Dziś rozpoczyna się szczyt NATO w Madrycie. Polska delegacja na czele z prezydentem Andrzejem Dudą i wicepremierem oraz ministrem obrony Mariuszem Błaszczakiem ma zabiegać o zwiększenie zaangażowania Sojuszu w regionie. Wśród wielu tematów znajdą się m.in. zmiana wysuniętej obecności wojsk NATO na wysuniętą obronę oraz wzmocnienie obecnych batalionowych grup bojowych do poziomu brygady.
Podczas szczytu NATO w Madrycie Polskę będą reprezentowali prezydent Andrzej Duda i wicepremier oraz minister obrony Mariusz Błaszczak. Wczoraj przedstawiciele delegacji spotkali się w Biurze Bezpieczeństwa Narodowego, aby omówić scenariusze i postulaty polskiej delegacji. Oprócz prezydenta w spotkaniu udział wzięli szef MON Mariusz Błaszczak, MSZ Zbigniew Rau, MSWiA Mariusz Kamiński, KPRM Michał Dworczyk, BBN Paweł Soloch, prezydenckiego Biura Polityki Międzynarodowej Jakub Kumoch, a także ambasador RP przy NATO Tomasz Szatkowski oraz dowódcy wojskowi.
– Z pewnością będziemy się domagali wzmocnienia flanki wschodniej i zwiększenia obecności wojskowej Sojuszu w naszym regionie – mówi "Gazecie Polskiej Codziennie" Wojciech Skurkiewicz, wiceminister obrony narodowej. – Dzisiaj Polska i kraje bałtyckie są przedmurzem. Za naszymi granicami toczy się regularna wojna. Dlatego chcielibyśmy, aby obecność żołnierzy liczyć już w brygadach, a nie batalionach. To konieczne, żeby móc zapewnić poczucie bezpieczeństwa Polsce i innym państwom regionu – mówi "GPC" Skurkiewicz. Dodaje również, że elementem wzmocnienia wschodniej flanki NATO jest też rozszerzenie Sojuszu o dwa dodatkowe kraje, Finlandię i Szwecję.
Polacy chcą w Madrycie przekonać partnerów z NATO do rozbudowania stacjonujących sił militarnych na wschodniej flance. Nasi przedstawiciele już wielokrotnie mówili o konieczności zamiany wysuniętej obecności (po angielsku enhanced Forward Presence) na wysuniętą obronę (enhanced Forward Defence). Do tego ma dojść wzmocnienie obecnych batalionowych grup bojowych do poziomu brygady. To postulaty całkowicie realne w świetle wczorajszych słów szefa NATO Jensa Stoltenberga. Do tego jednak będzie potrzebna zgoda wszystkich państw Sojuszu. Prezydent Andrzej Duda chce też, aby Rosję wprost uznać za wroga NATO. – Rzeczywiście oczekujemy, że w sposób jednoznaczny (Sojusz) określi Rosję jako agresora, jako państwo, które zagraża bezpieczeństwu w stopniu najwyższym, bezpieczeństwu państw NATO. I oczywiście rekomendacje, wnioski dla samej organizacji wojskowej NATO budowania zdolności do obrony i odstraszania wobec Rosji, która jest w tej chwili głównym zagrożeniem dla państw NATO. Oczekujemy nie tylko deklaracji, lecz konkretnych zapisów odnoszących się do rozwiązań systemowych – mówił po zakończeniu spotkania Paweł Soloch, szef BBN.