Sprawdź gdzie kupisz Gazetę Polską oraz Gazetę Polską Codziennie Lista miejsc »

Jak euro związało ręce i pogrążyło włoską gospodarkę. Czy w Polsce powtórzyłby się ten scenariusz?

Przyjęcie euro nie pomogło włoskiej gospodarce, która od początku XXI wieku boryka się z niskim wzrostem gospodarczym, wysokim bezrobociem i rosnącym długiem publicznym. O utracie konkurencyjności i stagnacji, jakie nastały we Włoszech po wprowadzeniu wspólnej unijnej waluty pisze na łamach "Dziennika Gazety Prawnej" Leon Podkaminer, doradca prezesa Narodowego Banku Polskiego, Adama Glapińskiego.

moerschy

Od wielu lat włoska gospodarka zmaga się rosnącym długiem publicznym, a sytuacji nie poprawił również czas pandemii, który wyjątkowo mocno dotknął ten południoeuropejski kraj. Sytuacja we Włoszech może rzutować na całą strefę euro. Bloomberg ostrzegał niedawno, że podnoszenie stóp i wymuszanie reguł fiskalnych może postawić "włoską gospodarkę na głowie", a to może spowodować spadek całej gospodarki strefy euro.

Leon Podkaminer, doradca prezesa NBP, w opinii przedstawionej na łamach "Dziennika Gazety Prawnej" uznał, że poza czynnikami "pozaekonomicznymi" wynikającymi z "charakteru narodowego" Włochów, na gospodarkę państwa na Półwyspie Apenińskim duży wpływ miało wprowadzenie euro oraz polityka gospodarcza Niemiec jako "centralnego kraju" eurolandu.

Zdaniem doradcy Adama Glapińskiego, można mówić o "cudzie włoskim", który trwał do roku 2000. Porównuje go z "cudem niemieckim", wskazując, że Włochy przewyższały Niemców pod względem wydajności pracy, jednak dopiero upadek systemu Bretton Woods w latach 70. doprowadził do różnic w poziomie inflacji - wysokiej we Włoszech i niskiej w Niemczech.

By dotrzymać kroku gospodarce Niemiec, włoska waluta nieustannie dewaluowała się względem marki niemieckiej. 

"W całym tym okresie [1973-1992] gospodarka Włoch nie traciła więc konkurencyjności cenowej wobec gospodarki Niemiec" - wskazuje Leon Podkaminer.

"Harmonizacja walutowa", która była przygotowaniem do wprowadzenia wspólnej waluty, próbowała usztywnić kurs wymienny włoskich lirów, jednak - co podkreśla ekonomista na łamach "DGP" - "zasadniczym skutkiem tendencji dewaluacyjnej była mocna pozycja Włoch wobec partnerów handlowych".

Z dużej nadwyżki w handlu zagranicznym, po roku 1999 r. gospodarka włoska doświadczyła deficytów handlowych, które doprowadziły do zaciągnięcia zagranicznych zobowiązań na blisko 100 mld euro. Niemcy w tym czasie notowały wielomiliardowe nadwyżki.

"Wspólna waluta uniemożliwia stosowną dewaluację (bądź rewaluację) ograniczającą niezbilansowanie obrotów handlowych poszczególnych krajów eurolandu"

- podkreśla Podkaminer w komentarzu dla "Dziennika Gazety Prawnej".

Niemcy realizowali w tym czasie agresywną politykę zwiększania nadwyżek handlowych, której cenę ponoszą partnerzy Berlina, płacąc m.in. rosnącymi deficytami. Deficyty te Niemcy mogą finansować z rzeczonych nadwyżek. Zdaniem doradcy prezesa NBP, Niemcy, oferując krajom Południa, "ekspansję eksportu" jako modelu wzrostu, wrzucają te państwa w recesję.

Zdaniem Podkaminera, obecna sytuacja (stagnacja i długi Południa wobec Niemiec oraz agresywna polityka Berlina) przyniosłaby ryzyko nawet rozpadu strefy euro. 

Ekspert podkreśla, że może polska gospodarka nie podzieliłaby losu włoskiej w przypadku przyjęcia euro, to jednak "nie wolno lekceważyć ryzyka", a "własna waluta jest polisą ubezpieczeniową na wypadek zaistnienia okoliczności niekorzystnych".

Kaczyński: Euro by nas zabiło

Obecne polskie władze oraz kierownictwo banku centralnego są przeciwne wprowadzeniu Polski do strefy euro.

Prezes PiS, Jarosław Kaczyński, wielokrotnie podkreślał, że przyjęcie euro w obecnym momencie byłoby niekorzystne dla polskiej gospodarki. 

- Wszystkie słabsze gospodarki tracą na euro. Kto zyskuje na euro? Niemcy i tak zwany klaster wokół niemiecki, czyli Holandia, część Belgii, Austria, Luksemburg, może co najwyżej zachodnia Francja, a już Francja jako całość przegrywa, bo ma za słabą gospodarkę

- mówił w połowie lipca Kaczyński podczas spotkania w Płocku.

Jego zdaniem, Niemcy korzystają na euro, gdyż „euro jest słabsze niż marka, gdyby była”.

- Gdyby marka była w dalszym ciągu, nie byłoby euro, to ona byłaby silniejsza, Niemcom byłoby trudniej eksportować, bo czym jest droższa waluta, tym droższy jest eksport i oni na tym korzystają - stwierdził.

Również prezes NBP, Adam Glapiński, na lipcowej konferencji prasowej zapowiedział, że dopóki będzie stał na czele banku centralnego, to Polska do strefy euro nie wejdzie. 

 



Źródło: gazetaprawna.pl, niezalezna.pl

md