Podczas niedzielnych wyborów prezydenckich w Gruzji doszło do nieprawidłowości – ogłosili w Tbilisi międzynarodowi obserwatorzy. Polscy obserwatorzy szczególną uwagę zwrócili na niepokojącą atmosferę wokół lokali wyborczych.
„Członkowie misji spotkali się z agresją ze strony grupy osób przebywających przed lokalami wyborczymi” - oświadczyła w Tbilisi poseł Małgorzata Gosiewska, koordynująca pracą polskiej misji obserwacyjnej, składającej się z 16 przedstawicieli Sejmu i Senatu RP, wraz z ekspertami z obu kancelarii.
„Wyborcy byli zastraszani obecnością przedstawicieli świata kryminalnego (…). Ja sama tego doświadczyłam: do komisji wszedł człowiek, który zaczął mnie szarpać, wyrywać mi plakietkę obserwatora, zachowując się bardzo agresywnie” - relacjonuje Gosiewska.
Niepokój polskich obserwatorów wzbudziła też obecność przedstawicieli komitetów wyborczych, prowadzących aktywną agitację – dodała Gosiewska, będąca przewodniczącą Polsko-Gruzińskiej Grupy Parlamentarnej.
Członkom polskiej misji obserwacyjnej zgłoszono zastrzeżenia dotyczące nieprawidłowości przy wykorzystywaniu środków administracyjnych w kampanii wyborczej – powiedziała Gosiewska w czasie konferencji prasowej. „Im dalej od Tbilisi, tym problemy z państwowymi funduszami były poważniejsze” - wskazała.
Gosiewska obserwowała wybory w regionie zamieszkanym w większości przez mniejszość azerską, która nie zna języka gruzińskiego. Jak poinformowała, listy wyborców były tylko w języku gruzińskim, co „w ocenie obserwatorów stanowiło element walki wyborczej”.
„Wyjątkowo nagannie należy ocenić to, iż lokalni przywódcy w rejonie, w którym byłam, wynajęli dzieci, by stały w pobliżu lokali wyborczych z tablicami z numerem jednego z kandydatów” - dodała.
Gosiewska, która w przeszłości również brała udział w misjach obserwacyjnych w Gruzji, oceniła, że sytuacja w tych wyborach wyglądała gorzej niż poprzednio. Jej zdaniem może to wskazywać na niepewność ze strony partii rządzącej.
„Warto podkreślić, że Gruzini nie przestraszyli się i pomimo tych rozmaitych działań poszli na wybory i oddali głos zgodnie ze swoim sumieniem, nie udało się ich zmusić do wyborczego posłuszeństwa” - kontynuowała poseł Gosiewska.
„Mamy nadzieję, że przebieg kampanii wyborczej przed drugą turą oraz proces głosowania udowodnią, że Gruzja pozostaje na wytyczonej przez siebie drodze ku integracji europejskiej i NATO” - podsumowała.
Wicemarszałek Senatu Maria Koc podczas konferencji prasowej poinformowała, że obserwatorzy z Senatu nie zostali wpuszczeni do lokalu wyborczego w więzieniu w Tbilisi, pomimo wcześniejszego zgłoszenia i dopełnienia wszelkich formalności. Komisja specjalna na terenie tego więzienia została zamknięta bardzo szybko po jej otwarciu. Było to zgodne z przepisami, ale uniemożliwiło obserwatorom prześledzenie przebiegu głosowania – kontynuowała.
Według Centralnej Komisji Wyborczej Salome Zurabiszwili, którą wspiera rządząca partia Gruzińskie Marzenie, zdobyła 38,64 proc. głosów. Grigola Waszadzego z opozycyjnego Zjednoczonego Ruchu Narodowego, założonego przez byłego prezydenta Micheila Saakaszwilego, poparło 37,74 proc. wyborców. W związku z tym, że żaden z kandydatów nie uzyskał ponad 50 proc. głosów, konieczna będzie druga tura.
Frekwencja wyniosła 46,74 proc. „Poprzez niską frekwencję Gruzini pokazali, że mogą zaprotestować przeciwko obecnemu spektrum politycznemu; pokazać, że żaden z kandydatów im nie odpowiadał” - powiedział PAP dyrektor Kaukaskiego Instytutu Bezpieczeństwa Regionalnego Aleksander Rusiecki. „Wyniki wyborów są dobrym przykładem tego, że partia rządząca przeżywa poważny polityczny kryzys” - podsumował tbiliski politolog.