Desygnowany na premiera Libanu Hasan Diab oświadczył, że zamierza utworzyć rząd w ciągu najbliższych 6 tygodni. Zaprzeczył pogłoskom jakoby miał być "sterowany" przez szyicki Hezbollah.
Diab, libański wykładowca akademicki i były minister edukacji w latach 2011-2014, został w czwartek desygnowany na premiera przez prezydenta Libanu Michela Aouna. Uważa się, że swoją pozycję w polityce zawdzięcza poparciu Hezbollahu i jego sojuszników.
- Poprzednim rządom w ciągu ostatnich 10 lat potrzeba było roku na sformowanie rządu, a ja będę dążyć do stworzenia rządu w ciągu najbliższych czterech, najdalej sześciu tygodni
- powiedział Diab w wywiadzie dla Deutsche Welle.
W piątek na ulicach Bejrutu doszło do kolejnych zamieszek i starć z policją i wojskiem, tym razem wywołanych przez setki, przeważnie młodych, demonstrantów, którzy protestowali przeciwko desygnowaniu Diaba.
Demonstranci obrzucili żołnierzy kamieniami i racami, ci odpowiedzieli gazem łzawiącym. Na ulicach podpalano sterty opon samochodowych.
Zdaniem analityków, Diab, wykładowca akademicki i były minister edukacji, najprawdopodobniej powoła gabinet bez udziału polityków proamerykańskich i sprzyjających sunnickiem krajom arabskim, co może skomplikować ubieganie się o pomoc finansową Zachodu.
Liban nie ma rządu od 29 października, gdy na fali gwałtownych protestów społecznych, prowadzonych przeciwko skorumpowaniu elity politycznej i doprowadzeniu przez nią do najgorszej od dziesięcioleci sytuacji gospodarczej kraju, do dymisji podał się sunnicki premier Saad Hariri.
17 października Libańczycy wyszli na ulice protestując przeciwko rządzącej elicie, w tym szalejącej drożyźnie i spadkowi wartości rodzimej waluty. Protestują też przeciwko planom wprowadzenia nowych podatków.
Demonstranci oskarżają rządzącą krajem elitę o "dojenie kraju" przy pomocy sieci powiązań towarzysko-biznesowych. Wskazują, że krajem rządzą ci sami ludzie od czasów wojny domowej z lat 1975-90.
Liban potrzebuje pilnie nowego rządu, który wyprowadziłby kraj z obecnego impasu politycznego i kryzysu gospodarczego. Zagraniczni kredytodawcy są gotowi pomóc krajowi ale tylko kiedy będzie on miał gabinet zdolny do rządzenia krajem i przeprowadzenia niezbędnych reform.