Teraz zaczyna się Tour de Pologne. Kandydaci dostali rowery i ruszają w Polskę namawiać do głosowania na siebie – mówi Kazimierz Greń, podkarpacki baron PZPN. Do walki o schedę po Grzegorzu Lacie stanie pięciu kandydatów. Wybór nie jest zbyt ciekawy. Komunistyczny aparatczyk, pułkownik Ludowego Wojska Polskiego, skompromitowany działacz, pupilek PO oraz obrażalski gwiazdor Juventusu. „Gazeta Polska Codziennie” przyjrzała się kandydatom na szefa PZPN.
Aparatczyk
Stefan Antkowiak
(ur. 1948 r.)
Reprezentant najtwardszego betonu w PZPN, były członek Komitetu Wojewódzkiego PZPR w Poznaniu. Wielkopolskim Związkiem Piłki Nożnej rządzi nieprzerwanie od trzech kadencji. Jego pozycji nie osłabiła nawet gigantyczna afera korupcyjna. To przecież pod jego nosem – we Wronkach – rządził szef mafii piłkarskiej Ryszard F. ps. Fryzjer. Na wszystkie sygnały dotyczące ustawiania meczów w swoim regionie reagował, robiąc wielkie oczy.
– To dobry fachowiec. Nikt lepiej nie przygotuje środowiska sędziów do reformy – mówił o Krzysztofie Perku, szefie sędziów z Wielkopolski, który w 2007 r. został pełnomocnikiem zarządu PZPN do spraw sędziowskich w Poznaniu. Chwilę później Perka aresztowano i skazano za ustawianie meczów. Kolejna perełka? Proszę bardzo!
– Co ma robić, jak tylko on trenować potrafi – o trenerze Wojciechu Wąsikiewiczu pracującym z młodzieżą, mimo że został skazany prawomocnym wyrokiem za udział w ustawianiu 41 meczów.
Skompromitowany
Zdzisław Kręcina
(ur. 1954 r.)
Jedna z najbardziej skompromitowanych osób działających w polskiej piłce. Od lat kojarzony z nieudolnymi rządami w PZPN. W 2011 r. stracił wszystkie wpływy. Pasmo nieszczęść zaczęło się w sierpniu ub.r. – tuż przed startem został wyproszony z samolotu lecącego z Wrocławia do Warszawy.
– Był totalnie pijany. Przeklinał – relacjonował jeden z pasażerów. –
Tak już mam, że głośno chrapię i od razu zasypiam – tłumaczył się ówczesny sekretarz generalny PZPN. W listopadzie został odwołany z funkcji, kiedy światło dzienne ujrzały taśmy Grzegorza Kulikowskiego, z których wynikało, że Kręcina razem z Grzegorzem Latą brali łapówki w zamian za ustawienie przetargu na budowę nowej siedziby PZPN. Wtedy rozeszły się jego drogi z obecnym prezesem. Od początku roku bardzo aktywnie zabiegał o to, by wrócić do gry. Szukał poparcia, u kogo tylko się dało. Zebrał 17 głosów i zagrał wszystkim na nosie. W wyścigu o fotel prezesa ma jednak najmniejsze szanse.
Żołnierz
Edward Potok
(ur. 1951 r.)
Najbardziej tajemniczy. Ponoć był pułkownikiem Ludowego Wojska Polskiego, ale tematu swojej zawodowej przeszłości unika jak ognia. Łódzki baron. Terenem rządzi żelazną ręką. Ma opinię intryganta, który uwielbia zakulisowe gierki. Wszystkie stołki wśród delegatów obsadził swoimi ludźmi, dzięki czemu od razu zebrał dziewięć głosów. Do tego poparły go Małopolska z Ryszardem Niemcem i Śląsk z Rudolfem Bugdołem. Jego największym problemem jest to, że… słabo zna się na piłce. A już zupełnie nie orientuje się w kwestiach prawa sportowego. Wśród kolegów z zarządu PZPN ma opinię osoby chorej na władzę i kasę. Z wielką radością podejmuje się wszystkiego, za co można zgarnąć dodatkowe pieniądze. Niektórzy twierdzą, że miesięcznie jest w stanie „wyciągnąć” nawet 20 tys. zł. Jeśli zostanie następcą Laty, raczej nie ma co liczyć na to, że zgodzi się na obniżkę zarobków (Lato zarabia miesięcznie 50 tys. zł). W swoim terenie ma opinię najgorszego prezesa w historii.
Obrażalski
Zbigniew Boniek
(ur. 1956 r.)
Najsłynniejszy polski piłkarz w historii. Zawodnik m.in. Juventusu Turyn czy Romy. Na stałe mieszka we Włoszech, co mogą wykorzystać jego przeciwnicy w walce o fotel prezesa PZPN. W statucie związku jest bowiem zapis, że kandydatem może być osoba mieszkająca w Polsce i działająca w polskich strukturach piłkarskich. Takie same zarzuty stawiano Bońkowi w wyborach cztery lata temu, wtedy jednak nie stanowiło to problemu, aby w nich startował. Przegrał wtedy z kretesem z Grzegorzem Latą, w tym roku chce zgarnąć całą pulę. Bliski przyjaciel szefa UEFA Michela Platiniego. Znany na europejskich salonach piłkarskich. Na jego niekorzyść może działać to, że Boniek już raz był w PZPN. Do 2002 r. był wiceprezesem związku. Przeciwnicy mogą go więc posądzić, że miał już swój czas, żeby zmienić polską piłkę i go nie wykorzystał. Ma mocny charakter, niektórzy twierdzą, że ciężko jest z nim współpracować z powodu jego humorów.
POsłaniec
Roman Kosecki
(ur. 1966 r.)
Kiedyś utalentowany i niepokorny piłkarz, dzisiaj poseł.
„Ja jestem trochę wariat” – tak scharakteryzował siebie w jednym z wywiadów. W latach 80. grał w zespole reggae, postawił jednak na piłkę. Był zawodnikiem m.in. Legii Warszawa, Galatasaray Stambuł (Turcja) i Atletico Madryt (Hiszpania). Po zakończeniu kariery założył i sfinansował z własnych pieniędzy szkółkę piłkarską w Konstancinie. Niedługo później zainteresował się polityką. Z ramienia PO był posłem na Sejm V, VI i VII kadencji. Chciał startować w wyborach na prezesa PZPN już w 2008 r., zrezygnował jednak, twierdząc, że
„niepotrzebny jest prezes będący członkiem jednej z partii politycznych”. Kosecki zmienił optykę, w tym roku ponownie startuje w wyborach i jest jednym z faworytów. Jest mocno lobbowany w mediach przez swoją partię, zebrał najwięcej głosów przy składaniu kandydatur (ok. 50).
Źródło: Gazeta Polska Codziennie
Chcesz skomentować tekst? Udostępnij treść i skomentuj w mediach społecznościowych.