Tajemnicze bombardowanie damasceńskiej dzielnicy Kafar Sousa, za które odpowiedzialny jest najprawdopodobniej Izrael, pokazuje, jak bezwartościowym sojusznikiem jest Rosja. Dotknięta straszliwym trzęsieniem ziemi Syria nie może liczyć na pomoc materialną i finansową ze strony Kremla.
Świat arabski poprzez pomoc humanitarną i działania polityczne rozpoczął proces wyciągania Damaszku z izolacji. A ostatnie bombardowania (których celem miał być sam generał elitarnego irańskiego Korpusu Strażników Rewolucji Islamskiej, Esmail Ghani) pokazały, że protekcja Moskwy jest już zupełnie bezwartościowa. Izrael zresztą od lat bezkarnie bombarduje irańskie i asadowskie cele pomimo stałej rosyjskiej obecności w Syrii. Pytania o to, czy Putinowi zależy na ochronie reżimu Asada i czy Rosja rzeczywiście jest syryjskim protektorem, zaczynają być w końcu zadawane m.in. przez publicystów katarskiej Al-Dżaziry. Tymczasem z izraelskich źródeł wynika, że w trakcie ostatniego bombardowania syryjskiej stolicy zginęli irańscy naukowcy odpowiedzialni m.in. za program rakietowy i konstrukcje dronów, które Putin wykorzystuje na Ukrainie.