"Operacja na Ukrainie jest prowadzona siłami kontraktowymi. Jest dużo żołnierzy ochotników, którzy działają za żołd i szaber, za to, co mogą ukraść. Główne siły zawodowe w dalszym ciągu są nietknięte. Kaliningrad jest olbrzymim garnizonem wojskowym" - powiedział Witold Waszczykowski w rozmowie z Katarzyną Gójską w programie "W punkt" w Telewizji Republika. "Dla Litwy to olbrzymie zagrożenie" - zaznaczył.
Były szef polskiej dyplomacji podkreślił w programie "W punkt", że mimo tego, co można myśleć o Rosji po przebiegu wojny na Ukrainie, jest to groźne państwo. Mówił to w kontekście gróźb, jakie państwo to wczoraj skierowało w stronę Litwy. "Niestety Rosja ma potencjał" - przyznał europarlamentarzysta PiS.
Operacja na Ukrainie jest przede wszystkim prowadzona siłami kontraktowymi. Jest tam dużo żołnierzy ochotników, którzy działają za żołd i szaber, za to, co mogą ukraść. Główne siły zawodowe w dalszym ciągu są nietknięte. Kaliningrad jest olbrzymim garnizonem wojskowym. Jest to "eksportowa elita" wojska rosyjskiego i w przypadku państw bałtyckich, nie tylko Litwy, jest to olbrzymie zagrożenie
- powiedział Witold Waszczykowski.
Dodał także, że używając terminu "operacja specjalna", Rosja formalnie nie jest w stanie wojny z Ukrainą, nie musiała więc ogłaszać poboru.
W związku z tym główne siły ludzkie mogące służyć w potężnej armii rosyjskiej też nie są zaangażowane. Na Ukrainie angażuje się przedstawicieli społeczności azjatyckich, dalekich, syberyjskich, itd. Ja bym nie lekceważył. Przypomnę, że to, co robi Rosja Putin zapowiadał już w 2007 roku na konferencji monachijskiej. Nikt nie chciał wierzyć
- powiedział Waszczykowski.
Były szef polskiego MSZ uważa, że Władimir Putin jest w stanie doprowadzić do skrajnej wojny "niszczycielskiej i morderczej".
140 milionów Rosjan w 85 procentach popiera wojnę na Ukrainie, a w 70 procentach poparłoby nawet nuklearne uderzenie na Warszawę
- ostrzegł Waszczykowski.