- Dla polskiego rządu oczywiste było przeciwstawienie się zbrodniczym działaniom putinowskiej Rosji poprzez odcięcie się od rosyjskich surowców. Szkoda, że nie wszystkie państwa, takie jak Francja czy Niemcy, uznawane za europejskie potęgi gospodarcze, z adekwatną do swoich możliwości siłą uderzają w zbrodniczą machinę Putina - mówi w rozmowie z nami Adam Gawęda, ekspert w zakresie polityki surowcowej i energetycznej, przewodniczący Podkomisji Stałej ds. transformacji regionów zagrożonych wykluczeniem w związku z wdrożeniem "Zielonego Ładu", poseł "Prawa i Sprawiedliwości". I uspokaja, że dzięki działaniom rządu Polacy mogą się czuć bezpiecznie, jeśli chodzi o zakup opału przed nowym sezonem grzewczym.
Rozpocznijmy rozmowę od sytuacji na europejskim rynku energetycznym. Jak pan ocenia postawę największych graczy, np. Niemiec?
24 luty 2022 roku okazał się przełomowym dniem dla całej Europy, a nawet świata. Agresja Federacji Rosyjskiej na państwo ukraińskie dała początek nie tylko wojnie trwającej do dziś, ale zapoczątkowała także poważne trudności w sektorze energetycznym państw europejskich. Oczywistym dla polskiego rządu było przeciwstawienie się zbrodniczym działaniom putinowskiej Rosji poprzez odcięcie się od rosyjskich surowców. Szkoda, że nie wszystkie państwa, takie jak Francja czy Niemcy, uznawane za europejskie potęgi gospodarcze, z adekwatną do swoich możliwości siłą uderzają w zbrodniczą machinę Putina, ograniczając tym samym możliwości finansowe rosyjskiego szaleńca. Postawa największych graczy Unii Europejskiej, w tym głównie Niemiec, zasługuje na odrębną rozmowę... Rząd w Berlinie uzależnił się energetycznie od Rosji w imię zasady „Wandel durch Handel”, czyli zmiana poprzez współpracę gospodarczą. Niemcy w swojej naiwności uwierzyli (lub chcieli uwierzyć), że robiąc interesy z Putinem, ucywilizują go i wciągną w zachodni system wartości. Osiągnęli coś odwrotnego. Pieniądze ze sprzedaży gazu do Niemiec posłużyły kremlowskiemu dyktatorowi do sfinansowania napaści na Ukrainę. Berlin popełnił ogromny, historyczny błąd, do którego nie chce się teraz przyznać. Stąd ta wstrzemięźliwość Niemiec, jeśli chodzi o wsparcie dla udręczonego narodu ukraińskiego. Kanclerzowi Scholzowi jest obojętne, czy Ukraina będzie wolna, czy wpadnie pod rosyjski dyktat. Niemiecki,= polityczno-gospodarczy establishment chce jak najszybszego zakończenia wojny i powrotu do interesów z Moskwą. Na szczęście są jeszcze w Unii Europejskiej takie kraje jak Polska, którym doraźne interesy nie przysłaniają szerszej perspektywy, gdzie stawką jest narodowe bezpieczeństwo i pokój nie tylko w wymiarze kontynentalnym, ale także atlantyckim i globalnym. Po rosyjskiej agresji na Ukrainę stanowisko Polski było jasne - nie zgadzamy się na bestialstwo i barbarzyństwo, na niszczenie sąsiedniego kraju i łamanie podstawowych europejskich wartości: wolności i solidarności. Dzięki szybkiej reakcji naszego rządu odcięliśmy dopływ surowców ze Wschodu, a tym samym nie daliśmy przyzwolenia, aby polska waluta opłacała zbrodnie Putina. Dziś działamy tak samo szybko i zdecydowanie, aby w tym trudnym okresie możliwie wszystkim zapewnić dostawy węgla, ciepła i energii. Również przygotowujemy rozwiązania dla gazu, oleju opałowego, peletu i innych paliw, tak aby ich rosnące ceny w jak najmniejszym stopniu uderzyły Polaków po kieszeni.
Czy w polskich domach nie zabraknie węgla na opał?
Wraz z odcięciem dostaw rosyjskich surowców energetycznych pojawił się ich deficyt w Europie. Niedobór paliw, węgla i gazu ma jednak nieco głębsze podłoże niż kryzys spowodowany wojną. Od wielu lat, a nawet dekad - Polska zwracała uwagę na ogromne uzależnienie Europy od rosyjskiego gazu, ropy i węgla. Sytuacja zrobiła się naprawdę niebezpieczna, kiedy Unia Europejska zaczęła realizować swoją zabójczą politykę klimatyczną, opartą na promocji Odnawialnych Źródeł Energii i zmuszaniu państw członkowskich do rezygnacji z tradycyjnej energetyki. Rosja przez wiele lat prowadziła politykę, w której surowce energetyczne służyły do uzyskania przewagi nad Europą, ale tak naprawdę dopięła swego dopiero wtedy, kiedy Zielony Ład przestał być romantyczną ideologią, a stał się najważniejszą ambicją i politycznym celem Unii Europejskiej. W dodatku węgiel sprowadzany do państw Unii Europejskiej z Federacji Rosyjskiej był dotowany przez Moskwę dopłatami do transportu, dlatego był tani. Takie działania doprowadziły w latach 2018 i 2019 do olbrzymiej nadpodaży węgla w Polsce. (Już pod koniec roku 2019, jako wiceminister odpowiedzialny za górnictwo uruchomiłem magazyn centralny węgla w Ostrowie Wielkopolskim oraz spowodowałem przeprowadzenie kontroli węgla rosyjskiego na granicy, by nie dopuścić do przywozu surowca, zwłaszcza złej jakości). Dziś ponosimy konsekwencje tej deregulacji na rynku węglowym, spowodowanej – jeszcze raz powtórzę – radykalną polityką klimatyczną Unii Europejskiej i bezwzględnym wykorzystaniem słabości Europy przez Rosję. Dlatego dzisiaj robimy wszystko, co jest możliwe, aby dostępność węgla w naszym kraju była na najwyższym poziomie. Na wniosek Ministerstwa Klimatu i Środowiska spółki PGE "Paliwa" oraz "Węglokoks" zostały zobowiązane do zakupu łącznie 4,5 mln ton węgla do końca października br. Dostawy zostały już zakontraktowane, węgiel będzie dostarczany do składów tak szybko, jak tylko to możliwe, aby konsumenci mogli zakupić go przed sezonem grzewczym.
Czy dodatek węglowy (wynoszący 3 tys. zł) skutecznie pomoże przetrwać zimę Polakom?
Ten dodatek to kolejna regulacja oferowana przez rząd, która wesprze gospodarstwa domowe. W tak trudnym okresie konieczne jest wdrażanie mechanizmów wspierających obywateli w tym głównie najuboższych oraz zwiększenie poczucia bezpieczeństwa zarówno energetycznego jak i socjalnego. Dodatek jest gwarantowany bez progów dochodowych, aby zapewnić ochronę przed gwałtownie wzrastającymi cenami energii. Chcemy objąć wsparciem wszystkie gospodarstwa domowe nie tylko te, których głównych źródłem ogrzewania jest węgiel kamienny, ale również te, które wykorzystują gaz, olej opałowy, brykiet lub pelet. Dlatego już teraz pracujemy nad kolejnym, kompleksowym pakietem wsparcia dla odbiorców innych paliw.
Wróćmy jeszcze do kwestii węgla. W jakim stopniu udaje się go pozyskać z polskich kopalń?
Polska jako pierwsza w Unii Europejskiej odcięła się od rosyjskich surowców. Był to wyraz solidarności z Ukrainą, ale także ważny, strategiczny krok dla zapewnienia bezpieczeństwa w Europie. Pamiętajmy, że każda tona węgla niekupiona od Putina osłabia rosyjski potencjał militarny, a tym samym oddala zagrożenie rozszerzenia się konfliktu na inne kraje. Oczywiście, nie wszystkie państwa mogły pozwolić sobie na tak drastyczne odcięcie się od rosyjskich surowców, Polska na tym tle wypada najlepiej, choć problemów energetyczno-surowcowych całkowicie nie da się uniknąć. Nasze bezpieczeństwo energetyczne nie jest zagrożone. Rosyjski węgiel nie dociera do Polski od 16 kwietnia, kiedy zostało nałożone embargo. Strategicznym interesem Polski jest stabilne wydobycie węgla kamiennego i brunatnego z rodzimych złóż. Posiadamy bardzo duże złoża tych surowców, dlatego poprzez konkretne działania musimy zwiększyć potencjał wydobywczy. Dodatkowo Polska importuje węgiel głównie z RPA, Indonezji, Kolumbii i innych państw eksploatujących złoża tego surowca.
Zmieńmy temat rozmowy. Czy udało się załagodzić animozje pomiędzy górnikami a energetykami w związku ze wzrostem cen węgla?
Energetyka oparta na górnictwie i jego źródłach stanowi fundament bezpieczeństwa energetycznego kraju. W związku z polityką klimatyczną Unii Europejskiej polskie górnictwo nie jest w stanie w 100 proc. zaspokoić potrzeb energetyki, ciepłownictwa czy odbiorców indywidualnych. Aktualna sytuacja na europejskim rynku energetycznym jest bardzo trudna i wymaga całkowitej przebudowy. Decyzje premiera Mateusza Morawieckiego nakładają na przedstawicieli obydwu branż, energetycznej i górniczej obowiązek współdziałania, zaangażowania i odpowiedzialnego partnerstwa, tak, by cały sektor w tym trudnym okresie zapewnił stabilne dostawy energii dla wszystkich odbiorców. I tak się dzieje.