10 wtop „czystej wody”, czyli rok z nielegalną TVP » Czytaj więcej w GP!

Tomasz Łysiak dla Niezalezna.pl: Oblicze ziemi - najlepiej widać, gdy stąpa się po niej idąc razem

Nic tak nie pokazuje, jak bardzo coś jest cenne, dopóki nam tego zabraknie. Niczym w znanej każdemu fraszce o zdrowiu. Tak też było z Janem Pawłem II. Najmocniej poczuliśmy, jak go kochamy, gdy odszedł - pisze w felietonie dla niezalezna.pl. Tomasz Łysiak.

Itto Ogami, CC BY 3.0 <https://creativecommons.org/licenses/by/3.0>, via Wikimedia Commons

Wiatr przewracający kartki na Ewangelii leżącej na trumnie Papieża Polaka, zdawał się być wiatrem mistycznym, wiatrem jakiegoś Ducha Bożego, który pojawił się by dać nam znać, że – odchodzi Ktoś, kto był na ziemi dla nas i był z ważnego powodu. Przecież to, że przyszedł, by odnowić „oblicze tej ziemi” wszyscy poczuliśmy. Wiele rzeczy się po prostu czuje, czasem nawet słowa są niepotrzebne. Choć w wypadku naszego Papieża słowa znaczyły wiele – niosły ze sobą coś wielkiego, ważnego. Były mądre i pełne miłości. Były z Boga. Każdy to – no właśnie – czuł. Nie da się nikomu opisać tego, co czuło się w trakcie mszy papieskich, tych wielkich spotkań w trakcie pielgrzymek Jana Pawła II do Polski, w trakcie których godzinami czekało się w danych sektorach na to, aż on wyjdzie, aż się pojawi, aż będzie mówił.

Zostawił nam w spadku nauczanie w encyklikach, zostawił tyle mądrych kazań, tyle pięknych homilii, ale zostawił też o wiele więcej przez proste słowa i gesty – uśmiech, skinienia głową, spojrzenia. Przez Dobro, którym promieniał na cały świat. Do dzisiaj jest najlepszym ambasadorem polskości, jakiego kiedykolwiek mieliśmy. Na słowo „Polak”, „Polska” tylu ludzi mówi natychmiast „Giovanni Paolo II”, „Juan Pablo II”, „John Paul II”… I na odwrót, gdy przypomnieć Jego imię twarze natychmiast robią się jasne, przyjazne, ciepłe, uśmiechnięte. Do dzisiaj, a tyle już lat minęło od Jego odejścia. Cóż to za spadek niesłychany – te uśmiechy.

Gdy umarł płakaliśmy. Roniliśmy łzy wspólnie. Wyszliśmy na ulice, żeby żałobę po nim przeżyć razem, we wspólnocie, którą on przecież współtworzył, sklejał, lepił swoim pontyfikatem, swoją misją.

Kiedy uderzono w Niego, w naszego Papieża, poczuliśmy wszyscy, że to jest coś więcej niż polityczna gra bieżącego czasu – że to element trwającego od latu szeroko zaplanowanego ataku na Kościół, tradycję, na najważniejsze elementy tożsamościowego pnia Polaków. Jeśli więc w niedzielę 2 kwietnia spotkamy się wszyscy na Białym Marszu Papieskim, to dlatego, że pamiętamy. Pamięć to coś więcej niż tylko wiedza, to także głęboko zakodowane przeżycie, to doświadczenie wspólne, które staje się częścią składową duszy – duszy polskiej. Pójdziemy, kierowani pięknym wspomnieniem – wspomnieniem, które nas łączy. I z którego nie damy się odrzeć. Oblicze ziemi najlepiej widać, gdy stąpa się po niej razem.

 



Źródło: niezalezna.pl

Tomasz Łysiak