Narodowe Biuro Antykorupcyjne Ukrainy (NABU) poinformowało o wykryciu dwóch afer korupcyjnych z udziałem deputowanych do Rady Najwyższej (parlamentu); w tle afera o wartości 1 mld hrywien.
Deputowany partii "Za przyszłość" Serhij Łabaziuk jest właścicielem dużej firmy działającej w branży budowlanej i rolniczej. W sierpniu 2023 r. zwrócił się do ministra rozwoju społeczności lokalnych i infrastruktury Ołeksandra Kubrakowa z "prośbą" o przyznanie jego firmie kontraktów na odbudowę obiektów infrastrukturalnych o wartości 1 mld hrywien (ok. 110 mln zł). Obiecał za to stosowną "nagrodę" w wysokości 3-5 proc. od wartości kontraktu. Urzędnicy resortu infrastruktury zawiadomili NABU i postanowili złapać deputowanego na gorącym uczynku.
Po otrzymaniu 50 mln hrywien (ok. 5,5 mln zł) za kontrakt na odbudowę zniszczonego mostu, deputowany Łabaziuk przekazał sygnaliście "należne" odsetki w wysokości 150 tys. dolarów. Przekazanie łapówki odbyło się na parkingu jednego z kijowskich centrów handlowych. Pieniądze znajdowały się w pudełku. Akcja była prowokacją NABU oraz Specjalnej Prokuratury Antykorupcyjnej (SAP). Nie poinformowano o konsekwencjach, jakie może ponieść deputowany.
Inny deputowany, Andrij Odarczenko z rządzącej obecnie na Ukrainie partii Sługa Narodu, próbował przekupić Mustafę Najema, szefa Państwowej Agencji Odbudowy i Rozwoju Infrastruktury. Deputowany chciał, by z funduszu przeznaczonego na likwidację skutków agresji zbrojnej przeznaczono środki na remont budynków uniwersytetu, w którym Odarczenko zajmował stanowisko rektora (choć formalnie jego kontrakt na tym stanowisku został zawieszony). Deputowany proponował Najemowi 8 proc. "odstępnego", a "wynagrodzenie" miało być przekazywane w kryptowalucie. Sprawę udało się wykryć dzięki współpracy Mustafy Najema.
Pomimo trwającej wojny Ukrainę wciąż trawi korupcja. W czerwcu Ukraińscy przedsiębiorcy zrzeszeni w Federacji Pracodawców Ukrainy wystosowali apel do prezydenta Ukrainy Wołodymyra Zełenskiego w sprawie ukrócenia samowoli urzędników państwowych. W ich opinii skala wymuszeń, korupcji i bezkarności funkcjonariuszy państwowych jest obecnie największa od czasu uzyskania przez kraj niepodległości w 1991 r. Z tym twierdzeniem zgadzają się również ukraińskie media, które niemal codziennie donoszą o nowych aferach korupcyjnych wśród urzędników, wojskowych czy lekarzy (w przypadku tych ostatnich najczęściej chodzi o wystawianie fałszywych zaświadczeń o stanie zdrowia, co pozwala uniknąć poborowym służby wojskowej).
Z opublikowanego we wrześniu sondażu Fundacji Demokratyczne Inicjatywy wynika, że 78 proc. Ukraińców uważa, że prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski jest bezpośrednio odpowiedzialny za korupcję w rządzie, administracji publicznej i w wojsku. Głowa ukraińskiego państwa zwolniła latem z tego powodu m.in. całe kierownictwo resortu obrony.