W 2030 r. średni czas przerw w dostawach prądu ma trwać niecałą godzinę – zapisano w Strategii na rzecz Odpowiedzialnego Rozwoju. To optymistyczna informacja, bo w 2015 r. takie przerwy wynosiły ponad 4 godziny. Szczególnie dokuczliwy jest brak prądu na wsiach.
- Rolnik to ostatni odbiorca prądu i pierwszy, któremu, w razie problemów, jest on odbierany – przyznał wiceminister rolnictwa Zbigniew Babalski na posiedzeniu podkomisji sejmowej zajmującej się wykorzystaniem zasobów energetycznych na wsiach. –
Każdy, kto prowadzi nieco większe gospodarstwo rolne w Polsce, wie, co się dzieje podczas spiętrzeń prac w rolnictwie, gdy nie ma prądu. Trudno używać maszyn rolniczych w takim czasie – wyjaśniał.
Z badań przeprowadzonych przez Instytut Energii Odnawialnej wynika, że
rolnicy prawie codziennie borykają się z problemem dostaw i zbyt niskim napięciem w sieci, przez co niszczą się silniki maszyn rolniczych. Bywa, że ludzie proszą sąsiadów, by nie włączali suszarni, śrutownika czy wentylatora, bo w połowie wsi nie będzie prądu. Wyłączenia i częste zmiany napięć niszczą również urządzenia elektroniczne.
Jednym z podstawowych wyzwań, jakie zakłada Strategia, jest zapewnienie gospodarce, instytucjom i obywatelom stabilnych dostaw energii, i to po jak najniższej cenie.
Strategia wskazuje, że trzeba zacząć wykorzystywać energetycznie odpady oraz inne odnawialne źródła energii, by przerwy w dostawach prądu były coraz krótsze. Na wsiach energia mogłaby pochodzić z odnawialnych zasobów energii, zwłaszcza z biogazowni. Na polskiej wsi źródła te wykorzystuje się obecnie tylko w niewielkim stopniu.
Więcej w dzisiejszej "Gazecie Polskiej Codziennie".
Źródło: Gazeta Polska Codziennie
#prąd #wieś #biogazownia
Chcesz skomentować tekst? Udostępnij treść i skomentuj w mediach społecznościowych.
Lucyna Piwowarska