Współpraca Rosji i Chin już w przeszłości pokazała, że jej celem jest osłabienie pozycji Stanów Zjednoczonych i pomimo tego, iż obecnie marynarka USA potrafi być w dwóch miejscach naraz, nie będzie w stanie utrzymać tego statusu w nieskończoność - mówił w rozmowie z red. Michałem Rachoniem na antenie TVP Info weteran marynarki wojennej USA Brent Sadler.
"Głównym zagrożeniem dla świata - mówiąc świata, mam na myśli też całą Europę i Polskę - są Chiny. Chiny mają zdolność, możliwość i przede wszystkim wolę, żeby zmienić sytuację na wolnych rynkach i praworządność. Ciekawie podchodzą do praworządności, bo oni ani jej nie uznają, ani nie uznają rządów prawa. Więc de facto dalej utknęli na etapie zimnej wojny w Europie. W każdym razie Rosja jest niebezpieczna, ale nie jest zagrożeniem egzystencjonalnym, nie dojdzie do wojny atomowej. To, co robi teraz Rosja może być tylko odwróceniem uwagi od pewnej konkurencji globalnej, gdzie Chiny prowadzą"
Z drugiej strony w roku 2014 widzieliśmy co się działo, kiedy Chiny bardzo agresywnie działały wobec Tajwanu i wtedy Rosjanie, po Majdanie zaczęli atakować Ukrainę w sposób bardziej zdecydowany, to doprowadziło aneksji Krymu. Ale to doprowadziło do sytuacji, gdzie cały świat skupił się na tym, co robi Rosja, odwrócili uwagę od tego, co robią Chiny, nikt nie zwracał na to uwagi. Chiny i Rosja pokazały w ten sposób, że Stany Zjednoczone nie były wiarygodnym partnerem, bo nie wsparły Tajwanu i odwróciły uwagę.
Pytany o jednoczesną obecność Stanów Zjednoczonych w dwóch punktach zapalnych świata - Tajwanie i Ukrainy - przyznał, że teoria o tym, że zajdzie taka potrzeba pojawiła się trzy lata temu. Wskazał przy tym, że Rosjanie skupiają główne działania na wschodnich basenach Morza Śródziemnego. "A dla Chin wszystko jest ważne, bo kontrolują szlaki handlowe, handel, Morze Południowochińskie, wojna z Tajwanem - to wszystko jest dla nich istotne" - stwierdził.
"Stany Zjednoczone zaskoczyły pozytywnie, bo trudno było im utrzymać jeden lotniskowiec na Morzu Śródziemnym i zachodnim Pacyfiku, a mamy dwa od czasu ataku Rosji na Ukrainę. To jest znacząca siła morska, która jest w tych obszarach i trzeba ją tam utrzymać. Z drugiej strony amerykańska marynarka nie jest na tyle silna, żeby być tam w nieskończoność, dlatego potrzebuje więcej stoczni, marynarzy, okrętów, żeby utrzymać pozycję lidera w tej sytuacji, a wyzwań będzie tylko więcej"