Podejście rządzących do problemu bezpieczeństwa energetycznego wprowadza w osłupienie. W wirze kampanii wyborczej premier Ewa Kopacz wprost powiedziała: „w przeciwieństwie do moich oponentów politycznych nie mam w tyle głowy po cichu budowania elektrowni atomowej”.
„Twarda lady” wypowiedź skierowała tak naprawdę do górników. Stanowią oni bowiem pokaźny elektorat wyborczy, tymczasem notowania premier Ewy Kopacz wśród tej grupy wyborców można sprowadzić do zera. Górnicy, którzy czują się oszukani, już zapowiedzieli, że przyjadą przed wyborami do Warszawy, aby przypomnieć wszystkim, jakim kłamcą jest premier Ewa Kopacz. Miała ratować górnictwo, a praktycznie nie zrobiła niczego w tym kierunku.Na każdym spotkaniu, wtedy, kiedy pytali mnie koledzy z Europy, niekoniecznie przychylni węglowi kamiennemu, twardo powtarzałam: bezpieczeństwo energetyczne Polski oparte jest na naszych naturalnych surowcach, węglu brunatnym i kamiennym – podkreśliła.
Reklama
Premier Ewa Kopacz nie ma w głowie budowania elektrowni jądrowej, podobnie jak likwidacji spółek PGE EJ i PGE EJ 1 odpowiedzialnych za realizację tego projektu. Skoro budowy nie będzie, jaki jest cel utrzymywania spółek, które nas „atomowo” kosztują. Obie firmy miały przygotować i zrealizować budowę elektrowni jądrowej. Zatrudniają licznych pracowników, którzy otrzymują wysokie wynagrodzenia. Łączne wydatki spółek wyniosły już ponad 1,5 mld zł. Sam Aleksander Grad, były minister skarbu w rządzie Donalda Tuska, zgarniał miesięcznie po 55 tys. zł. Od 2012 r. do marca 2014 r. pełnił funkcję prezesa tych spółek, a obecnie zasiada w radzie nadzorczej.
Tyle tylko, że co innego na temat budowy elektrowni atomowej mówi wicepremier Piechociński i minister Czerwiński.
Przyznał, że PSL było przeciwko energetyce jądrowej, ale jeszcze przed przyjęciem zobowiązań europejskich na kolejne redukcje emisji CO2. Minister Czerwiński również stwierdził, że Polska zamierza budować elektrownię jądrową, choć nie można powiedzieć jeszcze gdzie, w jakiej technologii i na jakich warunkach.– PSL jest za budową. Widzimy nie tylko potrzebę, ale wręcz konieczność zbudowania bloków jądrowych – powiedział Piechociński.
Zdaniem Piechocińskiego realny termin powstania elektrowni atomowej to 2025 r. Wcześniej rządzący zakładali, że pierwsza elektrownia powstanie już w 2019 r.