Wirus mpox nie jest pod kontrolą - informuje Unia Afrykańska. Choroba rozwija się w wielu krajach Afryki, a liczba zachorowań jest już pięciokrotnie wyższa niż rok temu.
„Ogólnie rzecz biorąc, nadal jesteśmy na fali wzrostowej” – powiedział Ngashi Ngongo z Afrykańskich Centrów Kontroli i Zapobiegania Chorobom (Africa CDC).
Do tej pory 19 krajów w Afryce zgłosiło przypadki mpox. Ostatnio, w połowie października, zrobiły to służby Zimbabwe a w minioną sobotę Mauritiusu, gdzie wykryto infekcję u mężczyzny, który przybył na tę wyspę z Nigerii. Władze wyspy boją się wybuchu paniki, ponieważ w piątek rozpoczyna się pięciodniowe hinduistyczne święto światła, Diwali, będące wielką atrakcją dla tysięcy stłoczonych na niewielkiej wyspie turystów.
Wirus jest obecny również między innymi w RPA, Zambii, Kamerunie, Liberii, Kenii, Rwandzie i przede wszystkim w Burundi, gdzie do czwartku zdiagnozowano oficjalnie 1509 przypadków i w Demokratycznej Republice Konga, gdzie z jego powodu zmarło 25 osób, a zainfekowanych jest 8,6 tys.
W całej Afryce zmarło już ponad 1,1 tys. osób, a od stycznia odnotowano około 48 tys. przypadków, według danych Africa CDC.
Według Światowej Organizacji Zdrowia w większości krajów afrykańskich znaczna liczba podejrzanych przypadków, które są klinicznie zgodne z mpox, nie jest badana z powodu ograniczonych możliwości diagnostycznych i nigdy nie zostaje potwierdzona.
Choroba mpox, wcześniej znana jako małpia ospa, jest wywoływana przez wirusa przenoszonego na ludzi przez zakażone zwierzęta, ale może być również przenoszona z człowieka na człowieka przez bliski kontakt fizyczny. Powoduje gorączkę, bóle ciała, obrzęk węzłów chłonnych i wysypkę w postaci charakterystycznych pęcherzy.