Przyjęty przez rząd Beaty Szydło plan zakłada, że w 2016 r. deficyt sektora instytucji rządowych i samorządowych wyniesie 2,6 proc. PKB, wzrost gospodarczy sięgnie 3,8 proc., a ceny towarów i usług konsumpcyjnych spadną średnio o 0,4 proc. Dokument przewiduje, że w kolejnych latach realne tempo wzrostu PKB będzie przyspieszało i wyniesie 3,9 proc. w 2017 r., 4,0 proc. w 2018 r. i 4,1 proc. w 2019 r. Po tegorocznym spadku od 2017 r. ceny towarów i usług zaczną rosnąć do poziomu 1,3 proc. w 2017 r., 1,8 proc. w 2018 r. i 2,2 proc. w 2019 r. Deficyt sektora instytucji rządowych i samorządowych po wzroście w 2017 r. do 2,9 proc. PKB, zacznie spadać i wyniesie 2 proc. PKB w 2018 r. oraz 1,3 proc. PKB w 2019 r.
– Biorąc pod uwagę obecny stan gospodarki, można stwierdzić, że założenia rządowego planu są realne – oceniają eksperci. – To ambitny plan, ale możliwy do zrealizowania – dodają. Zwracają jednak uwagę, że istnieje sporo niebezpieczeństw. – Projekcja ta została w kluczowych obszarach przygotowana na podstawie obowiązującego stanu prawnego, co oznacza, że nie uwzględniono w niej wpływu realizacji wcześniejszych zapowiedzi rządu, takich jak obniżenie wieku emerytalnego oraz podniesienie kwoty wolnej od podatku do 8 tys. zł – podkreśla Łukasz Kozłowski, ekspert ekonomiczny Pracodawców RP.
Analitycy uważają, że to dobry czas na rozwój, bo aktualne okoliczności sprzyjają polskim finansom publicznym. – Stosunkowo szybki wzrost gospodarczy w połączeniu z relatywnie niskimi rentownościami skarbowych papierów wartościowych pozwala na ograniczenie poziomu relacji długu publicznego do PKB nawet przy dużym deficycie. Ten dobry czas nie powinien jednak zostać zmarnowany – ostrzega Łukasz Kozłowski.
Więcej w dzisiejszej "Gazecie Polskiej Codziennie".
Reklama