Trwają polsko-czeskie negocjacje w sprawie kopalni Turów. Niestety, kolejne spotkania nie przynoszą ostatecznych rozstrzygnięć, choć w sprawach technicznych i prawnych, o których rozmawiano, są pewne postępy. Tymczasem, jak wynika z badań mieszkańców regionów po obu stronach granicy, Czesi i Polacy nie chcą sporu o Turów.
Strona polska widzi postęp w rozmowach, ale nie chce przesądzać o terminie ich zakończenia. Zwłaszcza że jak wynika z wypowiedzi przewodniczącego senatu Czech, Milosza Vystrczila, delegacje nie osiągną porozumienia przed zaplanowanymi na początek października br. wyborami parlamentarnymi w Czechach.
Komentatorzy podkreślają, że konflikt o Turów może odgrywać ważną rolę w wyborach, więc po stronie czeskiej nie widać skłonności do zakończenia sporu. Politycy czescy winni się jednak wsłuchiwać nie tylko w opinie głośnych grup ekologów, którzy wywołali problem Turowa, ale i zwykłych obywateli. A dla nich relacje przygraniczne stanowią ważny element rozwoju dla całego regionu trójstyku granic, zarówno po czeskiej, jak i polskiej stronie. Z badań przeprowadzonych przez pracownię iAnswer.pl. na zlecenie PGE wynika, że Polaków z Czechami łączą bliskie relacje. Mieszkańcy regionu liczą więc na szybkie i kompromisowe dla obu stron rozwiązanie sporu o kopalnię Turów. – Zdecydowana większość mieszkańców Bogatyni, bo aż 92 proc., nie wierzy, że kopalnia mogłaby zostać zamknięta już w tym roku. Jednocześnie 96 proc. badanych mieszkańców gminy Bogatynia ma świadomość, że to nastąpi. Ponad połowa z nich wskazuje horyzont czasowy za 10–20 lat. Zdaniem respondentów ten czas pozwoliłby na przygotowanie się i przeprowadzenie zrównoważonej transformacji – podkreśla Wojciech Dąbrowski, prezes zarządu PGE Polskiej Grupy Energetycznej. Temat sporu wokół kopalni Turów jest przez mieszkańców rozpatrywany w większym stopniu jako wyraz braku solidarności z Polską, naruszania równowagi regionu czy niesubordynacji wobec struktur unijnych oraz ogólnego wpływu kopalni na środowisko niż realnego, odczuwalnego wpływu kopalni na swoje życie. Z badań wynika, że mieszkańcom regionu bardzo zależy na szybkim zakończeniu sporu i wypracowaniu kompromisu, gdyż obecne napięcia niekorzystnie wpływają na równowagę sąsiedzką trójstyku granic, a tym samym na wymianę gospodarczą, która od lat jest ważnym filarem rozwoju regionu. Uważa tak aż 76 proc. badanych.
Należy tu zaznaczyć, że trwająca transformacja kompleksu energetycznego Turów jest faktem, a inwestycje ograniczające wpływ kopalni na środowisko są realizowane zarówno w obszarze działalności wydobywczej, jak i produkcji energii. Długofalowy proces transformacji energetycznej wymaga konsekwentnych działań, które kosztem setek milionów złotych są prowadzone w Turowie od wielu lat. Jednocześnie kolejne z nich są planowane na następne dekady – zgodnie z założeniami Polityki Energetycznej Polski do 2040 r., przyjętej przez polski rząd w lutym br., a także w duchu założeń Europejskiego Zielonego Ładu, obejmującego transformację energetyczną we wszystkich państwach Unii Europejskiej. Z uwagi na swoje specyficzne, transgraniczne położenie Kopalnia Turów w celu budowania trwałych relacji z sąsiadami już od wielu lat prowadzi działania inwestycyjne, które minimalizują jej wpływ na otaczające tereny. Skupiają się one na redukcji pyłów i hałasu, a także ochronie wód powierzchniowych i głębinowych. Projekty są spójne z legalną koncesją, której wydanie poprzedziło przygotowanie obszernego raportu środowiskowego, określającego każdy aspekt wpływu kopalni na środowisko. Raport środowiskowy konsultowany był przez ponad 5 lat, zgodnie z wymogami prawa polskiego i wspólnotowego, a także w ramach konsultacji transgranicznych. Zostały w nim szczegółowo ujęte kwestie dotyczące pylenia, hałasu, ochrony wód powierzchniowych i głębinowych, a jednocześnie wskazane środki, które zostały lub zostaną zastosowane w celu jak największego zminimalizowania wpływu kopalni na otaczające tereny.
Warto podkreślić, że zamknięcie kopalni, czego domagają się organizacje ekologiczne po stronie czeskiej, oznacza natychmiastowe wyłączenie całego kompleksu energetycznego w Turowie, dostarczającego nawet do 7 proc. energii zużywanej w Polsce. Energia elektryczna produkowana w Turowie trafia do nawet 3 mln gospodarstw domowych. Wyłączenie wydobycia i produkcji energii elektrycznej w oczywisty sposób musi zachwiać polskim systemem energetycznym, który nie będzie w stanie szybko zastąpić likwidowanych mocy wytwórczych w Turowie. Turoszowskie zagłębie zapewniało w ostatnim czasie zamówienia dla blisko 3 tys. dostawców i podwykonawców kopalni oraz elektrowni. Kompleks górniczo-energetyczny tylko w ostatnich dwóch latach zawarł kontrakty z firmami zewnętrznymi – w większości polskimi małymi i średnimi polskimi firmami – o wartości ok. 5,5 mld zł. Oprócz likwidacji rynku zbytu dla tysięcy firm działających w otoczeniu Turowa, zamknięcie kopalni spowodowałoby dalsze straty w wysokości ok. 13,5 mld zł. Wstępne szacunki wskazują, że taką właśnie kwotę pochłonęłaby m.in. konieczność zwolnienia tysięcy pracowników, a także straty wynikające z poniesionych już ogromnych nakładów na proekologiczne modernizacje, dokonane w ostatnich latach. Wizja likwidacji kopalni i tym samym elektrowni w rzeczywistości oznacza zmarnowanie wieloletnich wysiłków i gigantycznych inwestycji podjętych, aby stworzyć możliwość rozłożenia transformacji energetycznej w czasie. Proces ten jest niewątpliwie potrzebny, nie może jednak odbyć się za wszelką cenę, a na pewno nie za cenę nieodwracalnej katastrofy społeczno-ekonomicznej po polskiej stronie granicy.
Wśród głosów przeciwko zamknięciu kopalni w Turowie pojawia się przede wszystkim kwestia skutków ekonomicznych dla regionu – w tym także dla Czechów i Niemców. Ankietowani podczas badania przeprowadzonego przez iAnswer.pl. mają świadomość, że w tym przypadku duża część pozbawionych pracy górników będzie próbowała szukać pracy po drugiej stronie granicy. Ich zdaniem mogłoby to zaburzyć obecną równowagę co do liczby Polaków pracujących w Czechach i Niemczech. 82 proc. Czechów i 79 proc. Niemców wskazuje, że kopalnie w ich krajach również będą stopniowo wygaszane. Z badania wynika też, że 80 proc. ankietowanych ma obawy, że wraz z wygaszaniem kopalni region przestanie się rozwijać, ale jednocześnie 43 proc., głównie osoby w wieku 25–40 lat i przedsiębiorcy, uważa, że gmina ma potencjał, aby rozwijać się na nowych płaszczyznach, jak inne gałęzie przemysłu, energetyka odnawialna, turystyka oraz handel i usługi skierowane do Czechów i Niemców.
Z badania przeprowadzonego przez iAnswer.pl. wynika też, że ponad 60 proc. Czechów z obszarów przygranicznych deklaruje relacje z Polską. Związki te są zarówno pragmatyczne, jak praca lub wymiana handlowa, ale również opierają się na relacjach osobistych, na co wskazuje blisko 40 proc. respondentów. – Aż 82 proc. mieszkańców czeskiego pogranicza wskazało, że zależy im na podtrzymaniu dobrych relacji przygranicznych i liczą na to, że spór o kopalnię uda się rozwiązać szybko i kompromisowo dla obu stron – mówi prezes Wojciech Dąbrowski.
Również Polacy z obszarów przygranicznych (32 proc.) pozytywnie oceniają bliskość Czech, przy czym aż 78 proc. dostrzega potencjał wynikający z sąsiedztwa. Takiego zdania są głównie przedsiębiorcy niezwiązani z kopalnią oraz respondenci z grupy wiekowej 25–39. Wzajemne relacje są określane jako pozytywne, a przekraczanie granicy stało się umowne i niemal niezauważalne.
Badanie lokalnych nastrojów społecznych wokół transformacji regionu przeprowadziła w dniach 20 lipca–8 sierpnia 2021 r. pracownia badawcza iAnswer.pl na zlecenie PGE na reprezentatywnej grupie 1000 osób w wieku 18–59 lat – mieszkańców regionów otaczających kompleks kopalni i elektrowni Turów: Bogatynia w Polsce (600 wywiadów), Hradek nad Nisou w Czechach (200 wywiadów), Olbersdorf w Niemczech (200 wywiadów). Mieszkańcom regionu trójstyku granic zostały zadane pytania na temat transformacji energetycznej i sytuacji związanej z wyrokiem Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej (TSUE) oraz o dalsze losy Kopalni Turów.