Kolejne fale orkanów, zwłaszcza na przełomie drugiej i trzeciej dekady lutego, spowodowały wiele zniszczeń w infrastrukturze gospodarstw domowych w Polsce, a jednocześnie przerwy w dostawach elektryczności i ciepła, trwające od kilku godzin do nierzadko kilku dni. Z powodu nagłych i wielogodzinnych przerw w dostawach prądu zawodziły aplikacje na telefony komórkowe, powiadamiające o zakłóceniach w jego dostarczaniu.
Ostatnie orkany Dudley, Eunice, Franklin czy Antonia nie oszczędziły milionów gospodarstw domowych w Polsce. Dotyczyło to szczególnie rejonów naszego kraju poza największymi miastami. Zniszczenia spowodowały poważne uszkodzenia budynków mieszkalnych, a jednocześnie przerwy w dostawach prądu. Niestety, w przypadku tak dużego nasilenia huraganowych wiatrów w krótkim czasie i na stosunkowo dużych obszarach jednocześnie przestawały działać aplikacje w telefonach komórkowych informujące o przerwach w dostawach prądu, a także o czasie ich przywracania indywidualnym odbiorcom energii elektrycznej przez jej największych dystrybutorów (m.in. PGE czy Enea).
Przerwy w dostarczaniu prądu w dużej mierze wynikają z obecnego stanu funkcjonowania sieci średnich i niskich napięć – wciąż w większości napowietrznych. Podejmowane w ostatnich latach inwestycje, zwłaszcza przez PGE Polską Grupę Energetyczną, dotyczące kablowania sieci (dotąd napowietrznych), tj. wkopywania ich w ziemię, sprawiają jednak, że ten stan rzeczy ulega stopniowej poprawie.
Warto przy tym wyjaśnić, że, jak poinformowała „GP” spółka Polskie Sieci Energetyczne, system energetyczny działa u nas w następujący sposób: linie przesyłowe najwyższych napięć należące do PSE SA nie dostarczają energii elektrycznej do odbiorców końcowych. „Służą do wyprowadzenia mocy z dużych źródeł wytwórczych (np. elektrowni, dużych farm wiatrowych) i przesłania jej w głąb kraju. Po transformacji napięcia na niższe, energia jest przesyłana do odbiorców liniami dystrybucyjnymi (średnich i niskich napięć)”.
Wyjątkowe nasilenie huraganów tej zimy
Miliony użytkowników telefonów komórkowych w naszym kraju odnotowało tej zimy chyba wyjątkowo dużo komunikatów Rządowego Centrum Bezpieczeństwa, ostrzegających przed groźnymi skutkami huraganów. Wysyłano je m.in. w styczniu, w dniach: 16–17, 19–20, 27–28 i 29–30, i w lutym, w dniach: 4–5, 16–17, 18–19, 20–21.
Jak poinformowało „GP” MSWiA, w sobotę 19 lutego system powiadamiania ratunkowego przyjął rekordową liczbę 314 tys. zgłoszeń. „To historyczny wynik. Od początku funkcjonowania Centrów Powiadamiania Ratunkowego nigdy liczba zgłoszeń, które wpłynęły jednego dnia, nie była tak duża. Tylko w ciągu jednej godziny wpłynęło 27 tys. połączeń na numer alarmowy 112 i inne numery obsługiwane w centrach (997 i 998). Dla porównania: codziennie, w ciągu całej doby, do CPR w Polsce wpływa średnio około 55–60 tys. zgłoszeń”. Jednak m.in. wzmocnienie obsady osobowej w centrach na czas zwiększonej liczby zgłoszeń pozwoliło – w opinii MSWiA – „na płynną obsługę zgłoszeń w sytuacji ponaddwukrotnego zwiększenia ich liczby podczas gwałtownych zjawisk pogodowych kilka tygodni temu”.
Wyłączenia prądu
Jak sytuacja wyglądała w praktyce, poinformowali nas najwięksi dystrybutorzy energii elektrycznej. Według danych przekazanych przez PSE, jeszcze 21 lutego rano wyłączonych było siedem linii wysokiego napięcia.
Na południu kraju, w rejonach obsługiwanych przez spółkę Tauron Dystrybucja, bardzo silne, huraganowe i nawracające wiatry powodowały opadania na linie napowietrzne drzew spoza pasa wycinki oraz gałęzi i innych elementów niesionych przez wiatr. Wyłączenia wystąpiły na wszystkich poziomach napięć, w tym na sieciach wysokiego napięcia (linie 110 kV). Od 17 do 21 lutego „bez zasilania było od kilkunastu do kilkudziesięciu tysięcy klientów na terenie Tauron Dystrybucja, w tym szczególnie trudna sytuacja wystąpiła na terenie Dolnego Śląska. Sytuacja była jednak bardzo zmienna, co oznacza, że w miejsce usuniętych awarii pojawiały się w sposób ciągły przez kilka dni nowe uszkodzenia, a te same linie zasilające w wielu przypadkach były uszkadzane i wyłączane wielokrotnie”.
W kulminacyjnym momencie, 19 lutego, na terenie obsługiwanym przez Eneę Operator bez prądu znalazło się około 600 tys. odbiorców. Bez napięcia było 45 Głównych Punktów Zasilających (GPZ) i ponad 15 tys. stacji elektroenergetycznych transformujących średnie napięcie na niskie. Uszkodzonych zostało 697 linii średniego napięcia oraz 75 linii wysokiego napięcia 110 kV. Problemy z dostawami energii elektrycznej dotknęły prawie 4000 miejscowości. Jednak w ciągu 24 godzin przywrócono napięcie do ponad 90 proc. klientów. W większości regionów północno-zachodniej Polski sytuacja wróciła już do normy. A rano 22 lutego liczba niezasilonych odbiorców zmniejszyła się do 6,2 tys.
Z kolei na obszarze, gdzie prąd dostarcza Energa-Operator, „w szczytowym momencie nasilenia awarii 19 lutego bez napięcia pozostawało 350 tys. odbiorców. Ciężka praca, jaką codziennie wykonuje w trudnym terenie ponad tysiąc naszych elektromonterów, pozwoliła liczbę niezasilonych odbiorców zmniejszyć do 6,2 tys. rano 22 lutego”.
Zawodziły aplikacje o wyłączeniach prądu
Z powodu nagłych i wielogodzinnych przerw w dostawach prądu zawodziły aplikacje na telefony komórkowe, powiadamiające o zakłóceniach w jego dostarczaniu, dystrybuowane przez PGE i Enea.
Według Małgorzaty Babskiej, rzeczniczki PGE, aplikacja 991 Assistance jest nowym narzędziem, wprowadzonym przez PGE Dystrybucja w październiku 2021 roku, służącym przede wszystkim do zgłaszania awarii oraz informowania o planowych wyłączeniach i ich zasięgu. Gdy w lutym „doszło do anomalii pogodowych, aplikacja została pobrana przez 30 tys. użytkowników i uruchamiana ponad 330 tys. razy. W szczytowym momencie pobrań operator miał ograniczenia w wysyłce kodów aktywacyjnych, jednak była to sytuacja tymczasowa. Wpłynęło również kilkadziesiąt zgłoszeń o problemach z lokalizacją adresu oraz błędnych komunikatach o czasie napraw i anulowanych zgłoszeniach”.
W przypadku Enei analogiczna aplikacja po przejściu orkanu Dudley 17 i 18 lutego działała poprawnie, „przynajmniej nie mieliśmy sygnałów, żeby pojawiały się jeszcze problemy, sami również z niej korzystaliśmy. Niestety orkan Eunice, który przechodził przez Polskę 18 i 19 lutego, spowodował przerwy w dostawach energii elektrycznej w mieście, w którym znajdują się serwery, na których m.in. działa nasza aplikacja. Problemy z serwerami oraz niespotykana dotąd liczba użytkowników próbujących skorzystać z aplikacji (…) sprawiły, że nie wszyscy odbiorcy mogli z aplikacji skorzystać”. Jednocześnie „od dłuższego czasu prowadzimy zaawansowane prace nad nową wersją aplikacji. Obecnie trwają jej testy, m.in. pod kątem bezpieczeństwa teleinformatycznego. (…) W najbliższych miesiącach będziemy mogli przekazać klientom nowe narzędzie”.
Nowe inwestycje
Zjawisko pozbawiania prądu setek tysięcy gospodarstw domowych wskutek działania rozmaitych żywiołów może ograniczyć realizacja rozpoczętego w 2019 roku przez PGE programu zwiększenia do 30 proc. udziału wkopywanych w ziemię linii kablowych w sieci średniego napięcia. Jak poinformowała nas firma, program ten ma na celu zmianę struktury sieci polegającej na zwiększeniu udziału linii kablowych do minimum 30 proc. do 2030 roku w odniesieniu do łącznej długości sieci średniego napięcia. Co istotne, według PGE „przewagą linii kablowych nad liniami napowietrznymi jest przede wszystkim większa odporność na anomalie pogodowe, ale także krótszy czas przerwy w dostawach energii, a ich średni czas utrzymuje się na stałym poziomie, a to gwarantuje bezpieczeństwo dostaw energii elektrycznej do odbiorców”.
Program kablowania przewiduje wykonanie ponad 11,2 tys. km sieci przy jednoczesnym demontażu ponad 8,8 tys. km linii napowietrznych średniego napięcia. Od początku 2019 do końca stycznia 2022 roku na program wydano ponad 640 mln zł i wybudowano blisko 1,8 tys. km linii kablowych średniego napięcia.