Prawdopodobne jest przywrócenie układu o redukcji rakiet średniego zasięgu, a jak wiadomo za kadencji Donalda Trumpa Stany Zjednoczone wystąpiły z tej umowy. Podejrzewam, że może dojść też do redukcji ćwiczeń wojskowych po jednej i drugiej stronie – powiedział nam politolog prof. Paweł Soroka, komentując dotychczasowe oraz zaplanowane na najbliższy piątek negocjacje między Rosją a Stanami Zjednoczonymi i NATO.
W ciągu ostatnich dni doszło do kilku spotkań między stroną rosyjską a administracją amerykańską oraz przedstawicielami NATO. Tematem rozmów było m.in. zachowanie bezpieczeństwa w naszym regionie. Chodzi głównie o imperialistyczne zapędy Rosji względem Ukrainy.
O komentarz do dotychczasowych negocjacji poprosiliśmy eksperta ds. międzynarodowych, politologa prof. Pawła Sorokę z Uniwersytetu Jana Kochanowskiego w Kielcach.
- Nie znamy szczegółów dotychczasowych rozmów, bo niewiele tych informacji się przedostało do opinii publicznej. Wygląda, że ani Stany Zjednoczone ani NATO nie ustąpiły od tych podstawowych postulatów, wśród których było m.in. prawo wejścia do NATO takich państw jak Ukraina, czy kontynuowanie obecności sił NATO na wschodniej flance. Amerykanie nie oddali tutaj pola Rosji, a to były kwestie najważniejsze
– wskazuje prof. Soroka.
Naszego rozmówcę spytaliśmy także, czy piątkowe spotkanie w Genewie między szefami dyplomacji USA Antonym Blinkenem i Rosji Siergiejem Ławrowem może przynieść przełom.
- Moim zdaniem nic nowego się tutaj nie wydarzy. Prawdopodobne jest przywrócenie układu o redukcji rakiet średniego zasięgu, a jak wiadomo za kadencji Donalda Trumpa Stany Zjednoczone wystąpiły z tej umowy. Podejrzewam, że może dojść też do redukcji ćwiczeń wojskowych po jednej i drugiej stronie. Żadnych większych rzeczy, czy porozumień się nie spodziewam
– powiedział nam ekspert.
Prof. Soroka dodał również, że niepokojącym sygnałem także dla Polski mogą być manewry wojskowe, które rozpoczynają się na Białorusi, a udział w nich bierze także armia rosyjska.
- Niepokojącym sygnałem są te manewry, które się rozpoczynają na Białorusi. Natomiast nadal uważam, że jest to element presji stosowanej przez Rosję. Nie sądzę, aby doszło do inwazji zbrojnej na Ukrainę, przynajmniej w najbliższym czasie
– uważa politolog.