Protesty na madryckim Placu Słońca nie ustają, choć trwają już kilka tygodni. O co chodzi młodym Hiszpanom? Jak donosi z Madrytu reporter portalu Niezależna.pl - protestująca młodzież, oprócz ogólnej niechęci wobec klasy politycznej i frustracji fatalną sytuacją gospodarczą, nie opowiada się za żadnym konkretnym rozwiązaniem.
Na miejscu manifestacji protestujący rozłożyli swoje namioty, kartony, śpiwory. Można zobaczyć mnóstwo transparentów, płócien i plakatów z rozmaitymi hasłami. Co jakiś czas roznosi się woń marihuany. Fontanna stojąca na środku placu została przejęta przez "Movimiento 15 M" (Ruch 15 Maja) - nazwaną tak od dnia rozpoczęcia protestów.
Spacerując po Placu Słońca, który młodzi ludzie wybrali sobie jako miejsce demonstracji, widzimy spory bałagan: demonstranci mieszają się z gapiami i turystami. Dziś, jak co dzień po wschodniej stronie Placu, odbyły się swoiste obrady manifestantów, polegające na wygłaszaniu kolejnych przemówień "delegatów" z poszczególnych regionów Hiszpanii.
"Miasteczko" siada dookoła, obserwuje i uważnie słucha. A usłyszeć można wiele patetycznych słów: o wolności, o sile ludu, o zmianach. Konkretnych postulatów jest jak na lekarstwo, ale nie przeszkadza to zebranym. Wręcz przeciwnie: im więcej ogólnych odezw, tym większy entuzjazm.
Przechodzący obok Hiszpanie nie zawsze podzielają entuzjazm Movimiento. Młody Miguel, który na stacji metra, parę metrów od "miasteczka", zarabia, grając na patelniach i wiadrach, mówi, że ruch miał siłę do czasu wyborów, dziś zaś - jak uważa bębniarz - protest się upolitycznia, więc "nic z tego nie będzie". Na potwierdzenie swoich słów uśmiecha się i ręką pokazuje okrągłe zero. Na pożegnanie dodaje: "Jedynie muzyka czyni wolnym".
Protesty, o których przez pierwsze dni milczały mainstreamowe media w całej Europie, rozpoczęły się 15 maja. Wielotysięczne tłumy protestowały przeciw klasie politycznej i wysokiemu bezrobociu. Komentatorzy w Hiszpanii byli przez długi czas podzieleni w ocenach protestu: jedni widzieli w demonstrantach zaczątek nowego lewackiego ruchu, inni określali ich jako przeciwników obecnego socjalistycznego rządu. Niedawne wybory lokalne pogodziły obie te hipotezy, wykazując z jednej strony spory wzrost poparcia dla Partii Konserwatywnej, a z drugiej odpływ zwolenników lewicy z socjaldemokracji do partii skrajnie lewicowych i komunistycznych.
Z Madrytu: Samuel Pereira (zdjęcia i tekst)
Źródło:
Chcesz skomentować tekst? Udostępnij treść i skomentuj w mediach społecznościowych.
wg
Wczytuję ocenę...