Według doniesień medialnych, Kijów miał poprosić Berlin o więcej systemów uzbrojenia. Są one potrzebne szczególnie teraz, kiedy ukraińska armia przygotowuje się do kontrofensywy. Stanowisko Niemiec, choć w ostatnim czasie uległo niewielkiej zmianie na lepsze, wciąż pozostaje nie do końca sprecyzowane. Choć opowiadają się za tym, iż Ukrainie trzeba pomóc, wciąż nie robią w tym temacie zbyt wiele. Niemiecki rząd stoi obecnie przed dylematem ws. dostawy Ukrainie pocisków manewrujących „Taurus”. Co może z tego wyniknąć?
Jak przekazują niemieckie media, unia CDU/CSU popiera ten pomysł, zaś SPD póki co nie zajęła w tej sprawie konkretnego stanowiska.
Informację o ukraińskiej prośbie, co zresztą potwierdziło niemieckie ministerstwo obrony, przekazała dziś niemiecka rozgłośnia publiczna Deutschlandfunk. Jak podano - Niemcy dysponują około 150 pociskami „Taurus”. Boris Pistorius - niemiecki minister obrony miał zareagować na tę prośbę „z rezerwą”. Zastrzegł jednocześnie, że Niemcy powinny wspierać Ukrainę „wszystkimi dopuszczonymi przez prawo międzynarodowe” rodzajami broni, które są konieczne do wygrania wojny. I na tym w zasadzie stanęło...
„Taurus”, czyli pociski manewrujące typu powietrze-ziemia to broń o zasięgu do 500 kilometrów. Bundeswehra uznaje je za jedne z najnowocześniejszych w siłach powietrznych. Co ciekawe, piloci myśliwców nie muszą wnikać w przestrzeń powietrzną przeciwnika, aby móc je odpalić. Broń ta może również dolecieć do celu z dużej wysokości i odległości, a co więcej - niszczyć różne obiekty strategiczne (w tym - bunkry).
Jak dowiedziała się inna niemiecka redakcja - „FAS” z dwóch źródeł, prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski miał rozmawiać na ten temat na początku maja podczas spotkania z kanclerzem Olafem Scholzem. Samo ministerstwo obrony Niemiec potwierdziło, że Kijów zwróciła się do Berlin z taką prośbą.
Do tej pory Ukraina nie potwierdziła jednak, że wystąpiła z prośbą o dostarczenie jej „Taurusów”, lecz należy mieć tutaj na uwadze, że Wołodymyr Zełenski podkreślał wielokrotnie, iż będzie nadal zabiegał o dalsze wsparcie jego kraju, który dzielnie stawia czoła rosyjskim zbrodniarzom.
Jak pisze niemiecka „FAS”, - „Taurus” byłby „idealnym uzupełnieniem” dla samolotów F-16. Jak przypominamy, amerykański prezydent Joe Biden zgodził się niedawno na szkolenie ukraińskich pilotów na tych myśliwcach. Kilka krajów europejskich, w tym Polska, wyraziło gotowość do udziału w programie szkolenia. Na razie mowa tylko o treningu, ale wiele krajów rozmyśla już coraz poważniej nad przekazaniem Ukrainie samolotów F-16.
Redakcja "FAS" zauważa, że niemiecki rząd stoi obecnie przed dylematem: czy przyłączyć się do „sojuszu samolotowego” i czy przekazać pociski „Taurus”? Zwrócono uwagę na to, że w sprawie przystąpienia do koalicji F-16, kanclerz Scholz nie zajął jeszcze jednoznacznego stanowiska. Niemiecka Luftwaffe nie posiada co prawda F-16, ale może – udostępniając swoje bazy – pomóc w szkoleniu, a także w logistycznym zabezpieczeniu tego programu.
Niemiecki kanclerz podczas wizyty w estońskiej stolicy - Tallinie przekonywał, że wsparcie Ukrainy będzie trwało "tak długo, jak będzie to konieczne". Pojawia się tu jednak "warunek". Broń przekazana m.in. przez Niemcy - nie może zostać użyta na rosyjskiej ziemi. Wydaje się być to nieco niesprawiedliwe, szczególnie z uwagi na to, że to Moskwa zaatakowała Kijów. Ot tak...
"Rosja zaatakowała Ukrainę, dlatego Ukraina może się bronić"