Prezydent Rosji Władimir Putin opublikował w poniedziałek artykuł, w którym przekonuje, że "prawdziwa suwerenność Ukrainy jest możliwa w partnerstwie z Rosją". Powtarza także opinię, którą wyrażał wielokrotnie, że Rosja i Ukraina to "jeden naród".
Agresywna retoryka, celowe zakłamanie podstawowych faktów historycznych, zaprzeczanie odrębnej tożsamości narodowej Ukraińców, sugestie antyrosyjskiego spisku państw zachodnich i niesprawiedliwości dziejowej, jaka rzekomo dotknęła Rosję/Związek Sowiecki - wszystko to wydaje się przygotowaniem ideowego fundamentu pod akcję zbrojną Rosji wobec sąsiadów.
Oto kilka szczególnie znaczących fragmentów. Tak Putin pisze o agresji na Polskę:
„W 1939 r. ziemie wcześniej zajęte przez Polskę zostały zwrócone ZSRR. Znaczna ich część została przyłączona do sowieckiej Ukrainy. W 1940 r. część Besarabii, zajęta przez Rumunię w 1918 r., oraz północna Bukowina weszły do Ukraińskiej SRR. W 1948 także Wyspa Węży na Morzu Czarnym. W 1954 r. krymski region RSFSR został przeniesiony do Ukraińskiej SRR - z rażącym naruszeniem obowiązujących wówczas norm prawnych”.
Według Putina Ukraina to projekt sowiecki:
„Indygenizacja” niewątpliwie odegrała wielką rolę w rozwoju i umacnianiu kultury, języka i tożsamości ukraińskiej. Jednocześnie, pod pozorem walki z tzw. wielkomocarstwowym rosyjskim szowinizmem, często narzucano ukrainizację tym, którzy nie uważali się za Ukraińców. To sowiecka polityka narodowa – zamiast dużego narodu rosyjskiego, trójjedynego narodu złożonego z Wielkorusów, Małorusów i Białorusinów - utrwaliła na szczeblu państwowym zapis o trzech odrębnych narodach słowiańskich: rosyjskim, ukraińskim i białoruskim”.
Dalej były kagiebista pisze:
„Tak więc współczesna Ukraina jest w całości dziełem epoki sowieckiej. Wiemy i pamiętamy, że w dużej mierze powstała kosztem historycznej Rosji. Wystarczy porównać, które ziemie zjednoczyły się z państwem rosyjskim w XVII wieku i z jakimi terytoriami Ukraińska SRR opuściła Związek Radziecki".
Putin sugeruje, że na zjednoczeniu z Rosją Ukraina - którą określa jako najbiedniejsze państwo Europy - mogłaby tylko zyskać:
"Ukraina i Rosja rozwijały się jako jeden system gospodarczy od dziesięcioleci, a nawet stuleci. Głębokość współpracy, jaką mieliśmy 30 lat temu, może być dziś przedmiotem zazdrości krajów UE. [...] Ukraina jest obecnie najbiedniejszym krajem w Europie. Kto jest za to winny? Czy ludność Ukrainy? Oczywiście, że nie. To władze ukraińskie roztrwoniły i przepuściły dorobek wielu pokoleń. Wiemy, jak pracowici i utalentowani są mieszkańcy Ukrainy. Wiedzą, jak wytrwale i uparcie osiągać sukcesy, wybitne wyniki. I te cechy takie jak otwartość, naturalny optymizm, gościnność nie zniknęły. Uczucia milionów ludzi, którzy traktują Rosję nie tylko dobrze, ale z ogromną miłością, tak jak my to czynimy wobec Ukrainy, pozostają niezmienne”.
Przywódca Rosji snuje w dalszej części tekstu:
Krok po kroku Ukraina została wciągnięta w niebezpieczną grę geopolityczną, której celem jest przekształcenie Ukrainy w barierę między Europą a Rosją, w przyczółek przeciwko Rosji. Nieuchronnie nadszedł czas, kiedy koncepcja „Ukraina to nie Rosja” to już za mało. Wymagało to stworzenia „anty-Rosji”, której my nigdy nie zaakceptujemy. Klienci tego projektu oparli się na dawnych osiągnięciach polsko-austriackich ideologów powstania „antymoskiewskiej Rusi”.
I przedstawia własną, zakłamaną wizję napaści na Ukrainę. Odnosi się przy tym do "Chatynia" - pseudohistorycznej antytezy Katynia wymyślonej w ZSRS dla zakłamania prawdy o sowieckim ludobójstwie na Polakach.
Nie będzie przesadą stwierdzenie, że kurs na gwałtowną asymilację, na powstanie czystego etnicznie państwa ukraińskiego, agresywnie nastawionego na Rosję, jest porównywalny w swoich skutkach z użyciem przeciwko nam broni masowego rażenia. W wyniku tak ogromnej, sztucznej przepaści między Rosjanami a Ukraińcami, całkowita liczba Rosjan może się zmniejszyć o setki tysięcy, a nawet miliony”. Projekt „antyrosyjski” został odrzucony przez miliony Ukraińców. Swojego historycznego wyboru dokonali mieszkańcy Krymu i Sewastopola. A ludzie na południowym wschodzie próbowali pokojowo bronić swoich racji. Ale wszyscy, w tym dzieci, zostali uznani za separatystów i terrorystów. Zaczęto im grozić czystkami etnicznymi i użyciem siły militarnej. A mieszkańcy Doniecka i Ługańska chwycili za broń, by chronić swój dom, język i życie. Czy mieli inny wybór – po pogromach, które przetoczyły się przez miasta Ukrainy, po horrorze i tragedii 2 maja 2014 r. w Odessie, gdzie ukraińscy neonaziści palili żywcem ludzi, tworząc nowy Chatyń? Zwolennicy Bandery byli gotowi przeprowadzić takie same represje na Krymie, Sewastopolu, Doniecku i Ługańsku. Nadal nie rezygnują z takich planów. Czekają gotowi do działania w każdej chwili.
Putin kończy swój artykuł następująco:
„Jestem przekonany, że prawdziwa suwerenność Ukrainy jest możliwa właśnie w partnerstwie z Rosją. (…) Razem zawsze byliśmy i będziemy wielokrotnie silniejsi i odnoszący większe sukcesy. W końcu jesteśmy jednym narodem".
- W tekście Putina zły Zachód wykorzystuje elity, aby działały przeciwko Ukraińcom i Rosjanom, aby w ten sposób zniszczyć Ukraińców i zniszczyć Rosję. Tak jak w "Mein Kampf" Hitler widział spisek Żydów, to tu Putin widzi spisek Zachodu i Polaków. Snując nieprawdziwą, zmitologizowaną wizję historyczną Rosji, sugeruje konieczność rewizji granic w stosunku do Ukrainy, a także w całej Europie
- mówi portalowi Niezalezna.pl prof. Piotr Grochmalski.
- Tutaj też widzimy wielką wizję dziejowo-historyczną i absolutnie zmitologizowaną, w której to wizji Moskwa odgrywa kluczową rolę jako państwo zbierające ziemie rosyjskie. I oto widzimy Zachód, który tworzy jakiś spisek przeciwko Rosji, tworzy w tym spisku antyrosyjską Ukrainę, której istotą jest niszczenie Rosji wbrew milionom obywateli tejże Ukrainy
- dodaje.
Piotr Grochmalski zwraca uwagę na liczne fragmenty podważające przebieg dzisiejszych granic w Europie, zarówno tych dotyczących Ukrainy, jak i Polski oraz innych państw zależnych po II wojnie światowej od Związku Sowieckiego. Zdaniem politologa jest to powód, dla którego artykuł Putina można uważać za manifest imperialnej polityki Rosji w najbliższych latach.
- Jeśli Putin, jakby nie było prezydent Rosji, pisze, że inspirowane przez Zachód i Polskę działania ukraińskie powodują skutki w Rosji porównywalne do użycia wobec jego kraju broni atomowej czy broni masowego rażenia, to oznacza, że rości sobie prawo do symetrycznej odpowiedzi
- zauważa Grochmalski.
Ekspert podkreśla też:
Artykuł otwiera ogromną liczbę furtek Putinowi, choć jest skierowany głównie do Ukraińców i do Rosjan. Putin mówi niemal otwarcie: "zachęcam was do wojny domowej, zachęcam was do obalenia władz ukraińskich. Ja wam pomogę, nawet jestem gotów użyć broni twardej, jeśli ktoś będzie próbował się w to mieszać".
Źródło: niezalezna.pl
Chcesz skomentować tekst? Udostępnij treść i skomentuj w mediach społecznościowych.
Grzegorz Wierzchołowski