Prawdopodobieństwo, że UE i Wielka Brytania nie porozumieją się ws. warunków wyjścia tego kraju ze Wspólnoty, nigdy nie było wyższe - ocenił wiceszef MSZ Konrad Szymański dziś w Brukseli. Jakie może być wyjście z patowej sytuacji? Zmusić Brytyjczyków pójść na referendum ws. wyjścia z UE po raz drugi. Taki pomysł właśnie poparł brytyjski lewicowy „The Economist”. Będą głosowali aż zagłosują „jak trzeba”?
Brexit coraz bardziej różni Brukselę i Londyn.
Scenariusz braku porozumienia w sprawie Brexitu nigdy nie był tak prawdopodobny jak dzisiaj. To jest dość wysokie prawdopodobieństwo. Sprzeczności stanowisk obu stron są bardzo poważne. Konsekwencje takiego rozwiązania będą bardzo niedobre przede wszystkim dla Wielkiej Brytanii, ale będą też bardzo wyraźnie odczuwalne po stronie UE
- powiedział dziennikarzom Szymański po spotkaniu ministrów ds. europejskich 27 państw członkowskich.
Jak poinformował, ministrowie nie omawiali możliwości przedłużenia rokowań z Wielką Brytanią. Celem dla UE jest wypracowanie umowy z Brytyjczykami do października, by przed końcem marca 2019 r. mogły ją zaakceptować państwa członkowskie i PE.
Wczoraj Komisja Europejska wezwała wszystkie zainteresowane strony - nie tylko państwa członkowskie, ale też przedsiębiorstwa - do przygotowania się na każdą ewentualność związaną z wyjściem Wielkiej Brytanii z UE.
Na pomóc eurourzędnikom i brytyjskiemu rządowi przeszedł dziś lewicowy „The Economist”. Według tygodnika, strategia ws. Brexitu ustalona przed dwoma tygodniami podczas wyjazdowego posiedzenia rządu w Chequers „rozpadła się przy pierwszym kontakcie z rzeczywistością”, gdy okazało się, że premier Theresa May może mieć problemy z uzyskaniem większości w parlamencie dla jakiegokolwiek porozumienia z UE ze względu na konkurencyjne frakcje w rządzącej Partii Konserwatywnej.
„Plan May (...) wprowadzał Wielką Brytanię na drogę miękkiego Brexitu (...) i miał zjednoczyć Partię Konserwatywną. Zamiast tego, ugrupowanie jest w stanie wojny z samym sobą”
- ocenili autorzy tekstu.
„Jeśli nic się nie zmieni, szefowa rządu może odblokować ten problem na trzy sposoby: używając wobec posłów groźby wyjścia z UE bez żadnej umowy, aby wymusić kompromis. Zwrócić się do wyborców, aby wybrali nowy parlament, zdolny sprostać wyzwaniu lub (...) zwołać drugie referendum”
- analizował „Economist”. Dodał, że „wszystkie trzy rozwiązania wiążą się z problemami, ale jeśli Brexit ma być odblokowany, to referendum jest najmniejszym złem”.
Według tygodnika powtórzenie głosowania „jest najbardziej jednoznacznym sposobem prowadzącym do zmiany starej decyzji lub zmuszenia zwolenników pozostania w Unii Europejskiej do zaakceptowania Brexitu”.
„The Economist” zaznaczył jednak, że „bez wątpienia referendum jest rozpaczliwym środkiem”.
„Chociaż zwolennicy Brexitu zasługują na to, aby ich obciążyć tym, że nie byli w stanie przedstawić planu, który uzyskałby poparcie Unii Europejskiej i zaufanie kraju, to nieuchronnie uznają drugie głosowanie za zdradę, przedstawiając je jako manewr May, jakim osłabiła Brexit, aby dać drugą szansę zwolennikom dalszego członkostwa w UE”
- przewiduje tygodnik.
Według badania YouGov za przeprowadzeniem drugiego referendum w sprawie opuszczenia UE przez Zjednoczone Królestwo jest 40 proc., a przeciwko 42 proc. wyborców.