Realizacja unijnego pakietu klimatycznego "Fit for 55" wyniesie przeciętnego Polaka do 2030 r. ok. 64 tysiące złotych - tak wynika z wyliczeń Ministerstwa Aktywów Państwowych. - Zrobimy wszystko, aby ten pakiet nie wszedł w życie - deklarował dzisiaj w Sejmie szef Ministerstwa Aktywów Państwowych Jacek Sasin.
Podwyżki cen energii w Polsce oraz wysokie ceny towarów i usług to efekty polityki UE - klimatycznej i wobec Rosji - oświadczył w Sejmie wicepremier Jacek Sasin. Jak dodał, rząd zrobi wszystko, by pakiet Fit for 55 nie wszedł w życie.
Jak mówił dzisiaj w Sejmie Jacek Sasin, występując w trakcie drugiego czytania projektu ustawy o rozszerzeniu listy uprawnionych do cen regulowanych gazu i zamrożeniu taryf, obserwowane w ostatnich miesiącach podwyżki cen nośników energii i rachunków "można śmiało nazwać unijnymi podwyżkami". Jego zdaniem eksperyment polityki klimatycznej wyszedł ze słusznych założeń ochrony klimatu, ale wyraźnie się zdegenerował.
- Podejmiemy wszelkie działania w Brukseli i w Polsce, by ochronić Polaków przed skutkami błędnej polityki, jaką serwuje Komisja Europejska. Zrobimy wszystko, aby pakiet Fit for 55 nie wszedł w życie
- oświadczył wicepremier, minister aktywów państwowych. Nie może być zgody na pogorszenie warunków życia Polaków - stwierdził.
- Nie ma dziś innej drogi dla Polski, jak ochrona obywateli przez skutkami zbyt szybkiej transformacji energetycznej - dodał Sasin.
Jak podał na Twitterze Andrzej Śliwka, podsekretarz stanu w Ministerstwie Aktywów Państwowych, koszt realizacji "Fit for 55" do 2030 wyniesie przeciętnego Polaka blisko 65 tysięcy złotych.
Przeciętny koszt realizacji #FitFor55 do 2030 roku, przypadający na obywatela 🇵🇱, będzie wynosił ok. 64 tys. zł. W rezultacie, koszt 🇪🇺 polityki klimatycznej dla 4 os. rodziny będzie wynosił średnio 256 tys. zł, czyli równowartość mieszkania w średniej wielkości mieście.
— Andrzej Śliwka (@SliwkaAndrzej) January 12, 2022
Sasin podczas sejmowego wystąpienia wskazywał, że dzisiaj ponad 60 proc. wartości rachunku za prąd to opłaty unijne - 59 proc. to koszty emisji CO2, a 8 proc. to dalsze podatki narzucane przez UE.
- Tylko jedna trzecia to cena wytworzenia energii przez polskie spółki energetyczne. To efekt narzucania zbyt szybkiego tempa transformacji przez biurokrację brukselską
- stwierdził Sasin.
- My chcemy realizować politykę klimatyczną, ale musi być ona rozsądna i uwzględniać specyfikę poszczególnych państw i społeczeństw, nie może być podszyta ideologią - mówił wicepremier. Jak stwierdził, w dokumentach Komisji Europejskiej wyraźnie jest zaznaczone, że mechanizmy przyspieszenia transformacji uderzą w najbiedniejsze kraje i najbiedniejszych obywateli, a zwłaszcza kraje najmocniej oparte o węgiel.
- To Polska będzie krajem, który ucierpi najmocniej, ta polityka cofa nas, jako kraj, w rozwoju
- mówił Sasin. Jego zdaniem celem unijnej polityki jest podzielenie Europy, "aby łatwiej nią w ten sposób zarządzać".
Według niego to budowa Europy dwóch zamożności. Odkąd Polska rozwija się szybko i zmniejsza dystans od bogatszych krajów, kraje te z niepokojem obserwują to i "chcą nieuczciwymi metodami wygrać wyścig rozwojowy" - podkreślał.
- Chcą Europę Środkowo-Wschodnią sprowadzić do roli rezerwuaru taniej siły roboczej i rynku zbytu dla swoich produktów - dodał.
Jak zaznaczył Sasin, projekt ustawy przewiduje również pomoc dla PGNiG, które z powodu wysokich cen znalazło się w kłopotach finansowych.
- Musieliśmy wstrzymać gazyfikację - wskazał, zaznaczając, że inwestycje te zostaną wznowione, gdy ustawa wejdzie w życie. Zaapelował jednocześnie do posłów o poparcie projektu.