860 pracowników może stracić pracę w starachowickim zakładzie MAN Truck – oświadczył zarząd firmy. Fabryka autobusów MAN w Starachowicach zatrudnia ok. 3500 pracowników. Zakładowa Solidarność zamierza negocjować z zarządem, gdyż skala zwolnień jest bardzo duża.
Firma MAN Truck and Bus SE w przesłanym do mediów oświadczeniu poinformowała, że przyjęła kompleksowy pakiet działań mających na celu restrukturyzację działalności w obszarze autobusów. Wskazano, że sprzedaż w tym obszarze spadła z około 7400 pojazdów w 2019 r. do około 4600 w 2021 r. Natomiast w pierwszych dziewięciu miesiącach 2022 r. sprzedano około 2800 autobusów.
- Ze względu na pogorszenie się ogólnej sytuacji gospodarczej spowodowane wojną na Ukrainie i związany z tym wzrost kosztów materiałów i energii, w perspektywie krótko- i średnioterminowej nie można spodziewać się znaczącej poprawy sytuacji rynkowej i sprzedażowej, a tym samym rozwoju działalności autobusowej. Z tych względów konieczne jest pilne dostosowanie struktury tego obszaru biznesowego
– przekazała spółka.
W oświadczeniu podkreślono, że „MAN jest świadomy swojej odpowiedzialności społecznej i zamierza w ciągu najbliższych tygodni współpracować ze związkami zawodowymi, aby znaleźć realne rozwiązania dla firmy i pracowników w Starachowicach”. Planowane jest między innymi zaoferowanie pracownikom dotkniętym restrukturyzacją zatrudnienia w sieci MAN, „na przykład w fabryce samochodów ciężarowych w Krakowie lub zakładzie w Banovcach na Słowacji”.
Przewodniczący NSZZ Solidarność w starachowickiej firmie Jan Seweryn powiedział, że związki zawodowe zostały oficjalnie poinformowane o zwolnieniach. „Skala planowanych zwolnień jest bardzo duża, chodzi o około 30 proc. załogi. Będziemy próbowali negocjować. Liczymy, że uda się te zwolnienia przynajmniej częściowo zminimalizować. Chociaż prezes Kobriger podczas dzisiejszej rozmowy dawał do zrozumienia, że nie ma odwrotu od tych zwolnień” – powiedział.
Jak zaznaczył przedstawiciel związkowców, zapowiedzi zarządu wskazują, że w zakładzie dojdzie do zwolnień grupowych. Spodziewa się, że pisma w tej sprawie w przyszłym tygodniu trafią do związków zawodowych i urzędów pracy.
- Przez 30 dni od daty doręczenia tych pism będziemy mieli czas, aby prowadzić negocjacje z zarządem
– dodał Seweryn.