Fiskalne plany pod presją weta
Zarówno treść projektów, jak i tempo ich procedowania wskazują, że priorytetem rządu nie jest spójna polityka zdrowotna, lecz ratowanie napiętego budżetu. Po zapowiedzi prezydenta o możliwym wecie wobec połączonego projektu, resort finansów zdecydował się na jego rozbicie na dwa odrębne akty – projekt o wzroście stawek akcyzy oraz nowelizację ustawy o opłacie cukrowej. Ten zabieg wskazuje na próbę ucieczki od uczciwej debaty o skutkach ekonomicznych, społecznych i zdrowotnych planowanych zmian. W zamian za to otrzymujemy legislacyjny manewr, który ogranicza przejrzystość procesu i de facto umożliwia wprowadzenie dwóch nowych obciążeń podatkowych jednocześnie lub chociaż części z nich, przez wzgląd na widmo możliwego weta prezydenckiego.
Czy rząd ma powody do obaw przed wetem prezydenckim?
Rządowa obawa przed ewentualnym wetem prezydenckim nie jest bezpodstawna. Od objęcia urzędu w sierpniu 2025 roku, w ciągu zaledwie jednego miesiąca prezydent Karol Nawrocki zawetował siedem ustaw. Były to m.in. projekty dotyczące rezerw gazowych przechowywanych za granicą oraz elektronicznej ewidencji stosowania pestycydów przez rolników. Jego decyzje wskazują na konsekwentne trzymanie się obietnic wyborczych, w tym zobowiązania do niepodnoszenia podatków dla Polaków. Dotychczasowa praktyka prezydenta sugeruje, że rząd ma uzasadnione powody do obaw przed wetem w przypadku projektów zwiększających lub ustanawiających nowe daniny.
„To zmiana fiskalna” – rząd przyznaje, o co naprawdę chodzi
Do wymownej sceny doszło podczas pierwszego czytania projektu ustawy o podwyższeniu akcyzy – tego samego, który pierwotnie był procedowany łącznie z nowelizacją podatku cukrowego (projekt UD289). Wiceminister Neneman, podczas zbiorczej odpowiedzi po serii pytań z sali plenarnej, stwierdził: „Jeden z posłów powiedział, że gdybym powiedział, iż to zmiana fiskalna, to on poprze. Jeśli panu będzie z tym lepiej, to ta zmiana jest fiskalna.”
Wypowiedź, prawdopodobnie ironiczna, w praktyce stała się symbolicznym potwierdzeniem intencji rządu. Skoro projekt akcyzowy i cukrowy były początkowo jednym dokumentem, trudno nie odnieść tego stwierdzenia również do całego pakietu zmian – a więc także do nowelizacji podatku cukrowego. Z ekonomicznego punktu widzenia rząd de facto przyznaje, że motywacja ma charakter czysto dochodowy, a narracja o „celach prozdrowotnych” jest pozorna – nie odzwierciedla rzeczywistych działań.
Pośpiech bez analizy – legislacja w trybie alarmowym
Pośpiech, z jakim forsowane są zmiany, przypomina reakcję kryzysową. Omawiane projekty podatkowe procedowane są w trybie ekspresowym – z minimalnym vacatio legis, liczonym w tygodniach. To najprawdopodobniej przez tak szybki tryb procedowania tych zmian, brakuje w dokumentach załączonych do projektów ustaw rzetelnie wykonanej oceny skutków ekonomicznych i pozaekonomicznych. Nie przeanalizowano wpływu podwyżek na konkurencyjność krajowych producentów względem importerów, nie zbadano elastyczności popytu, nie określono liczbowych celów w zakresie ograniczenia konsumpcji cukru. Dodatkowo, w toku konsultacji społecznych i opiniowania złożonych zostało ponad 60 stanowisk przez różne podmioty, których dotyczyć będzie nowelizacja. Wszystkie uwagi, tworzące ponad 140-stronnicowy dokument, potraktowano w sposób jednakowy. Po prostu ich nie uwzględniono po całości. W odpowiedziach na nie nie podawano też żadnych pogłębionych wywodów, a głównie powtarzano to co załączono do uzasadnienia projektu.
W krótkim horyzoncie, dzięki takiemu postępowaniu, rząd może zyskać dodatkowe wpływy. W długim – straci znacznie więcej: zaufanie przedsiębiorców, stabilność otoczenia regulacyjnego i wiarygodność narracji. Argument zdrowotny pełni dziś w praktyce funkcję czysto komunikacyjną. Rzeczywistym celem jest zwiększenie wpływów budżetowych, zwłaszcza dodając do tego jeszcze fakt, że aktualnie dochody z VAT i CIT nie realizują planu.
Autor jest Wiceprezesem Zarządu Polskiego Towarzystwa Gospodarczego