36-letni rzymianin, odbywający karę więzienia, codziennie przed świtem opuszcza jego bramę i jedzie do Watykanu do pracy. Pracuje na wysokościach, jako elektryk w bazylice Świętego Piotra. Jest pierwszym więźniem, który został zatrudniony w Watykanie w ramach projektu dawania drugiej szansy.
"Wydaje mi się, że żyję snem. Dalej w to nie wierzę. Pracuję w Watykanie, w bazylice Świętego Piotra, na kopule i w grotach, gdzie są groby papieży. Każdy dzień przynosi emocje" - powiedział włoskiej agencji Agi mężczyzna, odbywający od 2019 roku karę w rzymskim więzieniu Rebibbia.
Opuści je na początku 2025 roku. Obecnie, od września korzysta z większej wolności; może wychodzić z zakładu karnego i na 6 godzin jechać do pracy.
Został wybrany przez Watykan jako elektryk specjalizujący się w pracy na wysokościach. Zajmuje się między innymi konserwacją oświetlenia w bazylice. Zatrudniono go dzięki stowarzyszeniu "Druga szansa", które pomaga w znalezieniu pracy więźniom pod koniec odbywania przez nich kary.
Wcześniej pracował jako konserwator turbin eolicznych. O tym, dlaczego trafił do więzienia, nie chce mówić.
"Na razie mam kontrakt na pół roku i oczywiście byłoby wspaniale, gdyby został przedłużony. Mówią, że są ze mnie zadowoleni. Praca w Watykanie była dla mnie czymś niewyobrażalnym, to naprawdę magiczne miejsce"
- podkreślił. Obecnie przygotowuje szopkę, która zostanie odsłonięta w sobotę.