Wyszukiwanie

Wpisz co najmniej 3 znaki i wciśnij lupę
Reklama
Świat

Rosja odgradza się od świata. Obywatele UE z zakazem wjazdu

Jak informują niemieckie media, władze Kremla zamknęły przed obywatelami Unii Europejskiej możliwość przedostania się do Europy Wschodniej przez większość punktów kontrolnych na granicy rosyjs

Jak informują niemieckie media, władze Kremla zamknęły przed obywatelami Unii Europejskiej możliwość przedostania się do Europy Wschodniej przez większość punktów kontrolnych na granicy rosyjsko-białoruskiej. Za złamanie przepisów grozi grzywna w wysokości do 100 euro. Z tego powodu turyści nadkładają kilkaset kilometrów drogi i wybierają inną trasę, wiodącą przez Ukrainę lub kraje bałtyckie.

Tego typu incydenty sukcesywnie pojawiały się od wielu miesięcy, jednak w ciągu ostatnich tygodni znacznie przybrały na sile. Zdaniem niemieckiej rozgłośni Deutsche Welle, od września br. każdy turysta z krajów UE, podróżujący np. własnym samochodem, jest zatrzymywany na przejściu granicznym Redki-Krasnaja Gorka przy trasie magistralnej M-1 na Białoruś i zawracany. Z informacji napływających od samych turystów wynika, że rosyjscy pogranicznicy odmawiają przejazdu przez większość punktów kontrolnych na granicy z Białorusią, tłumacząc, że formalnie nie mają one statusu przejścia międzynarodowego. Obecnie jedynym przejściem granicznym, które spełnia te wymogi, jest punkt w Nowych Jurkowiczach, oddalony od Krasnej Gorki o kilkaset kilometrów. Za brak przestrzegania nowych przepisów grożą turystom mandaty od kilku do nawet 100 euro. Służby mogą również odebrać turyście wizę, deportować go z Rosji oraz wpisać na tzw. czarną listę osób niepożądanych na terytorium FR. Wielu turystów musi szukać innej drogi przedostania się na wschód, wybierając przejazd m.in. przez Ukrainę czy kraje bałtyckie. Warto zaznaczyć, że obostrzenia dotyczą nie tylko turystów podróżujących własnymi samochodami, ale także m.in. kierowców tirów pracujących dla międzynarodowych firm handlowych.

– Takie ruchy Kremla należy rozpatrywać jako kolejny etap długofalowej strategii FR wobec Europy. Ma ona wywołać strach oraz ostateczny rozłam w Unii Europejskiej. Niestety podobne incydenty będą pojawiały się coraz częściej – mówi „Codziennej” Maciej Sankowski, ekspert portalu Defence24.pl.

Reklama
Tymczasem amerykańscy analitycy z waszyngtońskiego think tanku Center for Strategic and International Studies opublikowali we współpracy z ekspertami z Bułgarii raport pt. „Kremlowski podręcznik: Zrozumieć rosyjski wpływ na wschodnią i środkową Europę”, który ostrzega przed agresywną polityką zewnętrzną Rosji. Z treści dokumentu wynika m.in. że agenci pracujący na usługach Kremla prowadzą zakrojoną na szeroką skalę akcję przejmowania kontroli nad strategicznymi obszarami administracyjnymi w co najmniej pięciu krajach Europy Środkowo-Wschodniej: Bułgarii, Serbii, na Słowacji, Węgrzech i Łotwie. Celem agentury Putina jest wpłynięcie na władze tych państw i skuteczne odciągnięcie ich od prozachodnich decyzji i porozumień, przy jednoczesnym zachęcaniu do zacieśnienia współpracy z Rosją w dziedzinach, takich jak m.in. gospodarka czy wymiana handlowa.

Podobny manewr stosowany jest również w Czarnogórze, gdzie w niedzielę odbędą się wybory parlamentarne. Ostatnie sondaże wskazują, że głównym konkurentem Partii Socjalistów (DPS) obecnego premiera Milo Đukanovicia jest prorosyjski Front Demokratyczny (DF), który w przeciwieństwie do władz w Podgoricy opowiada się za zerwaniem rozmów z Brukselą i zbliżeniem do Rosji. – Opozycja otrzymuje wsparcie finansowe od Kremla. Dla Moskwy niedzielne głosowanie to ostatnia szansa, by położyć kres aspiracjom o większą integrację z UE i NATO – stwierdził Đukanović w czwartkowym wywiadzie dla Agencji Reutera.

Współpraca:
Aleksander Kłos, Paweł Kryszczak
Reklama