KSIĄŻKA | ZGODA - rząd i służby Tuska w objęciach Putina Zamów zanim Tusk zakaże tej książki!

TYLKO U NAS! Śmierć wcześniaka i chaos w łódzkim pogotowiu. Nie mieli leku ratującego życie

Jak ustalił portal Niezalezna.pl, pracownicy łódzkiego pogotowia wysłali szereg skarg na pełniącego obowiązki dyrektora stacji, protegowanego Nowej Lewicy, a wcześniej Sojuszu Lewicy Demokratycznej. Chodzi m.in. o braki drogiego, ale bardzo ważnego leku dla wcześniaków oraz śmierć dziecka, do którego na początku listopada została wysłana karetka. Szef pogotowia to były oficer wojskowej bezpieki, do stacji ratownictwa ściągnął nawet detektywa.

Szpital
Szpital
Parentingupstream - pixabay.com (wolna domena)

Jak dowiedział się portal Niezalezna.pl, w listopadzie grupa pracowników Wojewódzkiej Stacji Ratownictwa Medycznego w Łodzi alarmowała różne instytucje o fatalnej sytuacji organizacyjnej i przedstawiła szereg bardzo krytycznych uwag o pełniącym obowiązki dyrektora WSRM. Od kilku miesięcy ponownie jest nim Bogusław Tyka związany z Nową Lewicą. Na to stanowisko powołał go zarząd województwa złożony z polityków Koalicji Obywatelskiej, Polskiego Stronnictwa Ludowego, Polski 2050 oraz Nowej Lewicy. Pierwszy raz został dyrektorem pogotowia w 2002 r. i w kolejnym latach również był krytykowany za złe zarządzanie. Niedawno zastąpił on powołanego w czasach rządów Prawa i Sprawiedliwości Krzysztofa Janeckiego, którego odwołanie było ostro krytykowane przez środowisko ratowników.

Wcześniak zmarł w karetce

W listopadzie pracownicy wysłali alarmujące pisma do różnych instytucji. Pracownicy podkreślali m.in., że od 2020 r. w zespołach wyjazdowych był dostępny lek Curosurf, który jest naturalnym surfaktantem podawanym w skrajnym wcześniactwie oraz u noworodków z zaburzeniami oddychania. Zapobiega on zapadaniu się pęcherzyków płucnych. Wielokrotnie jego podanie gwarantowało bezpieczne dowiezienie pacjentów z dalszych części województwa do Łodzi. Jak twierdzą pracownicy WSRM, w listopadzie zespoły neonatologiczne stacji nie posiadały ampułek zdatnych do użycia. Leki miały być przeterminowane.

Na początku listopada do szpitala w Kutnie – oddalonego od Łodzi o ok. 70 km - trafiła kobieta, która urodziła wcześniaka. Zadysponowano do niego z Łodzi zespół neonatologiczny, który – aby zapewnić bezpieczny transport na oddział o wyższej
referencyjności – musiał najpierw zabrać jedno opakowanie wspomnianego leku ze znajdującego się w innej części Łodzi oddziału neonatologii i intensywnej terapii noworodka szpitala im. Madurowicza. Całe zamieszanie opóźniło wyjazd zespołu, a dziecko zmarło w karetce. Kutnowski szpital nie udzielił nam informacji na ten temat ze względu na ochronę danych osobowych oraz prawa pacjenta.

Jak twierdzą krytykujący p.o. dyrektora pracownicy WSRM, Tyka nie chciał zamawiać leku. Cena surfaktantu Curosurf jest bardzo wysoka (ok. 3500 zł), istnieje też obawa, że się przeterminuje. Ratownicy w skargach zwracali uwagę, że brak reakcji odpowiednich instytucji zagraża życiu i zdrowiu mieszkańców województwa.

Problem z lekami

O sprawę leku Curosurf oraz problemy z zarządzeniem zapytaliśmy rzecznika WSRM Adama Stępkę.

„Odnosząc się do kwestii leku Curosurf proszę przyjąć co następuje: Śmierć przedwcześnie urodzonego noworodka w Kutnie to dla nas głęboko poruszająca sytuacja, która dotyka nas wszystkich. Jednocześnie chciałbym zapewnić, że nasza jednostka zapewnia stały dostęp neonatologicznym zespołom transportu medycznego do wszystkich leków. W tym również rzadko stosowanego leku o nazwie Curosurf. Lek ten jest zamawiany regularnie - był przedmiotem zamówienia publicznego w 2023 jak i 2024 roku. Ostatnie z zamówień publicznych na jego dostawę zostało ogłoszone 25 października 2024 roku, a do dnia 4 listopada 2024 roku osoby odpowiedzialne za gospodarkę lekami w neonatologicznych zespołach transportu medycznego nie zgłaszały dyrekcji jakichkolwiek problemów z dostępnością leku, czy jego przeterminowaniem. Pragnę jednocześnie wyjaśnić, że sytuacji do jakiej doszło w Kutnie nie można wiązać z lekiem Curosurf. Stan dziecka nie wymagał zastosowania wspomnianego leku, dlatego też nie został on podany.”

– napisano w wiadomości od rzecznika.

Jak dowiedział się portal Niezalezna.pl, dziecko miało niewielkie szanse na przeżycie, urodziło się w 25 lub 26 tygodniu ciąży, czyli w szóstym miesiącu. Takie dzieci muszą jak najszybciej być umieszczane w inkubatorze i najczęściej wymagają podania leków wspomagających oddychanie. Jak zwracają uwagę nasi rozmówcy, którzy chcą zachować anonimowość, od umieszczenia leku w procedurze przetargowej na zakup na 2025 r. do jego faktycznego zamówienia jest daleka droga.

Rzecznik WSRM odniósł się też do kwestii związanych z zarządzaniem.

„Zapewniamy, że wszelkie działania naszej jednostki są prowadzone zgodnie z obowiązującymi przepisami prawa oraz standardami zarządzania. Naszym priorytetem jest bezpieczeństwo i zdrowie mieszkańców województwa łódzkiego, dlatego dokładamy wszelkich starań, aby nasze zespoły ratownictwa medycznego były odpowiednio wyposażone i gotowe do niesienia pomocy w każdej sytuacji. Jednocześnie rozumiemy, że zarządzanie zmianą może być odbierane w różny sposób – dla jednych stanowić szansę na rozwój, dla innych wyzwanie lub źródło obaw. Dlatego dokładamy wszelkich starań, aby procesy zmian były transparentne, zrozumiałe i wspierające dla wszystkich zaangażowanych, mając na celu wspólne osiąganie korzyści i dalsze doskonalenie naszej misji ratowania życia i zdrowia.”

– czytamy.

Jak podkreślają w rozmowach z nami łódzcy neonatolodzy, surfaktant powinien być podany w pierwszych dwóch godzinach po urodzeniu wcześniaka. Postulują, by przynajmniej oddziały drugiego stopnia referencyjności miały taki lek. Oceniają, że obecnie trudno wymagać posiadania go przez szpitale pierwszego stopnia referencyjności, w których niewiele jest porodów, a przypadki wymagające podania surfaktantu są bardzo rzadkie.

Uważają, że należy pracować nad kwestiami jego stosowania, przechowywania, przewożenia między szpitalami, ewentualnej wymiany z innymi szpitalami, jeżeli kończy się termin przydatności.

WSW, WSI i detektyw w stacji ratownictwa medycznego

Jak ustaliliśmy, pod koniec listopada do WSRM wkroczył detektyw. O przyczyny jego działań również zapytaliśmy rzecznika WSRM.

„Potwierdzam, że w dniu 27 listopada na terenie Wojewódzkiej Stacji Ratownictwa Medycznego były prowadzone działania z udziałem firmy detektywistycznej. Decyzja o ich przeprowadzeniu została podjęta przez dyrektora naczelnego, który zlecił te czynności w ramach działań mających na celu zapewnienie standardów funkcjonowania jednostki. Koszty usługi zostały pokryte z prywatnych środków dyrektora naczelnego.”

– czytamy w wiadomości od rzecznika stacji ratownictwa.

Przypomnijmy, że w czasach PRL Tyka służył w Wojskowej Służbie Wewnętrznej, a później w Wojskowych Służbach Informacyjnych, co wzbudziło w Łodzi kontrowersje już ponad 20 lat temu.

Zagadkowa kontrola

Portal Niezalezna.pl zapytał Urząd Marszałkowski o kroki podjęte w sprawie skarg dotyczących złego zarządzania oraz braków leków. Kancelaria marszałka tylko zdawkowo poinformowała nas, że zlecono czynności kontrolne.

Z informacji, do których dotarliśmy wynika, że rzeczywiście na początku grudnia marszałek Skrzydlewska upoważniła inspektorów do przeprowadzenia kontroli, ale za okres od 1 stycznia 2022 r. do 30 czerwca 2024 r., czyli za czas przed objęciem stanowiska przez Bogusława Tykę.

 



Źródło: niezalezna.pl

#dziecko #śmierć #Łódź

Hubert Kowalski