Czarne chmury zbierają się nad gigantem społecznościowym, jakim niewątpliwie jest Facebook. Teksański sąd najwyższy uznał, że trzy nastoletnie ofiary pedofilii i handlu żywym towarem mogą pozwać go do sądu.
Pierwsza z kobiet która złożyła pozew przeciwko FB miała piętnaście lat w 2012, kiedy weszła na Facebooku w kontakt ze znajomym znajomego. Ten zaczął prawić jej komplementy, zaoferował jej też w końcu pracę jako modelka. Kiedy spotkali się osobiście miał ją zgwałcić, pobić i zmusić do prostytucji.
Druga z kobiet miała w 2017 roku 14 lat. Skontaktował się z nią na należącym do Facebooka Instagramie mężczyzna, który miał ją skusić „fałszywymi obietnicami miłości i lepszej przyszłości”. Kiedy wpadła w jego sidła wykorzystywał Instagram aby umawiać ją na „randki” z klientami na których była regularnie gwałcona. Kiedy udało się ją uratować, jej prześladowca zaczął używać jej profilu na IG aby polować na kolejne ofiary – jej rodzina twierdzi, że Facebook go nie zablokował chociaż poinformowali go co zaszło.
Trzecia z kobiet miała 14 lat w 2016 roku, kiedy nieznany jej mężczyzna w wieku ok. 30 lat wysłał jej zaproszenie do znajomych. Przyjęła je i przez następne dwa lata rozmawiali, co jej zdaniem miało na celu uśpienie jej czujności. W 2018 roku zaprosił ją na spotkanie. Następnie zawiózł ją do motelu, zrobił jej zdjęcia i zamieścił ogłoszenie na nieistniejącej już stronie Backpage, często wykorzystywanej przez handlarzy żywym towarem. Wkrótce potem do ich pokoju przyszli mężczyźni którzy ją zgwałcili. Wszystkie trzy ofiary mieszkają w Houston.
Kobiety twierdzą, że gdyby nie media społecznościowe to nie padły by ofiarą handlarzy żywym towarem. Zarzuciły Facebookowi, że ten w niewystarczający sposób walczy z wykorzystywaniem swojego portalu przez takich przestępców. Przedstawiciele FB twierdzili, że nie można ich pozwać do sądu gdyż portal podlega ochronie tzw. Sekcji 230. Sekcja 230(c)(1) Ustawy o Przyzwoitości w Komunikacji zapewnia stronom internetowym osłonę prawną przed pozwami których powodem są treści publikowane przez jej użytkowników.
W piątek Sąd Najwyższy Teksasu zdecydował jednak, że w tym wypadku Sekcja 230 nie ma zastosowania. Sędziowie uznali bowiem, że w tym wypadku powodem pozwu są działania samego Facebooka a nie jego użytkowników – które to działania mogą naruszać teksańskie prawo, zwłaszcza w wymierzoną w handel żywym towarem rozdział 98 ustawy TCPRC. W większościowej opinii sędziowie napisali, że ich zdaniem Sekcja 230 „nie tworzy bezprawnej ziemi niczyjej w internecie”, w której stany nie mogą ukarać stron, które świadomie lub celowo „biorą udział w źle internetowego handlu ludźmi”. „Pociąganie platform internetowych do odpowiedzialności za czyny i słowa ich użytkowników to jedna sprawa i federalny precedens nie pozostawia wątpliwości, że Sekcja 230 na to nie pozwala” - podkreślili - „Pociąganie platform internetowych za ich własne przewiny to zupełnie inna sprawa. Szczególnie dotyczy to handlu żywym towarem”.
Sędziowie zwrócili uwagę, że Kongres niedawno zmienił brzmienie Sekcji 230. W nowym brzmieniu ich zdaniem przepis ten pozwala stanom na ochronę mieszkańców przed firmami internetowymi, które przez swoje czyny lub zaniechania biorą udział w handlu ludźmi. Sędziowie stwierdzili więc, że kobiety mogą pozwać Facebooka do sądu za to, co je spotkało.
To oczywiście nie oznacza, że sąd uzna winę portalu, proces w tej sprawie dopiero się odbędzie. Reprezentująca te kobiety prawnik Annie McAdams stwierdziła jednak, że decyzja sądu miała przełomowe znaczenie gdyż po raz pierwszy udało się pokonać argument Facebooka, że Sekcja 230 chroni go przed pozwami. „Przed nami nadal daleka droga, ale jesteśmy wdzięczni, że Sąd Najwyższy Teksasu zezwolił tym bohaterskim ocalonym z handlu żywym towarem na to, by spotkały się z Facebookiem w sądzie” - powiedziała - „Wierzymy, że ofiary handlu żywym towarem z Teksasu będą mogły ujawnić i pociągnąć do odpowiedzialności firmy takie jak Facebook, które czerpią zyski z tego handlu”.
Przedstawiciele portalu powiedzieli w oświadczeniu dla mediów, że teraz rozważają dalsze kroki. „Handel żywym towarem jest odrażający i zabroniony na Facebooku” - powiedział jego rzecznik prasowy - „Nadal będziemy walczyć z publikowaniem takich treści i złoczyńcami którzy to robią”.