Pomysłodawcy, Andrzej Kuchta, szef Solidarności w PZL-Świdnik oraz Artur Soboń, sekretarz miasta Świdnik, szef klubu PiS w sejmiku woj. lubelskiego, zamierzają w ciągu trzech miesięcy zebrać w całym kraju 100 tys. podpisów, tak, by projektem ustawy mógł zająć się nowy Sejm.
Projekt ma być próbą uniknięcia w przyszłości takiej sytuacji, w jakiej znalazł się polski rząd w trakcie wciąż niesfinalizowanego przetargu na śmigłowce wielozadaniowe dla armii. Zdaniem projektodawców jedyna rozpatrywana obecnie w jego finale oferta (Caracal, francusko-niemieckigo Airbusa) pozbawia krajowy przemysł miejsc pracy. Ponadto armia otrzyma sprzęt technologicznie starszy i droższy od proponowanego przez konkurentów Airbusa (PZL Mielec i PZL Świdnik), w dodatku mniejszą od planowanej liczbę jego sztuk, które będą produkowane poza Polską.
W opinii Artura Sobonia projekt ustawy to nie narzędzie, które unieważni przetarg i pomoże dziś PZL Świdnik.
Ta ustawa daje ministerstwu, zgodnie z unijnym prawem, narzędzie do tego celu - twierdzi dalej Soboń.Nie traktujemy tego jako sprawy politycznej. Chodzi o problem bezpieczeństwa narodowego. Bowiem z punktu widzenia polskiego przemysłu najważniejsze jest to, by prowadząc program modernizacji polskiej armii, który opiewa na kwotę 130 mld zł, w jak największym stopniu do jego realizacji wykorzystać potencjał krajowego przemysłu obronnego.
W opinii Andrzeja Kuchty Kuchta MON przy obecnie realizowanych zamówieniach na dostawę sprzętu i uzbrojenia działa wybiórczo.Pozwala za każdym zamówieniem stworzyć ramy, w których szef MON określi stopień i sposób polonizacji tego produktu. Bo jasne dla nas jest, że nie w każdym przypadku możliwy jest zakup takiego sprzętu z Polski. Wówczas, gdyby nasz potencjał temu nie sprostał, proponujemy lepsze i bardziej skuteczne mechanizmy niż offset, a więc mechanizmy tworzenia spółek celowych, które realizowałyby wspólne projekty z partnerami zagranicznymi. To jest formuła w tym sensie zgodna z unijnym prawem, że otwarta i dla polskiego przemysłu i dla oferentów zagranicznych.
Wykorzystuje możliwość stosowania art. 346 Traktatu o funkcjonowaniu UE (prawo każdego państwa członkowskiego do realizacji zamówień w sferze obronności tak, by chronić swoje podstawowe interesy bezpieczeństwa) np. w przypadku zamówienia na okręty wojenne. Ale już nie na śmigłowce.
Zdaniem Kuchty projekt ustawy można traktować jako uzupełnienie ustawy offsetowej. Jeśli pojawiają się zastrzeżenia, że zbyt często wykorzystujemy w nim art. 346 Traktatu unijnego, świadczy to tylko o tym, że inne państwa dbają o interes swych przedsiębiorców, którzy chcieliby trafić na nasz rynek. Zaś prawo unijne nie mówi ile razy można z tego skorzystać. Istnieje ograniczenie, że muszą to być istotne interesy bezpieczeństwa państwa, a zamówienie musi być wyłącznie na potrzeby państwa.
Podobnie wygląda to w innych krajach unijnych.
My dajemy narzędzie takie, jak w każdym europejskim kraju - twierdzi Soboń. - Jeśli śmigłowce kupuje armia włoska – to produkowane we Włoszech, jeśli niemiecka – to produkowane w Niemczech, francuska – to produkowane we Francji.
Według twórców projektu ustawy zamówienie na dostawy broni, amunicji czy materiałów wojennych dla polskiej armii powinno być udzielone w pierwszej kolejności podmiotowi polskiemu, jeśli posiada takie zdolności wytwórcze. Natomiast podmiot zagraniczny może być dopuszczony tylko wtedy, gdy po pierwsze krajowy podmiot nie posiada takich możliwości, a po drugie uruchomi w Polsce faktyczną działalność, wspólnie z innym podmiotem polskim. Wobec tego z dostaw sprzętu na potrzeby polskich sił zbrojnych nie korzystałyby firmy zagraniczne, których wkład w rozwój polskiego przemysłu obronnego kończy się na obietnicach.