Maracanę szybciej i taniej zbudowano niż stadion w Radomiu - śmieją się mieszkańcy, choć bardziej przez łzy. Radomskie Centrum Sportu powstaje w bólach przez długie lata. Nagminnie padają pytania o finalny termin oddania obiektu do użytku, choć zwłoka w realizacji może okazać się najmniejszym zmartwieniem włodarzy miasta. - Za chwilę to sobie miło odbierzemy, ale za rok, dwa albo trzy to tąpnie - ostrzega radomski radny Tomasz Gogacz (PiS).
Przez długich osiem lat działo się wiele: wznawiane przetargi i kolejni wykonawcy, prokuratorskie śledztwo czy przesuwanie terminów oddania inwestycji; wszystko liczone już w setkach milionów złotych. I choć Radomskie Centrum Sportu zdaje się być na wyciągnięcie ręki, to zbagatelizowany przed laty problem może być bardzo bolesny w niedalekiej przyszłości. - Woda to najbardziej skrywany problem tej inwestycji - przestrzega nasz rozmówca, który problem sygnalizuje od lat.
9 kwietnia 2014 roku - oficjalne pożegnanie stadionu przy Struga 63 w Radomiu. Rozegrano turniej piłkarski dla najmłodszych, chętni mogli kupić zdemontowane krzesełka z podpisami zawodników Radomiaka Radom czy kawałki murawy ze stadionu. Wszystko w świetnej atmosferze, bo przecież w miejsce nadgryzionego zębem czasu stadionu powstanie nowoczesny kompleks - hala widowiskowo-sportowa i stadion na miarę Ekstraklasy.
Na jego rozstrzygnięcie przyszło czekać ponad 20 miesięcy. Ale jest. „Konsorcjum firm radomskiej ROSA-BUD i krakowskiej MAXTO wygrało przetarg na budowę hali widowiskowo-sportowej i stadionu piłkarskiego przy ulicy Struga w Radomiu. W sumie kompleks w ramach Radomskiego Centrum Sportu ma kosztować niecałe 110 mln złotych” - pisały media ponad sześć lat temu. Dużo? Będzie więcej. Jakieś dwa razy więcej, choć o tym później.
Symboliczną łopatę pod budowę wbito w maju 2017 roku. Konsorcjum ROSA-BUD i MAXTO wzięły się do roboty, choć problemy pojawiły się niedługo później.
Pierwotny harmonogram zakładał, że hala będzie gotowa w lipcu 2018 roku. Stadion zaś - jesienią tego samego roku. Już w lipcu podpisano aneks do umowy, ustalający późniejsze terminy realizacji.
Przychodzi luty 2019 roku. Do radomskiego ratusza wpływa pismo wykonawcy. ROSA-BUD żąda dodatkowych 23 milionów złotych. „O tyle wzrosły ceny ponoszone w 2018 i 2019 r w stosunku do cen wynikających z obliczeń w 2016 roku” - argumentuje firma. Jednocześnie zwraca się o kolejne wydłużenie terminu oddania inwestycji, choć to już kres współpracy.
Nowe światło w sprawie rzuca oświadczenie MAXTO. Firma zarzuca spółce miejskiej, że ta wypłaciła nienależne 24 miliony złotych firmie ROSA-BUD.
Kluczowe fragmenty w oświadczeniu to:
Niedługo po tym MAXTO składa zawiadomienie do prokuratury. W między czasie MOSiR odstępuje od umowy na realizację sportowego kompleksu, co w tym przypadku będzie jednoznaczne z rozpisaniem kolejnego przetargu.
Prokuratura Okręgowa w Lublinie zarzuty przedstawiła dopiero w listopadzie 2021 roku. Romanowi S., prezesowi firmy ROSA-BUD, Magdalenie U. - kierowniczce kontraktu, i Jackowi S. - koordynatorowi kontraktu w firmie sprawującej nadzór inwestorski.
Kolejne 14 zarzutów przedstawionych Romanowi S. dotyczyło wprowadzenia w błąd 14 podwykonawców ROSA-BUDU i MOSiR-u co do zamiaru zapłaty. Śledczy ustalili, że ROSA-BUD podwykonawcom nie zapłacił, ale od MOSiR-u pieniądze za wykonane przez podwykonawców prace wziął.
W lutym tego roku przedłużono areszt o kolejny miesiąc, później do 15 maja. Przedłużenie aresztu związane było z tym, że nie przesłuchano wszystkich świadków. Po wpłaceniu miliona złotych poręczenia, S. po sześciu miesiącach wyszedł z aresztu. Prokuratorskie śledztwo nadal trwa.
O ile wcześniej prezydent Radomia Radosław Witkowski chętnie fotografował się z prezesem firmy ROSA-BUD, o tyle w czerwcu br. na antenie Radia Rekord mówił:
„niestety, prawo zamówień publicznych w 2016 roku powiązało nas z firmą ROSA-BUD. Skończyło się tym, czym się skończyło… W tej chwili halę już mamy. Teraz trwają intensywne prace przy budowie stadionu”.
Hala Radomskiego Centrum Sportu miała być gotowa na jesieni 2018 roku. Do użytku oddano ją finalnie w grudniu 2021 roku. Co z „intensywnymi pracami przy budowie stadionu”?
Wracamy do roku 2019. MOSIR rozwiązał umowę z pierwszym wykonawcą, po czym ogłosił przetarg na dokończenie budowy. Pierwotnie wygrało go konsorcjum firm Erekta Budownictwo i Interiors, ale ostatecznie wykonawcy nie podpisali umowy wycenionej przez nich na 67 mln zł. MOSiR zawiadomił prokuraturę i zaczął rozmawiać z drugim oferentem, Betonoxem.
Ten od razu zadeklarował gotowość, ale jego oferta była o 16 mln zł droższa - dokończenie inwestycji wyceniono na 83 miliony złotych. Umowę podpisano, bo radni zgodzili się na zabezpieczenie kolejnych 16 milionów złotych z budżetu.
To nie pierwsze pieniądze, jakie Betonox zarobił w Radomiu. W lipcu 2017 roku prezydent Witkowski i prezes firmy Wojciech Grzenia podpisali umowę na rewitalizację ratusza. Jeszcze wcześniej sopocka firma remontowała znaną w Radomiu kamienicę Deskurów.
Problemów ze stadionem ciąg dalszy. - Wykonawca oznajmił wprost: stadionu w terminie, czyli do końca roku, nie będzie - zapowiedział Łukasz Podlewski, przewodniczący klubu radnych Prawa i Sprawiedliwości podczas majowej sesji Rady Miasta.
Chodzi o przedłożony przez Betonox wniosek ws. przesunięcia terminu realizacji inwestycji do 31 maja 2023 roku. MOSiR jednak wniosek oddalił, powołując się na analizę i opinię inspektorów nadzoru budowlanego, którzy nie widzą przesłanek do wydłużenia terminu.
Podlewski przekazał też, że „koszt budowy stadionu, w porównaniu do zawartego porozumienia, wzrósł już blisko o połowę i obecnie wynosi 96 mln złotych", a to - jak mówił - "jeszcze nie koniec".
Na tej samej sesji Podlewski zwracał się do dyrektora ds. inwestycji w MOSIR-ze:
„dopóki pan jako osoba odpowiedzialna za tę inwestycję nie zrozumie, że ten wykonawca powinien opuścić plac budowy, ta inwestycja nigdy nie zostanie zrealizowana”.
Na początku czerwca wątpliwości co do firmy Betonox formułował też inny radny PiS, Tomasz Gogacz. - Jest dla mnie firmą coraz mniej wiarygodną - mówił na antenie Zebrra TV.
Inne podejście do Betonoxu prezentuje włodarz miasta, Radosław Witkowski. Polityk Platformy Obywatelskiej na antenie Radia Rekord przyznał:
„to, że firma, która wykonuje tę inwestycję, wnioskuje o wydłużenie terminu czy chce więcej pieniędzy, wynika z sytuacji gospodarczej i z tego, do czego doprowadził premier Morawiecki i poseł Suski: inflacji, drożyzny”.
Na początku 2020 roku radomscy radni powołali doraźną Komisję ds. budowy RCS. W jej skład wchodzi radny PiS Tomasz Gogacz. W rozmowie z niezalezna.pl relacjonuje proces realizacji inwestycji, ale też sygnalizuje problemy, konsekwentnie bagatelizowane przed władze Radomia.
- Ta inwestycja trwa bardzo długo. Mamy prawdziwy serial aneksów. Przez cały ten czas zmieniali się szefowie, którzy swoją twarzą odpowiadają za ten projekt. Podczas wielu dyskusji na specjalnym zespole, przedstawiciele MOSIR-u wypowiadali się jak prawnicy wykonawcy, a nie jako strona oczekująca rzetelności i terminowości. Łapałem się za głowę - słyszymy na początku.
Gogacz przywołuje, że „zejście z budowy pierwszego inwestora odbywało się mozolnie” i zarzuca, że „przez cały ten czas wszystko pozostawiono niezabezpieczone, a to przypadło na najgorszy okres dla budowy - jesienno-zimowy”. - Miasto nie zrobiło nic, by odpowiednio to zabezpieczyć do momentu przyjścia kolejnego wykonawcy - dodaje.
Zarzuca władzom miasta, że te cenzurują problem „występujących na terenie inwestycji trudnych warunków geologicznych”. - Zlekceważono to już na samym początku. Gdyby ktoś zaczął od badania gruntu, wód podziemnych i nośności konstrukcji, dziś nie mielibyśmy tego problemu. Osadzono tam niewystarczająco głęboko filary podporowe. Uznano, że występują tam typowe warunki - krytykuje radny.
Problem szybko się uwidocznił, bo cała konstrukcja zaczęła „pracować” - pojawiły się pierwsze pęknięcia posadzek w podziemiach. - Teraz dochodzi do absolutnego paradoksu. MOSIR traci płynność finansową, nie posiada potrzebnych na inwestycję środków, utracił zdolność kredytową… Radom ma 800 milionów złotych zadłużenia, spółki miejskie są zadłużone. Wyjątkiem są Wodociągi Miejskie, które stały się pośrednim kredytodawcą. Teraz, na koniec inwestycji, Wodociągi będą odwadniać teren całego obiektu - hali i stadionu. Nie robią jednak tego sami, a ogłosili przetarg. Roboty odwadniające powinny się już kończyć, a nawet się nie zaczęły. Na wejście firmy, która ten przetarg wygrała, nie pozwala firma Betonox. W świetle prawa nie może być dwóch kierowników budowy na jednej inwestycji - krytykuje postawę wykonawcy RCS-u.
Gogacz jest sceptyczny co do tego, że doszło do wymiany gruntu. - Są wokół tego wielkie wątpliwości. Słyszy się, że pobierano faktury za pracę „wykopał - zakopał” - słyszymy dalej.
Dalej zastanawia się: „być może o to chodziło, by wata namokła, by konstrukcje zardzewiały, by betony były na mrozie. By wszystko można zakwestionować w tak bardzo spóźnionej inwentaryzacji...”.
Samorządowiec ostrzega, że „możemy to sobie za chwilę miło odebrać, ale za rok, dwa albo trzy tąpnie”. - Wówczas wystąpią szkody budowlane, bo każdy jeden filar, który się odchyli, spowoduje pęknięcia, zagrożenie dla każdej jednej instalacji. Do tego wszystkiego trybuna południowa razem z halą mają jeden fundament - opisuje. Radny jest przekonany, że „za jakiś czas będą wychodziły problemy z wilgocią, przesiąkaniem i pękaniem”.
Gogacz wraca do lat poprzednich, gdy trwały przygotowania pod inwestycję. - W miejscu, którym postawiono cały kompleks, zburzono obszerny budynek. Kiedyś był to hotel dla klubu Radomiak, później mieścił się tam Sąd Pracy. Czterokondygnacyjny budynek był utrzymany w bardzo dobrym stanie. 1500 metrów kwadratowych powierzchni, potencjalne mieszkania zastępcze - wszystko to zostało zburzone. W tym samym momencie mamy problem z mieszkańcami, którzy żyją w stuletnich kamienicach - zaznacza.
(fot.: Facebook/@Radomskie_Centrum_Sportu/ modyfikacja: niezalezna.pl)
Kolejny absurd? Gogacz zdradza:
„Co powstanie w miejsce tego? Wyłącznie miejsca parkingowe! Z nimi jest związany kolejny absurd tej inwestycji… Na cały kompleks - halę i stadion - w projekcie przewidziano osiemdziesiąt miejsc parkingowych. Osiemdziesiąt! To równoznaczne z blokadą miasta. Każde jedno wydarzenie to przekleństwo dla śródmieścia Radomia”.
- Wszystko wskazuje na to, że inwestycja skończy się na kwocie ok. ćwierć miliarda złotych. Jest 3,5 tysiąca miejsc siedzących i 1,5 tysiąca miejsc na dostawkach. Proszę sobie wyliczyć, ile kosztuje krzesełko na tym stadionie. Chyba nie ma takiego drugiego krzesełka w Polsce - przyznaje zrezygnowany.
» 250 000 000 : 5000 = 50 000,- «
Zaznacza, że „woda to najbardziej skrywany problem tej inwestycji”. - Będziemy płakać i zaciskać zęby - słyszymy na koniec.