnie wśród młodego pokolenia, kibiców czy też grup rekonstrukcyjnych. W tym roku Dariusz Walusiak zrealizował film – „Jastrząb" żołnierz "Łupaszki”. Pan Józef miał więc również uświetnić premierę tego dokumentu. Do końca trzymaliśmy dla niego pokój w hotelu, wierząc, że uda mu się dojechać… Festiwal NNW był jednocześnie dla niego i żony swego rodzaju odskocznią, gnieździli się przez lata w malutkiej kawalerce, każdy taki wyjazd był dla nich oddechem, odpoczynkiem. 

„Jastrząb” był też inspiracją dla młodych twórców.
Tak, kilka lat temu Zuzia Wróblewska nakręciła ośmiominutowy film i był to jeden z pierwszych projektów w ramach NNW – Młodzi dla Historii. 

Dowódcy podobno go uwielbiali?
Zdecydowanie. Był ulubionym szeregowym żołnierzem, najpierw „Szczerbca” w 3. Brygadzie, potem „Łupaszki” w 5. Brygadzie Wileńskiej. Szybko zyskał ich zaufanie i przyjaźń. Towarzyszył mjr. Szendzielarzowi w ostatnim okresie jego działań partyzanckich. 



Bandzo był niezwykle dzielny, ale zawsze stał w „drugim szeregu”. Czy tak rzeczywiście było?
Trzeba podkreślić jeszcze, że zawsze był ochotnikiem – jako jeden z pierwszych zgłosił się zarówno do 3., jak i do 5. Brygady, brał udział w operacji Ostra Brama. Potem przebił się na lubelszczyznę, co nie było łatwe. Nawet, gdy był ranny i miał możliwość uzasadnionego przecież odpoczynku, zostawał i walczył. Tylko, w 1946 roku, raz poprosił „Łupaszkę” o urlop.

CZYTAJ WIĘCEJ: Ostatni wywiad z Józefem Bandzo: Wiedziałem, że będą nas nękać, że nie darują…​

Kiedy spotkałeś go po raz pierwszy?
To było blisko 20 lat temu. To jeden z pierwszych żołnierzy podziemia niepodległościowego, którego poznałem, dlatego był dla mnie i jest osobiście niezwykle ważny. Był zaprzyjaźniony z Fundacją „Pamiętamy”, której pracami kieruje Grzegorza Wąsowskiego, z kręgiem Ligii Republikańskiej. Spotykaliśmy się na opłatkach czy w okolicach świąt Wielkanocnych, Bandzo zawsze na nich się pojawiał, był wspaniałym przyjacielem, inspirował nas do wielu różnych działań. 



Fundacja „Pamiętamy” zainicjowała akcję stawiania pomników Żołnierzom Wyklętym, a pan Józef przyjeżdżał na uroczystości odsłaniania tych miejsc pamięci…
Ale nawet wtedy zawsze stał w tym „drugim szeregu”, nigdy nie chwalił się swoimi dokonaniami, a na pierwszy plan wysuwał swego kolegę por. Zygmunta Błażejewicza ps. „Zygmunt”, który również przyjeżdżał na te spotkania. 

Bandzo uczestniczył także w rajdach szlakiem „Łupaszki”…
Tak. Był zapraszany przez środowisko trójmiejskie skupione wokół prof. Piotra Niwińskiego, inicjatora tychże rajdów. Spotykał się na nich z młodzieżą, opowiadał o Żołnierzach Podziemia Niepodległościowego, wręczał uczestnikom pamiątkowe ryngrafy. Podczas ostatniego rajdu wiadomo było, że ma nawrót choroby, i że być może jest to jego ostatnie spotkanie…

Jaki był Józef Bandzo? 
Pan Józef nie miał w sobie nic z kombatanctwa. Pełen typowego wileńskiego humoru, lubił robić kawały. Poza tym pomagał wszystkim, którym tylko mógł – Żołnierzom Wyklętym, ich rodzinom, dzieciom. Często załatwiał pracę, troszczył się o ich życie, choć jemu samemu nie było wcale lekko. Kilka miesięcy temu doczekał się lepszej emerytury, przyznanej przez ministra Antoniego Macierewicza, szefa MON. Bardzo się ucieszył, od lat marzył o większym mieszkaniu, ale jednocześnie od razu rozpoczął walkę o to, aby emeryturę taką dostał też Zygmunt Błażejewicz, który mieszka w Stanach i naprawdę bieduje.

Słyszałam, że rzeźbił specjalne figurki?
Odsiadując długie lata w więzieniu nauczył się modelować w glinie. Tworzył żołnierzy leśnych, partyzantów. To były takie miniaturowe rzeźby, konstrukcje na drucikach. Obdarowanie taką figurką było dużym wyróżnieniem. Zrobił ich kilkadziesiąt – wiem, że były leśne ludki z flagą, pistoletem, czy z gestem Kozakiewicza. Chcę teraz zainicjować akcję, żeby ci, którzy je dostali, przysłali mi zdjęcia tych prac. Na facebookowej stronie festiwalowej stworzyliśmy galerię rzeźb Józefa Bandzo. https://www.facebook.com/niepokorni.niezlomni.wykleci/



Dziś żegnamy na Powązkach tego, jednego z ostatnich, żołnierza „Łupaszki”. Spocznie obok swych kolegów z 3 i 5 Brygady Wileńskiej…
Jego żona – pani Hania – poprosiła, żeby nie przynosić kwiatów, a pieniądze przeznaczyć na mszę za duszę męża lub na hospicjum Opatrzności Bożej w Wołominie, w którym zmarł. 

 



Źródło: niezalezna.pl

#Łupaszka #śmierć #Wyklęty #żołnierz #Bandzo