- Wprowadzenie Polski do strefy euro spowodowałoby, że wysiłek zbrojeniowy naszego kraju, zakup najnowocześniejszego sprzętu być może stałby się niemożliwy. Musimy samodzielnie prowadzić politykę pieniężną, sami dbać o utrzymanie wzrostu gospodarczego i zatrudnienia. (...) Dopóki jestem prezesem Narodowego Banku Polskiego, Polska do strefy euro nie wejdzie - powiedział dzisiaj podczas konferencji prasowej prezes Narodowego Banku Polskiego, prof. Adam Glapiński.
Szef NBP podczas konferencji prasowej zwrócił uwagę, że globalna inflacja wzrosła do poziomów nienotowanych od dekad we wszystkich ważnych krajach.
Odnosząc się do inflacji w Polsce wskazał: "Według naszych szacunków czynniki wewnętrzne to jest nie więcej niż jedna czwarta inflacji, a 75 proc. to cały czas inflacja z zewnątrz".
Glapiński dodał, że np. w Stanach Zjednoczonych inflacja CPI w maju sięgnęła 8,6 proc. - "czyli najwięcej od 40 lat".
- W strefie euro inflacja w czerwcu także wyniosła 8,6 proc. - czyli najwięcej w ogóle w historii tego obszaru walutowego
- dodał. Zaznaczył, że w części gospodarek strefy euro inflacja kształtowała się na dwucyfrowych poziomach.
Podczas konferencji prasowej szef banku centralnego odniósł się do najnowszego raportu NBP o inflacji, który będzie opublikowany w przyszły wtorek. Jak mówił, zgodnie z nim szczyt inflacji najprawdopodobniej nastąpi w czasie wakacji.
- Potem powoli będziemy schodzić w dół. Osłabienie aktywności gospodarczej plus stopniowe wygaszanie się szoków przyniesie uspokajanie się cen rynkowych
- dodał.
Prezes #NBP na konferencji prasowej, 8.07.2022: „W Polsce w 2020 r. PKB spadł jedynie o 2,2%, w 2021 r. zanotował silne, blisko 6-proc. odbicie. W efekcie w I kw. bieżącego roku polski PKB przekroczył przedpandemiczny poziom o ponad 8%, co stawia nas w ścisłej czołówce Europy”.
— Biuro Prasowe NBP (@BiuroNbp) July 8, 2022
- Według dzisiejszej oceny można powiedzieć, że zbliżamy się do końca cyklu zacieśnienia polityki pieniężnej, choć niekoniecznie go jeszcze osiągnęliśmy. Zastrzegamy, że ta ocena może się zmienić - chciałbym, by tak nie było oczywiście. Chciałbym, by po wakacjach rzeczywiście zaczął się proces stopniowego obniżania wskaźników inflacji. Jest to nasza bazowa projekcja, ale jest to ocena warunkowa. Dalsze decyzje będą podejmowane zawsze na podstawie oceny napływających nowych danych i prognoz - zastrzegł Glapiński.
Stwierdził, że poziom inflacji będzie się kształtował różnie w zależności od czasu obowiązywania tarcz antyinflacyjnych.
- Nie wiem, czy rząd wie, jak długo będzie obowiązywać tarcza antyinflacyjna. Jeśli zostanie przedłużona na przyszły rok, to inflacja będzie niższa niż wskazuje to projekcja – dodał Glapiński.
Oświadczył, że jeśli inflacja będzie uporczywie dalej rosnąć, RPP dalej będzie podwyższać stopy procentowe.
- Jeśli ustabilizuje się w wakacje i będzie maleć, nie będziemy tego robić - dodał.
Prezes NBP wskazał, że według raportu o inflacji, w przyszłym roku inflacja spadnie, natomiast w 2024 r. wrócimy do celu inflacyjnego.
Glapiński podkreślił, że inflacja działa "podstępnie, destrukcyjnie - rozregulowuje całą gospodarkę, psuje proporcje, przedsiębiorcom uniemożliwia planowania inwestycji; nie mogą przewidzieć co po ile sprzedają, jaki będzie rynek". Jak dodał, bardzo zmienia strukturę dochodową, zarobkową, poziom życia.
- Uprzywilejowuje to też osoby, które mają umowy o pracę. Cały czas ich wynagrodzenia rosną z inflacją względem tych, którzy mają stałe wynagrodzenie - ich wynagrodzenia nie rosną z inflacją
- zaznaczył.
Szef NBP wskazał, że mniej więcej 230 tys. kredytów zostało pobranych w Polsce w okresie, gdy "kredyt był tani, czyli stopa banku centralnego wynosiła 0,1". "Nie dwa miliony, jak się czasami mówi" - podkreślił.
Jak mówił, "jeśli się żąda państwowej pomocy dla kredytobiorców to nie jest pomoc dla najmniej zarabiających, dla najuboższych".
- Najubożsi nie biorą kredytów, bo ich nie stać na kredyt hipoteczny - stwierdził. Dodał, że nie stać ich na wkład własny, nie mają oceny wiarygodności przez banki".
Prezes NBP ocenił, że nie spodziewa się w Polsce recesji.
- Możliwa będzie recesja techniczna, przez dwa kwartały PKB może mieć ujemny wzrost, ale to jeszcze nie jest recesja. Oczywiście, że pogorszenie globalnej koniunktury będzie przyczyniać się do osłabienia presji inflacyjnej
- ocenił szef NBP.
Dodał, że obecnie pojawia się problem wyważenia właściwej proporcji między działaniem NBP skierowanym na stłumienie inflacji, obniżenie jej do celu inflacyjnego banku centralnego a niezaszkodzeniem realnej gospodarce.
Adam Glapiński zapewnił, że Polsce nie grozi zjawisko dużego bezrobocia.
Zapytany o ryzyko wystąpienia w Polsce stagflacji, stwierdził, że na podstawie projekcji NBP takiego ryzyka nie widzi, "ale znaczne osłabienie wzrostu - tak".
Prezes, pytany o kurs złotego, odpowiedział, że widzi możliwość umocnienia złotego.
- W Polsce jest przestrzeń do aprecjacji złotego, to znaczy, że przy większej równowadze, złoty będzie nabierał na wartości. Warto w złotego inwestować i to wiedzą inwestorzy
- powiedział Glapiński.
Jak podkreślił szef banku centralnego, obecne osłabienie złotego nie podoba się Narodowemu Bankowi Polskiemu, ponieważ działa proinflacyjnie.
Ocenił, że "zawsze podwyższanie stóp procentowych w strefie euro i podwyższanie wartości euro oznacza obniżenie wartości złotego, jeśli wszystkie inne czynniki są bez zmiany".
Prezes Narodowego Banku Polskiego wskazał także, że "jest ogromna presja ze strony jednego z naszych sąsiadów, żeby wprowadzić w Polsce euro", żeby "Polska uczestniczyła w budowie tzw. państwa europejskiego".
Glapiński ocenił, że wprowadzenie Polski do strefy euro spowodowałoby, że wysiłek zbrojeniowy naszego kraju, zakup najnowocześniejszego sprzętu „być może stałby się niemożliwy”.
- Musimy samodzielnie prowadzić politykę pieniężną, sami dbać o utrzymanie wzrostu gospodarczego i zatrudnienia. Wściekłość zwolenników tej drogi innej, wejścia do orszaku Niemiec wynika z faktu, że przez wybór mnie na drugą kadencję (prezesa NBP - PAP) ta droga na jakiś czas została zagrodzona
– stwierdził prezes NBP.
Jak podkreślił, "dopóki jestem prezesem Narodowego Banku Polskiego, Polska do strefy euro nie wejdzie".