Po raz pierwszy od dwóch miesięcy Rosji udało się sprzedać państwowe obligacje. Ministerstwo finansów dostało za nie 261 mln dol., ale za dziewięć lat będzie musiało wykupić papiery za kwotę aż o 9,37 proc. większą. Tak fatalna rentowność rosyjskich obligacji to efekt odcięcia Moskwy od zachodnich rynków finansowych oraz wciąż taniejącej ropy - pisze "Gazeta Polska Codziennie".
Ceny ropy naftowej na światowych giełdach paliw od wielu tygodni spadają.
Baryłka ropy Brent z Morza Północnego kosztuje w Londynie 96 dol. i jest najtańsza od lipca 2012 r. Jeszcze mniej trzeba zapłacić za amerykańską ropę West Texas Intermediate – na nowojorskiej giełdzie jej cena wynosi 91,5 dol. za baryłkę, najmniej od 16 miesięcy. To nie koniec złych wieści dla producentów. Według prognoz ośrodka analitycznego Capital Economics w przyszłym roku cena baryłki ropy Brent może spaść do 90 dol. a do końca 2016 r. prawdopodobnie zanurkuje do poziomu 85 dol.
W ślad za tymi spadkami tanieje też rosyjska ropa Ural. Analitycy CE obliczyli, że w ostatnich tygodniach jej cena spadła aż o 15 proc. To fatalna wiadomość dla budżetu Moskwy, dochody bowiem ze sprzedaży ropy naftowej i innych ropopochodnych produktów stanowią aż dwie trzecie rosyjskiego eksportu. Taniejący surowiec oznacza coraz większą dziurę w państwowych finansach. Kreml próbuje w tej sytuacji pożyczyć pieniądze, ale po wprowadzeniu sankcji i odcięciu od zachodnich rynków finansowych ma z tym duży problem.
W ostatnich dwóch miesiącach z powodu braku zainteresowania ze strony inwestorów Rosjanie byli zmuszeni odwołać dziewięć kolejnych aukcji, na których próbowali sprzedać państwowe obligacje.
W tym tygodniu rosyjskiemu ministerstwu finansów udało się wreszcie sprzedać papiery dłużne. Kreml dostał za nie 261 mln dol., ale to bardzo kosztowna transakcja, ponieważ w 2023 r., a więc za dziewięć lat, będzie musiał wykupić te obligacje za kwotę średnio o ponad 9 proc. większą, czyli będzie musiał dołożyć ok. 25 mln dol. O tym, jak drogi to kredyt, najlepiej świadczy choćby to, że rentowność polskich obligacji wynosi w tej chwili poniżej 3 proc. Lepszą rentowność, wynoszącą 5 proc., mają nawet papiery pogrążonej od dawna w kryzysie Grecji.
Eksperci uważają, że Rosja jest pod ogromną presją. –
Nie jest jasne, jaką strategię obierze Kreml, ale uważam, że będzie agresywnym kredytobiorcą. Myślę, że będzie nadal pożyczał, ale obligacje na poziomie 9 proc. sprzedawać powinien raczej w małych ilościach, bo to nie jest dobry interes – ocenia Oleg Kouzmin, ekonomista w banku Renaissance Capital. Analitycy przewidują, że ostatnia sprzedaż papierów wcale nie oznacza, iż Moskwa odzyskała zaufanie inwestorów. Po prostu najostrzej grający światowi spekulanci finansowi wykorzystują sytuację Rosjan, aby jak najwięcej na ich obligacjach zarobić.
Tekst ukazał się w piątkowej "Gazecie Polskiej Codziennie"
Źródło: Gazeta Polska Codziennie
Chcesz skomentować tekst? Udostępnij treść i skomentuj w mediach społecznościowych.
Marek Michałowski