Koszulka "RUDA WRONA ORŁA NIE POKONA" TYLKO U NAS! Zamów już TERAZ!

Zblatowani związkowcy w Radiu Łódź. Nowy prezes usłyszał, co jest "warunkiem spokojnej współpracy"

Zarząd kontra związki zawodowe - to główna oś sporu, jaka doskwiera w organizacyjnej strukturze Radia Łódź. Ciosy poniżej pasa padają nieustannie. Pozostaje jedynie pytanie, kto po nie sięga? Związki zawodowe o atmosferę zastraszenia oskarżają zarząd rozgłośni. Prezes Arkadiusz Paluszkiewicz odbija piłeczkę, punktując działaczy związkowych. - Te zarzuty nie mają nic wspólnego z rzeczywistością i zniesławiają moją osobę - zarzuca.

HuBar, CC BY-SA 2.5 <https://creativecommons.org/licenses/by-sa/2.5>, via Wikimedia Commons

W poniedziałek ma odbyć się manifestacja przed siedzibą Radia Łódź. Protest zapowiadają pracownicy rozgłośni, zrzeszeni w związkach zawodowych, ale też związkowi górnicy z Górnego Śląska. Za organizację wydarzenia ma odpowiadać Komisja Krajowa WZZ "Sierpień 80" w Katowicach. Ta miała zdecydować się na taki krok po sygnałach ze strony swoich związkowców wewnątrz radia.

Pierwszy o nadchodzącej manifestacji napisał press.pl. Serwis podaje, że „celem protestu jest wyrażenie sprzeciwu wobec działań władz radia skierowanych przeciwko organizacjom związkowym funkcjonującym w Radiu Łódź. Protestujący będą domagali się, aby KRRiT, Ministerstwo Kultury i Rada Mediów Narodowych zainteresowały się sytuacją w Radiu Łódź”.

Związkowcy zarzucają prezesowi Radia Łódź Arkadiuszowi Paluszkiewiczowi, że ten wprowadza w rozgłośni „atmosferę terroru i zastraszenia”. Tak formułowanemu zarzutowi, Paluszkiewicz stanowczo zaprzecza.

Włożył kij w mrowisko

Nerwowo jest od samego początku - wynika z naszej rozmowy z obecnym prezesem zarządu Radia Łódź. Arkadiusz Paluszkiewicz objął tę funkcję pod koniec kwietnia ub.r., zastępując Dariusza Szewczyka. To pokłosie wniosku Joanny Lichockiej, jaki poseł poddała pod głosowanie w Radzie Mediów Narodowych w kwietniu ub.r.

O samym Paluszkiewiczu press.pl pisze:

„ma 61 lat, mieszka w Zduńskiej Woli, z wykształcenia jest prawnikiem. Jego żona jest nauczycielką w miejscowej szkole. Od czerwca 2017 do marca 2020 roku Paluszkiewicz był dyrektorem Izby Administracji Skarbowej w Łodzi, a wcześniej m.in. prezesem Towarzystwa Budownictwa Społecznego „Złotnicki” w Zduńskiej Woli”.

O braku medialnego doświadczenia Paluszkiewicza mówiła sama Lichocka. „Liczę, że nowy prezes, który nie ma doświadczenia w zarządzaniu mediami, oprze się na fachowcach, którym powierzy kierowanie redakcją” - powiedziała „Pressserwisowi”, niedługo po przegłosowaniu kandydatury.

Sam zainteresowany przyznaje: „jestem menadżerem, nie dziennikarzem”. Nie boi się jednak podejmować strukturalnych decyzji, reorganizujących pracę. - Od momentu mojego przyjścia do radia, słuchalność podnieśliśmy trzykrotnie - informuje.

Jednocześnie od objęcia stanowiska prezesa stacji ma ścierać się ze związkowcami. Tych jest całkiem spora reprezentacja, bo w całej firmie - nie tylko w warstwie redakcyjnej - ma być ich ok. 35 osób; ok. 20 to osoby ze związku „Sierpień 80”, ok. 15 zaś z „Solidarności”. W Radiu Łódź łącznie na etatach pracuje ok. 80 osób, choć Paluszkiewicz zastrzega, że to wiedza w oparciu o styczniowe dane.

Skontaktowaliśmy się z jednym z dziennikarzy rozgłośni. Sytuację chętnie opisuje, ale dopiero po deklaracji zachowania anonimowości.

- Rzeczywistym powodem manifestacji wcale nie jest „atmosfera terroru i zastraszania”, a przeprowadzona restrukturyzacja na początku br. Na niej bezpośrednio ucierpiał przewodniczący WZZ „Sierpień 80” Sławomir Szychowski, wieloletni pracownik stacji, któremu odebrano stanowisko dyrektora

- słyszymy.

Dziennikarz Radia Łódź wspomina też głośną manifestację tych samych związkowców z lat ubiegłych. - To była pikieta przeciwko jeszcze wcześniejszemu prezesowi Dariuszowi Szewczykowi. Protestowali związkowcy, na transparentach były hasła: „Szewczyk do wora, wór do jeziora” czy „znajdzie się kij na Szewczyka ryj” - opowiada pracownik rozgłośni.

"Usłyszałem dwuznaczną wypowiedź"

O doświadczeniach ze sprawowanej ponad rok funkcji prezesa Radia Łódź oraz tarć ze związkowcami opowiada w rozmowie z niezalezna.pl Arkadiusz Paluszkiewicz.

Zanim emocje wezmą górę, jednoznacznie deklaruje, że „nikt z pracowników nie odczuwa żadnego terroru czy atmosfery zastraszania”. 

Zdaniem prezesa, część ze związkowców posługiwała się takimi sformułowaniami, choć „nigdy nie podano żadnych konkretnych sytuacji, które miałyby o tym świadczyć". Co więcej, "tego typu zarzuty nigdy nie zostały wyartykułowane wprost". - Używano ich jedynie na potrzeby skarg składanych na moją osobę do szeregu instytucji przez Wspólną Reprezentację Związków Zawodowych w Radiu Łódź. Zarzuty te pojawiły się również w kilku publikacjach prasowych, przy czym, co charakterystyczne, miały one ogólny charakter i w żadnej z tych publikacji nie wskazano na źródło informacji o tego typu zachowaniach z mojej strony. Uważam, że celem tych wypowiedzi było wyłącznie zniesławienie mnie w oczach opinii publicznej - ocenia.

- Związki zawodowe zawsze miały ambicje do zarządzania Radiem Łódź i wpływania na decyzje podejmowane przez jej zarząd. To fakt powszechnie znany, o którym miałem możliwość osobiście się przekonać po objęciu przeze mnie funkcji prezesa. Miały tu tak silną pozycję, że przy każdym zarządzie związki protestowały, wchodziły w spory zbiorowe, organizowały pikiety. Każdy zarząd spotkał się z takim zachowaniem, z jakim obecnie spotykam się ja. Związki zawodowe zawsze dążyły również do tego, aby mieć  wpływ na decyzje personalne w radiu. Przy tym wszystkim żaden ze związków zawodowych nie ponosił za to odpowiedzialności. Taka sytuacja nie może mieć miejsca w zakładzie pracy. Za działalność radia i podejmowane decyzje, odpowiedzialność personalną zawsze ponosi zarząd

- słyszymy od Paluszkiewicza.

- Do dzisiaj nie jestem w stanie zrozumieć z jakich przyczyn w radiu funkcjonowało stanowisko dyrektora działu techniki radiowej i informatyki i z jakich przyczyn zajmował je przewodniczący związku zawodowego „Sierpień 80”. Mogę się jedynie domyślać, że powierzenie mu tego stanowiska miało na celu uspokojenie atmosfery w radiu w czasie funkcjonowania poprzedniego zarządu spółki - zastanawia się i podkreśla, że „to ewenement”, bo - jak tłumaczy - „przewodniczący związku był jednocześnie dyrektorem jednej z komórek organizacyjnych”.

Paluszkiewicz restrukturyzacji w radiu dokonał na początku bieżącego roku. Mówi nam, że „od momentu objęcia funkcji prezesa zarządu, przyglądał się pracy ludzi, efektywności pracy komórek”. - Wprowadzając nową strukturę organizacyjną, zlikwidowałem stanowiska dyrektora techniki radiowej i informatyki oraz dyrektora marketingu i reklamy. Te stanowiska były całkowicie zbędne w strukturze organizacyjnej, zaś obowiązki przypisane osobom je zajmującym były realizowane przez innych pracowników spółki. W pracy jednego z tych działów wystąpiły również daleko idące nieprawidłowości, wymagające wdrożenia przeze mnie bezpośredniego nadzoru zarządu nad jego pracą - mówi dalej Paluszkiewicz.

Relacjonuje nam pierwszą rozmowę z przewodniczącym związku „Sierpień 80”:

„już na pierwszym naszym spotkaniu usłyszałem dwuznaczną wypowiedź sugerującą mi, że warunkiem spokojnej współpracy w radiu jest uzgadnianie wszelkich moich decyzji ze związkiem zawodowym".

Paluszkiewicz podaje kilka przykładów:

#1 - „w ubiegłym roku przeprowadziliśmy audyt wewnętrznej sieci informatycznej. Ten był miażdżący. Okazało się, że nie mamy zabezpieczeń na okoliczność cyberataku. Informatyczne zasoby Radia Łódź - dane wrażliwe, takiej jak emisyjne czy finansowe - nie miały odpowiednich zabezpieczeń”.

#2 - „ustawa o związkach zawodowych zobowiązuje mnie do podpisania umowy na przeznaczenie pomieszczenia na działalność związkową. Zaprezentowałem związkom projekt umowy. Poprosiłem o zapoznanie się, przedstawienie ewentualnych zastrzeżeń. Czy pan myśli, że jeden i drugi związek chciał podpisać tę umowę? Nie! Przewodniczący jednego ze związków zaproponował mi pozostawienie statusu quo, natomiast przewodniczący drugiego ze związków zarzucił mi łamanie prawa, grożąc jednocześnie wyciągnięciem konsekwencji”.

#3 - „gdy zwracałem się do niego z poleceniem wykonania konkretnej czynności lub polecenia o charakterze służbowym, w odpowiedzi słyszałem nie raz, że go mobbinguję i nękam”.

Wracając do restrukturyzacji, Paluszkiewicz mówi nam, że wypowiedzenie warunków pracy i płacy, zmieniające funkcję dyrektora na funkcję samodzielnego specjalisty w dziale techniki radiowej i informatyki, wręczył Szychowskiemu pod koniec stycznia br. Paluszkiewicz deklaruje - wbrew medialnym doniesieniom - że zmiana stanowiska nie wpłynęła na wysokość uposażenia.

- Pan Szychowski złożył skargę w Państwowej Inspekcji Pracy i zgłosił sprawę do prokuratury za „utrudnianie działalności związkowej". Nie czekając na ustalenia tych organów zdecydował się na podjęcie kolejnych działań, których efektem ma być zapowiadana pikieta. Oceniam to jako dodatkowy element presji na moją osobę, który ma mnie skłonić do zmiany moich wcześniejszych decyzji. Jestem za tym, by ta sprawa została wyjaśniona na drodze prawnej i uważam, że w tej sytuacji jest to jedyny sposób na rozstrzygnięcie kwestii spornych - słyszymy dalej od prezesa Radia Łódź.

Odnosząc się do zaplanowanej na poniedziałek manifestacji, mówi:

„trudno mi zrozumieć cel organizowanie pikiety, skoro związki zawodowe nie wyczerpały dróg prawnych przewidzianych w przepisach ustawy o rozwiązywaniu sporów zbiorowych”.

Paluszkiewicz deklaruje na koniec rozmowy, że w jego pracy najbardziej liczą się „radio i jego słuchacze”.

- Za cele postawiłem sobie podnoszenie słuchalności, wprowadzanie jak najlepszych programów na rynek. To ja odpowiadam za radio, ponoszę za nie finansową odpowiedzialność. Decyzje, które podejmuję, obciążają mnie. Nie pozwolę sobie na to, by ktoś bez odpowiedzialności zmuszał mnie do podejmowania decyzji, które mają na celu dbanie o partykularne interesy kilku osób

- podsumowuje.

„W Radiu Łódź za łby biorą się dosłownie wszyscy”

To tytuł artykułu, jaki na łamach Dziennika Łódzkiego pojawił się pod koniec września 2010 roku. Każdy, kto obecną awanturę w Radiu Łódź łączyłby z „pisowską” etykietą rozgłośni, może nieco zrewidować pogląd.

„Jest takie miejsce w Łodzi, gdzie związkowcy mierzą wysokość pisuarów, prezesi szturmują swoje gabinety, a wrogie obozy obrzucają się błotem. Od nienawiści aż kipi. Do akcji zaprzęgane są prokuratura, rząd, media, NIK, IPN. W radiu Łódź ciekawie jest od zawsze”

- czytamy w artykule.

Z pisuarem to nie żart. W każdym razie zbyt wysoko powieszony pisuar w męskiej toalecie Państwowa Inspekcja Pracy potraktowała nad wyraz serio.

„Przeprowadzono eksperyment. Przed pisuarem stanął jeden z najniższych pracowników spółki i komisyjnie się załatwił. Obecny przy tym inspektor PIP przystąpił do stosownych pomiarów. Wyszło, że pisuar rzeczywiście wisi 5 cm za wysoko”

- czytamy w tekście sprzed blisko 12 lat. Podobnych sytuacji była cała masa, co skrupulatnie opisywały lokalne media. Stan permanentnego konfliktu między kolejnymi zarządami i związkami zawodowymi ma bogatą historię.

 



Źródło: press.pl, niezalezna.pl

Aleksander Mimier