Rywalizacja Legii z Widzewem to zawsze piłkarskie święto, bez względu na okoliczności. Tym razem obie drużyny zmierzą się w niedzielę w Warszawie w 14. kolejce PKO BP Ekstraklasy. W marcu łodzianie wygrali u siebie 1:0, ale na zwycięstwo na Łazienkowskiej czekają ponad 27 lat.
"To nie jest mecz jak każdy inny. Każdy marzy, żeby w nim uczestniczyć" - powiedział w lutym 2023 roku, przed starciem obu drużyn w Warszawie (2:2), ówczesny trener Widzewa Janusz Niedźwiedź, obecnie szkoleniowiec Stali Mielec.
Oba kluby przystąpią do niedzielnego starcia w raczej odmiennych nastrojach, choć dzielą je tylko trzy punkty w tabeli. Piąta Legia ma 22, a ósmy Widzew - 19. Na Łazienkowskiej poradzono sobie z krótkim kryzysem. Drużyna wygrała cztery ostatnie mecze (licząc wszystkie rozgrywki), a łącznie pozostaje niepokonana od 20 września. W czwartkowy wieczór odniosła zwycięstwo w Legnicy nad pierwszoligową, ale mocną kadrowo Miedzią 2:1 w 1/16 finału Pucharu Polski.
Tymczasem widzewiacy prezentują się przeciętnie. Podopieczni trenera Daniela Myśliwca przegrali w poprzedni weekend u siebie z Górnikiem Zabrze 0:2, będąc zespołem zdecydowanie słabszym, a w czwartek długo męczyli się w Pucharze Polski z trzecioligową (czwarty poziom) Lechią Zielona Góra, zwyciężając dopiero w rzutach karnych.
Grasz tak, jak trenujesz. Trenowaliśmy słabo. (...) Czeka nas ostra robota i albo dajemy radę, albo zajmujemy się innym sportem
- powiedział Myśliwiec po ligowym meczu z Górnikiem.
Wśród kibiców łódzkiej drużyny zapanował niepokój. Tym bardziej wobec faktu, że ich drużynę czeka teraz prawdopodobnie najtrudniejszy mecz w rundzie jesiennej. Bez względu jednak na wszystko, to rywalizacja, która od kilku dekad elektryzuje mnóstwo kibiców i jest nawet nazywana "derbami Polski".
Oba zespoły to nie tylko odwieczni rywale, ale również jedyne drużyny, które reprezentowały Polskę w fazie grupowej Ligi Mistrzów. Widzew awansował do niej w 1996 roku, a Legia - rok wcześniej oraz w 2016 roku. To również jedyni polscy półfinaliści Pucharu Europy (poprzednika Ligi Mistrzów). Legia dokonała tego w 1970, zaś Widzew - w 1983 roku.
Czerwiec 1997 roku w Warszawie miał miejsce niezapomniany odcinek tych zmagań. Do 90. minuty gospodarze prowadzili 2:0, ale ostatecznie przegrali 2:3. Łodzianie świętowali wówczas drugi z rzędu tytuł mistrza kraju. Do dzisiaj, gdy ktoś w Polsce odrabia w końcówce meczu duże straty, jest porównywany z tamtym zespołem Widzewa. A samo spotkanie zostało okrzyknięte najlepszym w historii polskiej ekstraklasy.
Łącznie w ekstraklasie oba zespoły zmierzyły się 72 razy. Legia triumfowała w 33 spotkaniach, w 20 padł remis, a 19 razy górą był Widzew. Łodzianie zwyciężyli w ostatnim meczu obu drużyn - 10 marca 2024 roku, czyli w rundzie wiosennej poprzedniego sezonu. Czekali 24 lata - od kwietnia 2000 roku, gdy wielu obecnych fanów Widzewa nie było jeszcze na świecie. Wygraną 1:0 u siebie zapewnił w doliczonym czasie gry mocnym strzałem Hiszpan Fran Alvarez, a trybuny oszalały ze szczęścia.
O randze tego meczu świadczył fakt, że podopieczni trenera Myśliwca wystąpili w specjalnych strojach, stylizowanych na trykoty z sezonu 1996/97, gdy Widzew obronił mistrzostwo po wspominanym zwycięstwie 3:2 w Warszawie. I znów przyniosły im szczęście...
Jedną fatalną serię w klasyku łodzianie już zakończyli. W niedzielę (początek o godz. 20.15) spróbują zakończyć kolejną - na Łazienkowskiej nie wygrali od ponad 27 lat. Ale to zadanie, biorąc pod uwagę ostatnie wydarzenia, wydaje się wyjątkowo trudne...