W Brukseli po godz. 11 rozpoczął się drugi dzień obrad na szczycie UE. Według nieoficjalnych informacji, szef Rady Europejskiej, Charles Michel, przedstawił rano nową propozycję funduszu odbudowy. Całkowita kwota miałaby pozostać na poziomie 750 mld euro, a inna byłaby konstrukcja funduszu.
W piątek, pomimo 14 godzin rozmów w różnych formatach, przywódcy nie zdołali porozumieć się w sprawie wieloletniego budżetu i funduszu odbudowy po kryzysie związanym z koronawirusem.
Większość przywódców, wchodząc w sobotę rano do budynku Rady UE, nie rozmawiała z prasą. To dlatego, że wśród państw utrzymują się nadal duże podziały co do tego, jak mają wyglądać przyszłe ramy finansowe UE i pierwszy dzień szczytu niewiele zmienił w tej sprawie. Chodzi o zaproponowany budżet UE na lata 2021-27 w wysokości ponad 1 bln euro oraz fundusz naprawczy o wartości 750 mld euro.
W efekcie w piątek przed północną szef Rady Europejskiej Charles Michel zdecydował o zakończeniu obrad i przywódcy rozjechali się do swoich hoteli. Dzisiaj rano, Michel przedstawił nową propozycję funduszu odbudowy.
Jak wynika z informacji Polskiej Agencji Prasowej, zakłada ona zmniejszenie kwot, jakie państwa UE miałyby otrzymać w formie bezzwrotnych subwencji na przezwyciężanie kryzysu.
Poza zmianą proporcji między grantami i pożyczkami Michel zaproponował też zmodyfikowanie klucza rozdziału środków, tak by 40 proc. było wydawanych w oparciu o dane dotyczące PKB i bezrobocia z lat 2015-2019, a 40 proc. w oparciu o dane z lat kryzysowych.
Całkowita suma 750 mld euro funduszu odbudowy miałaby się nie zmienić, ale inna byłaby jego konstrukcja niż zakładano wcześniej. Kwota, jaka w sumie mogłaby trafić do krajów w formie grantów, miałaby sięgnąć 450 mld euro, z tego 325 mld byłoby w specjalnym funduszu odbudowy i odporności. 300 mld euro w tym samym funduszu miałoby formę pożyczek. Do kwoty 625 mld euro doszłoby jeszcze 125 mld euro w innych instrumentach.