10 wtop „czystej wody”, czyli rok z nielegalną TVP » Czytaj więcej w GP!

Wpływ automatyzacji i robotyzacji na miejsca pracy, domowy budżet oraz na przyszłość zawodów

Nadejście ery robotów zapowiadano od dawna. W Polsce czynili to na kartach swoich powieści i opowiadań Stanisław Lem oraz Janusz Zajdel, za granicą był to z kolei Philip K. Dick, nazywany przez współczesnych „Dostojewskim science-fiction”, oraz Isaac Asimov. Z biegiem czasu okazało się, że wizje przyszłości z ich książek coraz bardziej przypominają teraźniejszość, w której żyjemy.

Jeśli idea funkcjonujących obok człowieka robotów wydaje się zbyt abstrakcyjna, radzę zastanowić się, czy przypadkiem tego typu maszyny nie znajdują się już w naszych domach. O ile robot kuchenny tak naprawdę z robotem ma raczej niewiele wspólnego, o tyle proces automatyzacji w domowym zaciszu wspierają zdobywające coraz większą popularność roboty sprzątające, smart telewizory, współpracujące z aplikacjami w telefonach ekspresy do kawy, a producenci już kreślą wizję inteligentnych lodówek, które połączone z internetem będą w stanie same uzupełniać brakujące zapasy. Co ciekawe, część z opisanych tu rozwiązań już funkcjonuje w niektórych domach. Wiele osób na postępującą robotyzację i automatyzację miejsc pracy nie patrzy jednak wyłącznie w samych superlatywach. Pojawia się obawa o to, że robot będzie mógł zastąpić człowieka i pozbawić go pracy. Spróbujmy zatem przyjrzeć się bliżej szansom i zagrożeniom związanym z rozwojem nowych technologii, automatyzacji miejsc pracy i perspektyw na najbliższe lata.

Na Księżyc z kalkulatorem

Martin Ford – znany i ceniony w branży przedsiębiorca z Doliny Krzemowej – przedstawia niezwykle sugestywną wizję przyszłości, w której osiągnięcia robotyki będą miały realny wpływ na nasz świat, a sztuczna inteligencja będzie przekraczać kolejne granice. Ford na poparcie swojej teorii przywołuje prawo Moore’a – zasadę, według której moc obliczeniowa komputerów podwaja się średnio co półtora roku do dwóch lat. Dla lepszego zobrazowania złożoności tego procesu można dodać, że moc obliczeniowa komputerów, które umożliwiły człowiekowi lądowanie na Księżycu, jest porównywalna do tej, jaką dziś znajdziemy w zwykłym kalkulatorze, i to nie tym naukowym. Nie trzeba chyba dodawać, jak potężny w tym kontekście jest pierwszy z brzegu smartfon. Co oznacza tak szybki postęp technologiczny dla współczesnego człowieka?

Sztuczna inteligencja (od angielskiego Artificial Intelligence – AI) stanowi obecnie integralną część rzeczywistości biznesowej, a w najbliższych latach należy spodziewać się, że w znaczącym stopniu będzie decydować o konkurencyjności firm. Z każdym rokiem przybywa przedsiębiorstw, które regularnie wykorzystują sztuczną inteligencję dzięki dostępnym na rynku rozwiązaniom, jak np. CRM (od angielskiego Customer Relationship Management – zarządzanie relacjami z klientami – zestaw procedur i narzędzi istotnych w zarządzaniu kontaktami z klientami). Przedsiębiorstwa, które jeszcze tego nie robią, deklarują, że planują skutecznie wykorzystywać sztuczną inteligencję i potencjał automatyzacji w swojej działalności już w najbliższym czasie.

Przełom w technologii cloud (chmura obliczeniowa), social media (media społecznościowe) oraz cały rynek mobile (urządzenia mobilne) umożliwiły klientom niemal nieograniczony dostęp do informacji dosłownie z każdego miejsca na Ziemi, gwarantując przy tym możliwości wyboru i elastyczność większą niż kiedykolwiek wcześniej. W rezultacie konsumenci przyznają, że technologia znacząco zmieniła ich oczekiwania wobec tego, jak przedsiębiorstwa powinny się z nimi komunikować. Jakie są zatem oczekiwania konsumentów? Spora część dotyczy możliwości personalizacji oferty. W kontekście rozwiązań w nieodległej przyszłości dość często powtarza się wizja, zgodnie z którą firmy będą wyprzedzać ich potrzeby i zgodnie z nimi sugerować odpowiedni produkt. A jest to zaledwie wierzchołek góry lodowej, bo gdy dodamy do tego możliwości związane z rozwojem smartdomów oraz rozwiązania z obszaru Internetu Rzeczy (IoT) okazuje się, że cyfrowych nowinek w naszym najbliższym otoczeniu wbrew pozorom już teraz jest całkiem sporo.

Jesteśmy gotowi na cyfrową rewolucję?

O tym, jak istotny jest wątek cyfryzacji i automatyzacji nie tylko w przemyśle, ale także w kontekście poszczególnych gospodarstw domowych, świadczy częstotliwość pojawiania się tego typu zagadnień w debacie publicznej i na branżowych konferencjach. Dobrym tego przykładem była dyskusja panelowa „Przyszłość Europy jest cyfrowa”, która miała miejsce w trakcie tegorocznego Forum Ekonomicznego w Karpaczu. Jej uczestnicy zwracali uwagę, że przyszłość związana z rozwojem automatyzacji i robotyzacji tak naprawdę powinna zaczynać się nie tylko na lekcjach informatyki. Zdaniem ekspertów w każdym nauczanym w szkołach przedmiocie powinny być wykorzystywane współczesne technologie cyfrowe.

„Musimy zmienić styl kształcenia i np. tworzyć klasy technologiczne. Powinniśmy kształcić ludzi, którzy będą wiedzieć, jak wykorzystać nowe technologie w biznesie, przemyśle i będą potrafili tworzyć innowacje. Dziś w Polsce mamy tylko jedno technikum automatyki i robotyki, a przecież to przyszłość przemysłu. To pokazuje, jak dużo mamy do nadgonienia w kwestii poziomu kształcenia”

– przekonuje prezes Cyfrowej Polski Michał Kanownik.

Dlaczego budowanie kompetencji cyfrowych jest tak ważne? Już dziś sektory oparte na nowych technologiach mierzą się z problemem braku odpowiednio wykwalifikowanych pracowników, co znacząco odbija się finalnie także na domowym budżecie.

W prognozach Organizacji Narodów Zjednoczonych Polska wypada bardzo dobrze na tle innych państw w kwestii gotowości na nadejście nowych technologii. Jednak z tych samych prognoz wynika, że to, co dziś uważamy za innowacyjne, wkrótce nam spowszednieje. Zdaniem analityków z UNCTAD (Konferencja Narodów Zjednoczonych ds. Handlu i Rozwoju – jednostka ONZ odpowiedzialna za kwestię dotyczące handlu i rozwoju) spora część tzw. nowych technologii przestanie być „nowa” i stanie się po prostu naszą codziennością.

W opracowanym przez UNCTAD raporcie „The Technology and Innovation Report 2021” wskazano 11 uważanych dziś za innowacyjne technologii, które już wkrótce przestaną być traktowane jako pionierskie i staną się tak naturalne, jak dziś internet. Sztuczna inteligencja, sieć piątej generacji (5G), Big Data, robotyzacja czy edycja genów i związany z nią obszar biotechnologii oraz inżynierii genetycznej – to tylko niektóre z nich. Eksperci są przekonani, że te obszary mają przed sobą świetlaną przyszłość. Te rozwiązania potraktowane już teraz całościowo tworzą rynek wart 350 mld dolarów, a szacuje się, że w 2025 roku będzie to kwota niemal dziesięć razy większa (3,2 bln dolarów).

Na potrzeby oceny zdolności poszczególnych krajów do wdrożenia oraz powszechnego stosowania wspomnianych technologii analitycy UNCTAD opracowali „indeks gotowości”, który każdemu krajowi przypisuje odpowiedni wskaźnik określany wartością od 0 do 1. Na wynik wskaźnika wpływają: wdrażanie technologii informacyjno-komunikacyjnych, kompetencje, działalność badawczo-rozwojowa, kondycja przemysłu i dostęp do finansowania. Jak na tle innych krajów wypada zatem Polska? W rankingu uwzględniającym 158 krajów z całego świata Polska (z wynikiem na poziomie niemal 0,8) uplasowała się na wysokim 28. miejscu i znajduje się w gronie państw, które w kwestii gotowości na wszelkiego rodzaju innowacje wyróżniają się ponad światową średnią, która wynosi 0,4. Czy biorąc pod uwagę te zmienne, możemy bez obaw patrzeć w przyszłość? Co w zasadzie oznacza gotowość na przyjęcie wszystkich przełomowych technologii?

Zarówno analizy, jak i prognozy dotyczące najbliższej przyszłości nie pozostawiają żadnych złudzeń, że technologie i tzw. rewolucja cyfrowa znacząco wpłyną nie tylko na biznes i gospodarkę, lecz w sposób znaczący zmienią nasze codzienne życie i funkcjonowanie gospodarstw domowych. Pew Research Center prognozuje np., że w ciągu najbliższych 4 lat nasza rzeczywistość stanie się technocentryczna. Co szczególnie istotne, badanie prowadzono na grupie 915 innowatorów, programistów, liderów biznesu i polityki, a także badaczy i aktywistów. Wszystkich spytano, jak ich zdaniem będzie wyglądało życie w 2025 roku w następstwie wybuchu globalnej pandemii i geopolitycznych oraz finansowych kryzysów w 2020 roku. Wnioski prowadzą do nakreślenia dość sugestywnej wizji codzienności w przyszłości.

Uczestnicy badania zgodnie wskazali, że związek ludzi z technologią będzie się pogłębiał wraz z poleganiem w coraz większym stopniu na połączeniach cyfrowych w pracy, edukacji, opiece zdrowotnej, codziennych transakcjach handlowych i podstawowych interakcjach społecznych. Nakreślono zatem wizję nieodległej przyszłości, w której już na przestrzeni najbliższych lat niemal każda aktywność generować będzie informacje, a więc naturalnie rozwiną się narzędzia do gromadzenia, analizy i wykorzystania ogromnych zbiorów cyfrowych danych.

Czy automatyzacja prowadzi do wzrostu bezrobocia?

Gdy tylko w dyskursie naukowym i popularnonaukowym pojawia się kwestia robotów i rozwoju sztucznej inteligencji, odzywają się głosy przekonujące, iż maszyny w niedługim czasie pozbawią nas pracy. Zastanawia się nad tym również Martin Ford w swojej książce „Świt robotów” pytając, czy praca księgowego, dziennikarza, a nawet radiologa zostanie wkrótce zastąpiona przez komputer. Z drugiej strony panuje przekonanie, że rozwój maszyn i sztucznej inteligencji będzie wiązał się z powstaniem zupełnie nowych zawodów – takich, które nie funkcjonują jeszcze na rynku.

„Sztuczna inteligencja, tak jak maszyny parowe albo Windows, spowoduje wybuch kolejnych miejsc pracy i jej nowych rodzajów, o których dzisiaj jeszcze nie wiemy. Np. osoby, które będą trenować sztuczną inteligencję albo wymyślać nowe sposoby ich użycia. AI nie zastąpi sprzedawców, ale będzie raczej wspomagać sprzedaż podpowiadając np., jaki następny produkt mogą zaproponować klientowi i jak go przedstawić w sposób bardziej interesujący”

– wyjaśnia Jan Michalski z Deloitte Digital.

W ten sposób dochodzimy właśnie do największego dylematu kojarzonego z cyfrową rewolucją i postępem automatyzacji – ryzyka wzrostu bezrobocia w związku z zastąpieniem pracowników–ludzi przez roboty i wykwalifikowane maszyny.

Przedstawiciele Światowego Forum Ekonomicznego z Davos w raporcie „The Future of jobs – report 2020” ogłosili, że w 26 przebadanych krajach (w tym w Polsce) do 2025 roku maszyny przejmą 85 mln miejsc pracy. Jednocześnie zakomunikowano, że na rynku pojawi się 97 mln nowych miejsc pracy w zupełnie innych sektorach. 

Szczególnie pożądana u potencjalnych pracowników będzie zdolność krytycznego myślenia oraz umiejętność uczenia się. Z kolei wśród najbardziej poszukiwanych zawodów znajdziemy m.in. analityków danych oraz specjalistów ds. sztucznej inteligencji czy automatyzacji procesów.

Jak statystyki z raportów Światowego Forum Ekonomicznego w Davos mają się do nastrojów pracodawców i pracowników w Polsce? W ramach badania prowadzonego przez firmę consultingową Abile pracującym Polakom uczestniczącym w ankiecie zadano w grudniu pytanie: „Czy Twoje stanowisko pracy byłoby zagrożone, jeśli pracodawca podjąłby decyzję o przeprowadzaniu automatyzacji i robotyzacji firmy?” – jak się okazuje, 65 proc. ankietowanych powiedziało, że nie obawia się utraty pracy w wyniku przeprowadzenia automatyzacji i robotyzacji w firmie, zaś jedynie 25 proc. badanych wskazało, że ich pracę w całości lub w części mógłby wykonywać robot. 9 proc. badanych nie wierzy, że roboty są w stanie zastąpić ludzi1.

Z danych zebranych przez analityków Światowego Forum Ekonomicznego w Davos wynika natomiast, że ponad 80 proc. przebadanych firm deklaruje w ciągu najbliższych 5 lat wdrożenie jednej z nowych technologii automatyzujących produkcję bądź działalność usługową. Ta wizja jest zbieżna z prognozami OECD, z których wynika, że to właśnie automatyzacja i robotyzacja będą, obok inwestycji w „zielone” miejsca pracy, kluczowymi czynnikami wpływającymi na zmiany popytu na rynku pracy. 

W odniesieniu do Polski analitycy OECD szacują, że procesowi automatyzacji podlegać może w pewnym zakresie nawet 20–30 proc. miejsc2 pracy. Można zatem uznać za prawdziwą tezę, że automatyzacja może doprowadzić do ich utraty miejsc pracy w niektórych sektorach. Jednak jeśli przyjrzymy się całemu procesowi dokładniej, znajdziemy wiele przykładów dowodzących, że automatyzacja wcale nie prowadzi do likwidacji stanowisk. Dzieje się zupełnie odwrotnie. Zarówno automatyzacja, jak i robotyzacja przyczyniają się do tworzenia obszarów, w których roboty uzupełniają ludzką pracę, wykonując rutynowe czynności. 

Nie oznacza to jednak, że automatyzacja nie jest wyzwaniem zarówno dla pracodawców, jak i pracowników. W odniesieniu do danych prezentowanych podczas Światowego Forum Ekonomicznego w Davos już teraz szacuje się, że ponad miliard osób będzie trzeba przekwalifikować w ciągu najbliższych 10 lat właśnie w związku z postępującą automatyzacją i robotyzacją na rynku pracy. Eksperci Personnel Service ostrzegają natomiast, że liderzy biznesu z całego świata będą potrzebowali wiele wytrwałości, aby ten proces zakończył się sukcesem i dla nich, i dla pracowników. Oczywiste jest, że nie dla każdej osoby, która w wyniku tego procesu będzie musiała się przekwalifikować, zmiana będzie prosta. O ile zatem zdecydowana większość pracujących Polaków nie obawia się utraty pracy w wyniku cyfryzacji i automatyzacji, o tyle prawdziwym wyzwaniem pozostaje kwestia przekwalifikowania na przestrzeni zaledwie kilku lat. 

Coraz częściej pracodawcy oczekują od pracowników kreatywnego podejścia do realizowanych zadań, a nie jedynie wykonywania nudnych, powtarzalnych i wręcz rutynowych czynności. Ten aspekt pracy z powodzeniem przejmą bowiem boty (programy służące do wykonywania określonych czynności przez maszynę na polecenie człowieka np. chatboty, voiceboty), wykorzystujące zrobotyzowaną automatyzację procesów (RPA). Jak się okazuje, ich wykorzystanie w pracy nie jest już postrzegane jako zagrożenie, lecz forma uzupełnienia umiejętności pracownika–człowieka.

Ośrodek badawczo-doradczy Forrester ostrzega jednak, że większość europejskich dyrektorów ds. informatyki (73 proc. badanych) dość sceptycznie ocenia faktyczną gotowość swojej firmy na automatyzację. Jedynie co piąta firma potrafi jasno określić, w jaki sposób automatyzacja mogłaby usprawnić procesy biznesowe. Tylko co piąty (20 proc.) zapytany CIO z Europy jest w stanie określić, czego właściwie oczekuje od robotyzacji i jak dzięki niej usprawnić procesy biznesowe. Najsłabiej zdaniem analityków z automatyzacją radzą sobie kraje z Europy Południowej i Wschodniej. Zaprzeczeniem tych statystyk jest Polska, która pod względem gotowości na procesy automatyzacji plasuje się w światowej czołówce.

Jak będzie wyglądała praca przyszłości?

W ciągu ostatnich lat (od poprzedniego badania Światowego Forum Ekonomicznego w Davos z 2018 roku) odnotowano wyraźne przyspieszenie w zakresie wykorzystania nowych technologii. Rozwiązania bazujące na chmurze obliczeniowej, Big Data oraz e-commerce nadal stanowią główne trendy w kontekście procesu cyfryzacji zachodzącego praktycznie na całym świecie (z różną prędkością i stopniem zaawansowania). Analitycy prognozują jednak, że w najbliższej przyszłości należy oczekiwać nagłego wzrostu zainteresowania wykorzystaniem potencjału programowania i kodowania w procesie robotyzacji i automatyzacji. Prognozowany jest także wzrost firm, które na przestrzeni najbliższych 5 lat zdecydują się „przyjąć do pracy” niehumanoidalne roboty i postawią na rozwiązania wykorzystujące sztuczną inteligencję. Co ciekawe, to właśnie te technologie zdają się wywierać już teraz największy wpływ na zmiany zachodzące na rynku pracy w różnych branżach. Wykorzystanie innowacji i nowych technologii różni się oczywiście w zależności od branży. Np. sztuczna inteligencja najczęściej znajduje szerokie zastosowanie wśród sektorów wykorzystujących cyfrowy obieg informacji i cyfrową komunikację, a także w usługach finansowych, opiece zdrowotnej i transporcie. Z kolei Big Data, Internet Rzeczy (IoT) i robotyka niehumanoidalna – to technologie, które dobrze przyjęły się m.in. w górnictwie i przemyśle metalowym, podczas gdy sektor rządowy i branża sektora publicznego wyraźnie koncentrują się na potencjale rozwiązań z obszaru FinTech i blockchain.

To właśnie wymienione wyżej nowe technologie mają napędzać przyszły wzrost w różnych gałęziach gospodarki, a także zwiększać zapotrzebowanie na nowe stanowiska pracy i zestawy umiejętności. Te niewątpliwie pozytywne efekty automatyzacji i cyfryzacji mogą być jednak równoważone przez wyzwania i zagrożenia związane z transformacją rynku pracy na przestrzeni najbliższej dekady. To oczywiste, że adaptacja technologii wpłynie na pracę pracowników, przenosząc niektóre zadania wykonywane przez ludzi w obszar pracy, gdzie wykorzystywane będą maszyny i roboty. Zakres tych zmian będzie się różnić w zależności od zawodu i umiejętności samego pracownika.

Automatyzacja i robotyzacja to nie jedyne wyzwania, przed którymi stoi rynek pracy. Poważnym zagrożeniem okazuje się także, a może przede wszystkim, demografia. Według danych GUS do 2050 roku liczba ludności Polski zmniejszy się o 4,4 mln osób. Mediana wieku ludności wyniesie ponad 52 lata, czyli o ok. 11 lat więcej niż obecnie, co oznacza, że ponad połowa mieszkańców Polski będzie miała ponad 50 lat. GUS prognozuje, że niekorzystna sytuacja demograficzna w Polsce będzie wpływać na zasób osób w wieku produkcyjnym. Wynika to z procesu przesuwania się do grupy wieku poprodukcyjnego roczników urodzonych w latach 50. XX w. oraz z coraz mniejszą liczebnością 18-latków zasilających grupę ludzi w wieku produkcyjnym. Pracodawcy już dzisiaj zmagają się z malejącą podażą pracy młodych ludzi, a liczba osób w wieku produkcyjnym stale maleje – w 2019 roku w wieku produkcyjnym znajdowało się nieco ponad 23 mln Polaków wobec 24,8 mln w 2010 roku3. Według prognoz GUS ten trend w kolejnych latach tylko przyspieszy. 

Polska nie jest w tej kwestii odosobniona. Niepokojąca sytuacja demograficzna staje się wyzwaniem nie tylko nad Wisłą, ale również w innych rozwiniętych krajach, gdzie już teraz zaczyna brakować rąk do pracy. 

Jedną z odpowiedzi na te procesy może być adaptacja nowoczesnych technologii, w tym automatyzacji i robotyzacji. Już w 2019 roku Daron Acemogl z MIT i Pascual Restrepo z Boston University w swoim studium pt. „Demographics and Automation”4 postawili tezę, zgodnie z którą starzenie się społeczeństwa prowadzi do szybszej adaptacji botów i innych cyfrowych technologii. 

Automatyzacja procesów biznesowych zapewnia możliwość przetwarzania informacji przez 24h na dobę. Ręczne wystawianie faktur, modyfikacja zasad dotyczących płatnych urlopów, zasiłków opiekuńczych czy dni chorobowych, których zasady zmieniają się dynamicznie, jest niezwykle trudna, czasochłonna i kosztochłonna. Z drugiej strony zaprogramowanie botów do wykonywania tych czynności jest szybkie, a po wdrożeniu pracownicy mogą poświęcić więcej czasu i energii na zajęcia generujące wartość dodaną przedsiębiorstwu. I to bez konieczności fizycznej obecności w biurze. Te fakty przytaczane przez zwolenników automatyzacji miejsc pracy z pewnością dają do myślenia.

Do tego warto dodać, że już na początku 2020 roku prognozowano, że liczba wdrożeń robotyzacji procesów biznesowych (RPA) w Polsce zwiększy się nawet o 30 proc. w skali roku. Wówczas jednak motorem napędowym były jedynie rosnące koszty pracy i pogłębiający się deficyt kadrowy. Szybko pojawił się dodatkowy impuls w postaci pandemii koronawirusa. W niektórych sektorach szacunki dotyczące przyspieszenia procesów cyfryzacji i robotyzacji znacznie wzrosły. W samej tylko branży spożywczej czy logistycznej liczba wdrożeń robotyzacji biurowej może zwiększyć się nawet o połowę zaledwie w ciągu najbliższych kilku miesięcy.

Jakie jeszcze zmiany czekają rynek pracy? Z raportu „Future of Jobs Survey 2020” wynika, że 84 proc. pracodawców jest nastawionych na szybką cyfryzację procesów pracy, w tym znaczne rozszerzenie pracy zdalnej (włącznie z możliwością przeniesienia aż 44 proc. całej siły roboczej do pracy zdalnej). Problemem są jednak luki w umiejętnościach pomiędzy poszczególnymi pracownikami. 

Analitycy Światowego Forum Ekonomicznego w szwajcarskim Davos jednym tchem wymieniają najbardziej pożądane cechy pracownika przyszłości. Są to odpowiednio: zdolność krytycznego myślenia i analizowania, umiejętność samodzielnego rozwiązywania problemów, umiejętność samodzielnego zarządzania, zdolność adaptacji i szybkiego uczenia się, odporność, tolerancja na stres oraz elastyczność.
W kontekście robotyzacji ważna jest świadomość, że nawet roboty będą potrzebowały nadzoru człowieka. Ani robot, ani tym bardziej prosty bot (program) sam z siebie nie wymyśli niczego innowacyjnego – pojawi się potrzeba zatrudnienia osób, które będą te boty obsługiwać i nadzorować. Będą one pilnować przestrzegania norm czy zmian warunków prowadzenia działalności (np. zmian prawnych czy tych związanych z rynkami finansowymi). Ostatecznie zadaniem pracowników przyszłości będzie współdziałanie z maszynami, algorytmami i robotami. 

Które zawody są najbardziej zagrożone zastąpieniem?

Stale rozwijane badania nad sztuczną inteligencją doprowadziły do sytuacji, w których pewne zautomatyzowane procesy już teraz wykorzystywane są powszechnie w przemyśle, a nawet w tak indywidualnych kwestiach jak kontakt z klientem. Okazuje się bowiem, że odpowiednia personalizacja zamówień często nie jest możliwa bez danych dotyczących zachowań i subiektywnych wyborów klientów. Jeden człowiek ani nawet specjalnie powołany w tym celu zespół nie jest w stanie przeanalizować wszystkich dostępnych danych oraz wyciągnąć na ich podstawie odpowiednich wniosków odpowiednio szybko. Cały proces dodatkowo komplikuje stale rosnąca liczba klientów. To właśnie jest obszar, w którym z pomocą przychodzi sztuczna inteligencja i rozwiązania wykorzystujące proces uczenia maszynowego (machine learning). Na rynku każdego roku pojawiają się nowe systemy, oferujące dość złożone mechanizmy analityczne. Algorytmy te nie tylko podpowiadają określone rozwiązania w oparciu o analizę danych, ale także pokazują prawdopodobieństwo osiągnięcia sukcesu przy zastosowaniu zaproponowanych rozwiązań. 

Podobne wnioski przedstawia w swoich badaniach Martin Ford. Przedsiębiorca z Doliny Krzemowej zwraca uwagę na fakt, że w dzisiejszych czasach roboty pracujące w fabrykach nie są już niczym nowym. Okazuje się, że stały się one niezbędnym elementem niemal każdego sektora produkcji: od samochodów przez salę operacyjną i robota–chirurga, po półprzewodniki. Np. fabryka Tesli z Kalifornii wykorzystuje 160 robotów przemysłowych, składających ok 400 napędzanych elektrycznie aut tygodniowo. Kiedy na linię produkcyjną wjeżdża nowe podwozie, kilka maszyn przystępuje do pracy. Są one w stanie samodzielnie zmieniać narzędzia, którymi wykonują szereg trudnych zadań. Wystarczy jeden robot do zamontowania siedzeń, zmiany narzędzi, nałożenia farby i zamocowania przedniej szyby. Przemysł 4.0. wymaga także wykorzystania robotów softwerowych RPA. To właśnie one są swoistym łącznikiem pomiędzy poszczególnymi działami w firmie. Mogą przenosić dane pomiędzy zupełnie niekompatybilnymi programami, segregować je, analizować i generować wnioski, dotyczące optymalizacji całego biznesu. Odpowiednie wykorzystanie tego typu technologii w strukturach firmy pozwala zaoszczędzić nawet 2–3 godziny pracy dziennie.


Znikające zawody

Między innymi te zawody będą wypierane z rynku i mogą zniknąć do 2025 roku:

  • urzędnicy administracyjni (odpowiedzialni za wprowadzania danych),
  • księgowi i audytorzy,
  • pracownicy działów płac,
  • pracownicy montażowi i fabryczni,
  • pracownicy biura obsługi klienta,
  • mechanicy i warsztaty naprawy maszyn (szansa na przebranżowienie),
  • analitycy finansowi.
  • przedstawiciele handlowi,
  • kasjerzy bankowi i pokrewni urzędnicy,
  • instalatorzy i serwisanci elektroniki i telekomunikacji,
  • specjaliści ds. szkoleń i rozwoju,
  • specjaliści ds. zasobów ludzkich,
  • robotnicy budowlani,
  • urzędnicy pocztowi,
  • dyrektorzy generalni i operacyjni,
  • urzędnicy ds. ewidencji i przechowywania zapasów,
  • doradcy bankowi.

Zawody przyszłości

Między innymi te zawody będą cieszyły się w najbliższych latach największym zainteresowaniem, a zapotrzebowanie na specjalistów w tych dziedzinach będzie największe:

  • analitycy danych i naukowcy
  • specjaliści big data
  • specjaliści ds. automatyzacji procesów
  • specjaliści ds. transformacji cyfrowej
  • twórcy oprogramowania i aplikacji
  • specjaliści ds. baz danych i sieci 
  • inżynierowie fintech
  • specjaliści ds. rozwoju organizacji
  • specjaliści AI i machine learning
  • specjaliści ds. marketingu cyfrowego i strategii
  • specjaliści ds. rozwoju biznesu
  • analitycy bezpieczeństwa informacji
  • specjaliści ds. internetu rzeczy
  • inżynierowie robotyki
  • mechanicy i serwisy maszyn (obsługa nowoczesnych samochodów i robotów)

na podstawie danych z raportu World Economic Forum.


Musimy mieć jednak świadomość, że robot nie jest w stanie rozwinąć firmy. Może natomiast umożliwić jej rozwój poprzez zapewnienie pracującym tam ludziom przestrzeni do kreatywnego działania.

Właśnie na ten aspekt automatyzacji zwracają uwagę analitycy Światowego Forum Ekonomicznego w Davos, podsumowujący wyniki badania „Future of Jobs Survey 2020”. W tej kwestii dostrzec można aktualność trendu odnotowanego w wersji badania z 2018 roku. Chodzi o korelację między zawodami uważanymi za strategiczne oraz tymi, które na przestrzeni lat stają się coraz bardziej zbędne i łatwe do zastąpienia w procesie automatyzacji.

Raport „Jobs of Tomorrow” Światowego Forum Ekonomicznego w szwajcarskim Davos, opracowany we współpracy z analitykami danych z firm partnerskich LinkedIn i Coursera, po raz pierwszy przedstawił sposób mierzenia i śledzenia pojawiania się nowych miejsc pracy w gospodarce przy użyciu rynku pracy niemalże w czasie rzeczywistym. Dane podzielono na miejsca pracy, na które stale rośnie popyt w 20 największych gospodarkach. Te miejsca pracy zostały następnie zorganizowane w odrębne klastry zawodowe według podobieństwa umiejętności.

Podobnie jak w badaniu z 2018 roku, wśród zawodów o rosnącym zapotrzebowaniu są stanowiska takie jak analitycy danych i naukowcy, specjaliści AI i uczenia maszynowego, inżynierowie robotycy, programiści oraz specjaliści ds. transformacji cyfrowej. Pojawiają się także zawody zupełnie nowe, takie jak specjaliści ds. automatyzacji procesów, analitycy bezpieczeństwa informacji i specjaliści ds. Internetu Rzeczy (IoT). Pojawienie się tego typu miejsc pracy nie tylko odzwierciedla przyspieszenie automatyzacji, a także wskazuje na odrodzenie się cyberzagrożeń już nie tylko w odniesieniu do internetu, lecz także robotów i całej infrastruktury pracującej w środowisku IoT.

Jeśli chodzi o przyszłościowe zawody, w oparciu o raport Światowego Forum Ekonomicznego w Davos możemy również wskazać pewne trendy, pojawiające się w określonych branżach. Obejmuje to inżynierów materiałowych w sektorze motoryzacyjnym, specjalistów ds. handlu elektronicznego i mediów społecznościowych w sektorze konsumenckim, inżynierów energii odnawialnej w sektorze energetycznym, inżynierów FinTech w usługach finansowych, biologów i genetyków w dziedzinie zdrowia i opieki zdrowotnej, a także naukowców i techników teledetekcji w górnictwie i branży metalowej. Nawet pobieżny rzut oka na charakterystykę tych miejsc pracy, ściśle związanych z automatyzacją, odzwierciedla trajektorię poszczególnych obszarów innowacji i powstawania zupełnie nowych zawodów w wielu branżach.

A co z zawodami skazanymi na wyginięcie? Na dość obszernej liście zawodów, które będą musiały ustąpić pola w związku z automatyzacją i z każdym rokiem będą coraz bardziej wypierane przez nowe technologie, są m.in.: urzędnicy odpowiedzialni za wprowadzanie danych, sekretariaty, całe działy administracyjne, urzędnicy pocztowi, księgowi, działy płac, audytorzy, ale także pracownicy montażowi i fabryczni oraz robotnicy budowlani. Nie obyło się też bez zaskoczeń. Wyparciem z rynku zagrożeni są np. kasjerzy bankowi, doradcy bankowi i analitycy finansowi, a także przedstawiciele handlowi, specjaliści ds. szkoleń i rozwoju, specjaliści ds. zasobów ludzkich (HR), a nawet… dyrektorzy generalni i operacyjni.

Analitycy Światowego Forum Ekonomicznego w Davos podkreślają, że proces automatyzacji i zastępowania pewnych zawodów będzie równoważony poprzez powstawanie miejsc pracy w zupełnie nowych dziedzinach, określanych mianem „miejsc pracy jutra”. W nadchodzącym dziesięcioleciu nie bez znaczenia będzie zatem realny udział miejsc pracy powstających w nowo utworzonych zawodach lub proces transformacji istniejących zawodów i próby dostosowania umiejętności pracowników do wymagań rynku.    


Badanie przeprowadzone na panelu Ariadna na ogólnopolskiej próbie liczącej 1101 osób w grudniu 2020 roku (metoda CAWI).
2 Szczegóły w raportach dostępnych na stronie OECD: https://www.oecd.org/future–of–work/#ensuring–job–quality
3 http://swaid.stat.gov.pl/SitePagesDBW/Demografia.aspx
4 https://pascual.scripts.mit.edu/research/demographics/demographics_2019.pdf


Autor jest medioznawcą, ekspertem ds. cyberbezpieczeństwa. Redaktorem naczelnym serwisu FilaryBiznesu.pl. 
Adiunktem w Instytucie Edukacji Medialnej i Dziennikarstwa Uniwersytetu Kardynała Stefana Wyszyńskiego w Warszawie. Ekspertem Instytutu Staszica. Autorem pierwszej w Polsce książki o cyberwojnie „Cyberwojna. Wojna bez amunicji?”.


Wypełnij ankietę

Siódmy odcinek cyklu „Sąd »wycenia« krzywdę. O finansach w wyrokach” będzie dostępny od 24 listopada 
w tygodniku „Gazeta Polska” i na stronie
 https://niezalezna.pl/kompas-finansowy.

 

 



Źródło: Gazeta Polska

#historia pieniądza #Kompas finansowy

dr Piotr Łuczuk